Postać kolejki. Alfonso Sousa
Lech zapłacił za niego latem 1,2 mln euro, podpisując z młodzieżowym reprezentantem Portugalii 4-letni kontrakt. W wielu grach bieżących rozgrywek nie przekonywał. Był w cieniu innych, choć parę bramek i asyst zanotował.
Na dziś jego bilans, to 6 goli we wszystkich rozgrywkach i 3 asysty. Nie był czy nie jest piłkarzem pierwszego wyboru dla doświadczonego trenera Johna van den Broma, ale kto wie czy w najbliższych tygodniach to się nie zmieni. Próbkę swojego talentu dał w niedzielę przy Łazienkowskiej, kiedy dwa razy trafił do siatki legionistów. Nie poprowadził „Kolejorza” do wygranej, choć był tego blisko, za to praktycznie zamknął drużynie z Warszawy drogę do walki o mistrzostwo Polski, co dla tych najbardziej zagorzałych fanów Lecha też ma swoją wartość i będzie się o tym pamiętać. Kto wie czy kończący za kilkanaście dni 23 lata zawodnik nie dostanie też swojej szansy w dłuższym wymiarze czasowym z Fiorentiną w czwartek w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy?
Alfonso Sousa na swoim koncie ma ponad 40 występów w juniorskich i młodzieżowej reprezentacji Portugalii. Piłkarskiego abecadła uczył się w znakomitej akademii FC Portu. Nie przebił się tam jednak do pierwszego składu, jak przed laty, w latach 80. jego słynny dziadek Antonio Sousa, przez lata filar „Smoków”, który na swoim koncie ma 27 występów w reprezentacji Portugalii, w tym grę na Euro 1984 i na MŚ 1986, gdzie zagrał m.in. przeciwko Polsce w przegranym 0:1 spotkaniu w Monterrey.
Alfonso pochodzi z bardzo piłkarskiej rodziny, bo zawodowym piłkarzem był też – ale nie tej klasy co dziadek – jego ojciec Ricardo, który występował na boiskach nie tyko u siebie w domu, ale też w Niemczech, Holandii, na Cyprze i w Słowenii. Jest też spokrewniony z były piłkarze m.in. Benfiki, a potem trenerem Jose Sousą.
Fot. Szymon Gorski / PressFocus