Postać kolejki, czyli Brazylijczyk zrobił show!

 

W wielu spotkaniach z reguły wieje nudą, dlatego miłą odmianą było zobaczenie pojedynku, w którym padło aż 8 goli. Oczywiście taka liczba oznacza, że dużo grzechów musieli popełnić defensorzy, ale była to też okazja dla graczy ofensywnych, by pokazać własną jakość i podreperować swoje liczby. Conrado z Lechii zrobił to wręcz wzorcowo!

Gdańszczanie – tak jak lubinianie – zdobyli cztery gole i bezpośredni udział przy każdym z nich miał właśnie sprowadzony zimą Brazylijczyk! Pierwszą z bramek w meczu strzelił sam, gdy po dośrodkowaniu Rafała Pietrzaka futbolówka spadła mu pod nogi, co umożliwiło mu uderzenie bez przyjęcia zewnętrzną częścią stopy.

Była to 4 minuta, a niespełna 20 minut później 22-latek w praktyce wypracował kolejnego gola – wywalczając rzut karny, po którym do siatki trafił Łukasz Zwoliński. Sporo było co prawda kontrowersji związanych z tym, czy zagranie ręką Lubomira Guldana faktycznie powinno zostać odgwizdane, ale fakty są takie, że jedenastka była – a w Niemczech Conrado zgarnąłby za to asystę.

Dwie już bezdyskusyjne asysty były gracz Figueirense zanotował z kolei przy trafieniach Jaroslava Mihalika. W obu tych przypadkach Lechia wychodziła z dynamicznymi kontrami, a skrzydłowy Lechii precyzyjnymi podaniami obsługiwał swojego słowackiego partnera. Szczególnie pierwsze podanie mogło się podobać, ponieważ Conrado wyczuł linię obrony Zagłębia i wystawił Mihalikowi taką „patelnię”, że przeciwnicy nie byli w stanie nic w tej sytuacji zrobić.

Przybyły zimą zawodnik pierwotnie był przedstawiany jako lewy obrońca, lecz – także z racji braków kadrowych – Piotr Stokowiec zaczął wystawiać go nieco wyżej. Jak widać przynosi to pożądany efekt, choć… jedna jaskółka wiosny nie czyni, a sezon jeszcze trwa!