Postać kolejki. Jose Kante

 

Najpierw zdobył dwa gole w pierwszej połowie, a potem dołożył trafienie z rzutu karnego, a raczej z dobitki, bo piłkę po strzale z jedenastki Michał Buchalik sparował.

– Mateusz Wieteska był wyznaczony do rzutu karnego, ale oddał mi go, bym mógł skompletować hat tricka. Kiedy bramkarz obronił mój pierwszy strzał pomyślałem: „Co do diabła?!”. Ale widziałem, że piłka leci do mnie i mam szansę ją dobić. Tak też zrobiłem – opowiadał po meczu.

Urodzony w Hiszpanii reprezentant Gwinei trafił do Polski zimą 2016 roku. Miał pomóc Górnikowi w walce o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niewiele z tego wyniknęło, bo chociaż wystąpił w 16 spotkaniach, to ani razu nie udało mu się znaleźć drogi do siatki. Zawiódł tak jak koledzy z zespołu. Po spadku zabrzan odszedł do Wisły Płock i tam było już znacznie lepiej. 10 goli w pierwszym sezonie gry u „nafciarzy” i dziewięć w kolejnym.

Dobra gra i zdobywane bramki w ekstraklasie sprawiły, że 29-letni obecnie napastnik trafił nawet do kadry Gwinei. W czerwcu wystąpił nawet podczas Pucharu Narodów Afryki na stadionach w Egipcie. Tam grał już jako piłkarz Legii. Choć wiosną był wypożyczony do hiszpańskiej Tarragony, to jednak wrócił do Warszawy, a w pogromie Wisły 7:0 miał swój największy udział. Wcześniej zdarzyło mu się zdobyć w naszej lidze po dwa gole, jak choćby w meczu z Górnikiem w lutym zeszłego roku (4:2), ale na trzy gole w spotkaniu czekał do niedzieli.

O miejsce w składzie walczy z Jarosławem Niezgodą. – Nie ma napastnika numer jeden. Mamy po prostu dwóch zawodników na tą pozycję. Fizycznie czuję się dobrze, jestem pewny siebie, czuję zaufanie trenera, dostaję minuty na boisku, co odbija się na grze i statystykach – podkreśla.