Postać kolejki: Kamil Biliński

To był niezwykły mecz w karierze Kamila Bilińskiego, a napastnik Podbeskidzia – z całą pewnością – długo go nie zapomni.


Szczególnie chodzi o końcowe 20. minut starcia z Górnikiem. Najpierw gracz bielszczan dostał żółta kartkę. To czwarte napomnienie w sezonie, które oznaczało, że w kolejnym spotkaniu z Cracovią na wyjeździe „Bila” nie będzie mógł wystąpić. Dziesięć minut później 33-letni napastnik wystartował do prostopadłego podania. Erik Janża, wahadłowy Górnika, był wyraźnie spóźniony i trafił rywala w nogi. Tak się złożyło, że przewinienie nastąpiło już w polu karnym, a sprawiedliwość wymierzyć postanowił sam poszkodowany. Co ciekawe w dotychczasowej przygodzie z Podbeskidziem, Biliński raz wykonywał jedenastkę. Jeszcze w poprzednim sezonie, w meczu z Sandecją Nowy Sącz i jej… nie wykorzystał. Teraz też uderzył źle, Martin Chudy obronił jego strzał, ale odbił piłkę z powrotem pod nogi rywala. Ten nie mógł się w tej sytuacji pomylić.


Przecytaj jeszcze: „Górale” wyrwali trzy punkty! No i ten Biliński…

Kilka minut później, po starciu z Adrianem Gryszkiewiczem, „Bila” mocno ucierpiał. Poleciał na bark i wydawało się, że może to być poważna kontuzja. Gracz „górali” wrócił jednak na boisko i… strzelił gola na wagę trzech punktów dla swojego zespołu! Chwilę później znów chwycił się za wcześniej bolące miejsce i ostatecznie opuścił boisko, a koledzy dowieźli prowadzenie do końca i zdobyli arcyważne, w kontekście walki o utrzymanie, trzy punkty. Na razie nie wiadomo, czy napastnikowi Podbeskidzia stało się coś poważnego. Wiadomo z kolei, że w najbliższym spotkaniu z „Pasami” na pewno za kartki nie zagra


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus