Postać kolejki. Słowacka ściana

Nie byłoby wygranej Lechii w Płocku bez Duszana Kuciaka. Doświadczony w ekstraklasowych bojach bramkarz okazał się dla Wisły zmorą z najgorszych koszmarów.


Gospodarzy można było za ten mecz pochwalić. Każdy, kto orientuje się chociaż lekko w tym, jak grała w tym sezonie Wisła, podkreślał, że było to jedno z najlepszych spotkań, jakie rozegrali zawodnicy z Płocka. Problem w tym, że… przegrali 1:3, choć zdecydowanie na taki wynik nie zasłużyli.

„Nafciarze” oddali łącznie 19 uderzeń, z czego 10 było celnych. Fantazja, jaką prezentowali w ofensywie, mogła się podobać, ale poza jednym trafieniem Dawida Kocyły nie przerodziło się to w żadne wymierne efekty. Główną przyczyną nieskuteczności płocczan okazał się bowiem Duszan Kuciak, który w bramce Lechii spisywał się jak natchniony!

Czystego konta blisko 36-letniemu golkiperowi zachować się nie udało, ale narzekać na swój występ Słowak bynajmniej nie mógł. Jego koledzy z pola nie radzili sobie z przodu najlepiej, co może brzmieć paradoksalnie z racji tego, że zdobyli przecież trzy gole – ale jakość stworzonych okazji zdecydowanie stała po stronie Wisły.

– Tak jak już mówiłem, zagraliśmy świetne spotkanie, w którym już po pierwszej połowie powinniśmy ustawić wynik i zakończyć dzień w dobrych humorach. Przez cały mecz byliśmy stroną przeważającą, ale w bramce Lechii stał Kuciak, który jest cichym bohaterem meczu, bo w dużej mierze przyczynił się do tego, że trzy punkty pojadą z Płocka do Gdańska.

Gratulacje dla zawodników za ich postawę oraz za to, z jak dużym animuszem i zaangażowaniem realizowali założenia, ale musimy poprawić naszą skuteczność – mówił po meczu niezadowolony trener [Maciej Bartoszek], prowadzący ekipę „Nafciarzy”. Czy Kuciak był w tym spotkaniu cichy, można dyskutować, ale na pewno trzeba się zgodzić z tym, że został bohaterem.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus