Postawić ostatni krok

Tylko jednej wygranej brakuje „Jurajskim rycerzom”, by po raz drugi z rzędu awansować do strefy medalowej. Hala w Iławie, w której zagrają z Indykpolem AZS Olsztyn, nie była jednak dla nich szczęśliwa.


Przed rozpoczęciem rywalizacji z Indykpolem AZS Olsztyn wydawało się, że zawierciańską ekipę czeka bardzo trudna przeprawa, gdyż w sezonie zasadniczym poniosła dwie wyraźne porażki. Tymczasem pierwsze mecze na własnym terenie zakończyły się jej pewnymi wygranymi. Sukces był tym cenniejszy, że musiała sobie radzić bez jednego ze swoich liderów, Bartosza Kwolka. Reprezentacyjny przyjmujący niedawno chorował i nie był jeszcze w pełni sił. Trener Michał Winiarski wolał wić oszczędzić jednego ze swoich asów. Kwolka z powodzeniem zastąpił jednak Marcin Waliński. Po pierwszym spotkaniu otrzymał nawet wyróżnienie MVP…

– Bardzo cieszę się, że wygraliśmy i mogłem w tym uczestniczyć. To zupełnie co innego niż wspieranie chłopaków z kwadratu dla rezerwowych. Jesteśmy drużyną i chodzi o to, żeby sobie pomagać. Cieszę się, że w trudnym momencie dla Bartka Kwolka oraz zespołu dałem radę i wygraliśmy 3:0 – mówił bohater pierwszego starcia.

Dawid Konarski, atakujący Aluronu CMC Warty, podkreślił, że wynik nie oddaje tego, co działo się w drugim spotkaniu. – „Suchy” wynik to 3:0, ale ten mecz nie wyglądał tak jak pierwszy, w którym odjechaliśmy na 5-6 „oczek” i rywale nas tylko gonili. Cały czas była walka na styku i mniej więcej punkt za punkt. Utrzymaliśmy koncentrację, zrobiliśmy dwa breaki więcej i z tego się cieszymy – ocenił Konarski.

Teraz rywalizacja przenosi się do Iławy. Olsztynianie rozgrywają mecze w tamtejszej hali ze względu na przebudowę obiektu w Olsztynie. Nie jest ona szczęśliwa dla zawiercian, bo nie wygrali w niej jeszcze seta. – Tak się złożyło, że tamten wyjazd do Iławy był po długiej podróży z Ankary. Nie było z nami Urosa Kovacevicia, a dwie czy trzy osoby były chore. Walczyliśmy, staraliśmy się, trener robił zmiany i pograła cała druga szóstka. W trzecim secie naprawdę nasza gra wyglądała lepiej, ale przegraliśmy. Nie ma jednak co do tego wracać – stwierdził Konarski. – Hala w Iławie gabarytami jest zbliżona do naszej, światło jest w niej podobne, więc powinno nam się grać przyjemnie. Mam nadzieję, że zamkniemy rywalizację w jednym spotkaniu, a jak nie w jednym, to w drugim. A gdy i to się nie uda, to wrócimy do Zawiercia i odniesiemy trzecie zwycięstwo. Trzeba postawić jeszcze ten najważniejszy krok, aczkolwiek życzę nam, abyśmy zaoszczędzili jak najwięcej sił przed dalszą rywalizacją.

Gospodarze dzisiejszego spotkania zapowiadają, że łatwo zawiercianom pola nie oddadzą.

– Stać nas na dużo więcej niż w Zawierciu. W tych meczach nie zagraliśmy tego, co w rundzie zasadniczej. Pokazaliśmy wtedy, że możemy wygrywać z najlepszymi, a w dwóch pierwszych spotkaniach play offu nic nam nie funkcjonowało. Rywale nam nie „pomagali”, bo grali kapitalnie i nie mogliśmy nic zrobić – przyznał Kuba Hawryluk, libero Indykpolu. – Teraz musimy wygrać, jeśli chcemy przedłużyć rywalizację. Presji nie odczuwamy, bo to drużyna z Zawiercia jest faworytem. Bardzo dobrze gra w tym sezonie. My jednak nie będziemy mieli nic do stracenia. Powinniśmy skupić się na swojej grze. Jeśli zaprezentujemy się na swoim najlepszym poziomie, a zagrywka, blok oraz obrona będą funkcjonowały, to będziemy w stanie wygrać z każdym.

ĆWIERĆFINAŁ

Sobota, 15 kwietnia

IŁAWA, 14.45: Indykpol AZS Olsztyn – Aluron CMC Warta Zawiercie

Niedziela, 16 kwietnia (ewentualnie)

IŁAWA, 14.45: Indykpol AZS Olsztyn – Aluron CMC Warta Zawiercie


Na zdjęciu: Marcin Waliński udowodnił, że w trudnych momentach można na niego liczyć.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus