Postęp biało-czerwonych

Drugi dzień towarzyskiego turnieju w Gdańsku zakończył się pozytywnie dla polskiej kadry, która pokonała Japonię. Swoją 300. bramkę w reprezentacji zdobył Michał Daszek.


Końcówka roku jest dla polskich szczypiornistów czasem ostatnich sprawdzianów przed mistrzostwami Europy, które odbędą się na Węgrzech i na Słowacji. Pierwszego z testów nie mogli zaliczyć do udanych. Zmierzyli się z Tunezyjczykami i ulegli 26:30. I choć nie rezultat jest teraz najistotniejszy, a raczej skrupulatne wyselekcjonowanie składu, to jednak przeciętna postawa kadrowiczów pozostawiała wiele do życzenia.

– Nie jesteśmy jeszcze gotowi na inauguracyjny mecz z Austrią. Mamy nad czym pracować – przyznał chłodno trener Patryk Rombel.

Najbardziej bolesnym aspektem gry Polaków były liczne błędy. Nasi reprezentanci obdarowywali przeciwników wieloma prezentami i wielokrotnie oddawali piłkę wprost w ich dłonie.

– Jesteśmy po ciężkich treningach fizycznych, ale nie jest to naszą wymówką. 18 błędów technicznych nie przystoi na tym poziomie. Musimy poprawić sporo rzeczy. Czasu nie ma zbyt wiele, ale plan zakłada, że w tym momencie nasza forma fizyczna jest na trochę niższym poziomie – tłumaczy szkoleniowiec.

Trener polskiej reprezentacji podchodzi do zbliżających się wyzwań ze sporą dawką optymizmu.

– Jestem przekonany, że jeśli będziemy kroczyć według planu, który sobie założyliśmy, to przed starciem z Austrią będziemy wyglądali zdecydowanie lepiej. Musimy grać konsekwentniej, z chłodniejszą głową oraz z większym poszanowaniem piłki. Wyeliminowanie tych niedociągnięć pozwoli nam na pokonanie drużyn takich jak Austria czy Białoruś.

Starcie z Tunezją nie tylko uwypukliło deficyty, ale też sprawiło, że debiutanci mieli okazję do zaprezentowania swoich umiejętności. Najlepiej sztuka ta udała się Piotrowi Jędraszczykowi. Grający na co dzień w zespole z Piotrkowa Trybunalskiego rozgrywający przyciągał wzrok i bez najmniejszych kompleksów szarżował pomiędzy szeregami Tunezyjczyków. Poczynania 21-latka były bodaj najjaśniejszym punktem drużyny:

– To jest po prostu moje marzenie. Byłem zestresowany, ale wszedłem na boisko i wszystko zniknęło – wyjaśnił w przerwie wtorkowego meczu Jędraszczyk.

Drugą szansą trenera Rombla na sprawdzenie składu była rywalizacja z Japonią. Zawodnicy z Azji dzień wcześniej pokonali Holandię 33:30. Można było więc oczekiwać, że w starciu z Polakami również postawią trudne warunki. Tym bardziej, że – jak często podkreślają polscy zawodnicy – azjatycka dynamiczność i żywiołowość są nie lada wyzwaniem. Okazało się jednak, że Patryk Rombel odpowiednio przygotował swoich podopiecznych do tego zadania. Poza składem znaleźli się Mateusz Zembrzycki, Mateusz Kornecki, Przemysław Krajewski, Kamil Syprzak i Rafał Przybylski. Wrócili natomiast Adam Morawski, Michał Daszek i Jan Czuwara. Polacy szybko nawiązali walkę. I choć przez kilkanaście minut byli o krok za rywalami, to jednak zdołali wyjść na upragnione prowadzenie. Popełniali zdecydowanie mniej błędów niż w pojedynku z Tunezją. Ustawiali dobrą defensywę, a to przekładało się na częste kontrataki.

Na parkiecie królowali skrzydłowi – najczęściej trafiał Michał Daszek, który zdobył w tym meczu 300. bramkę w biało-czerwonych barwach. Jego postawa zachwycała. Występujący w Wiśle Płock szczypiornista wykorzystywał niemal każdą okazję na pokonanie rywali. Udział w zwycięstwie mieli też Jan Czuwara czy Krzysztof Komarzewski.

– We wtorek popełniałem zdecydowanie za dużo błędów i chciałem to zmienić. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystałem minuty, które podarował mi trener – powiedział w przerwie meczu Komarzewski.

Istotną rolę odegrał także Adam Morawski, który w kluczowych momentach zniechęcał przeciwników do podejmowania prób rzutowych. W bramce występował też Miłosz Wałach, dla którego był to reprezentacyjny debiut.

Pierwsza połowa w wykonaniu Polaków zasługiwała na pochwały.

– Zawodnicy wzięli sobie do serca słowa trenera i zaczęli podejmować większe ryzyko. Dzięki temu grali odważniej. Ważna była też kompaktowa obrona, która przekładała się na częste konstruowanie kontrataków – ocenił Artur Siódmiak, jeden z „Orłów Wenty”. Po powrocie z przerwy nasza kadra popadła jednak w letarg. Skuteczność zmalała, a Japonia zdołała wyjść na prowadzenie. Obie drużyny grały chaotycznie i niezbyt płynnie. Ze spadkiem formy lepiej poradziła sobie jednak ekipa Rombla, wygrywając jedną bramką.

Polska – Japonia 28:27 (15:13)

POLSKA: Morawski, Wałach – Pietrasik 2, Moryto, Bis 1, Przytuła 1, Dawydzik 2, Czuwara 4, Adamski 1, Komarzewski 3, Pilitowski 3, Daszek 8, Olejniczak, Czapliński 1, Walczak, Jędraszczyk 2, Tomczak. Kary: 10 min. Trener Patryk ROMBEL.

JAPONIA: Iwashita, Nakamura – Sugioka 4, Kitazume, Baig Adam 5, Narita, Watanabe 2, Motoki 3, Tamakawa, Yamaguchi, Yoshino 2, Mizumachi 2, Takano, Tokuda 3, Yoshida 3, Tsutaya 2, Toi 1. Kary: 16 min. Trener Dagur SIGURDSSON.

Holandia – Tunezja 33:28 (18:12)

1. Holandia 2 3 63:61
2. Japonia 2 3 60:58
3. Tunezja 2 3 58:59
4. Polska 2 3 54:57

W czwartek grają: Tunezja – Japonia – 15.30, Polska – Holandia – 18.30.


Na zdjęciu: Michał Daszek zdobył 8 bramek, ale jedna z nich była szczególna.

Fot. PressFocus