Poszukiwanie zgubionej mapy

W niedzielnym meczu z Bruk-Betem piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie „muszą” zdobyć punkt(y), jeżeli chcą uciec spod gilotyny.


Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie z meczu w Grudziądzu wrócili bogatsi o jeden punkt. Czy bezbramkowy remis z Olimpią należy uznać za dobry wynik drużyny trenera Pawła Ściebury, czy też trzeba potraktować go za kolejny krok w stronę 2. ligi?

Cenny punkt?

Nim wydamy swoją opinię, wypada przytoczyć komentarz szkoleniowca po tym spotkaniu, który wydawał się być zadowolony. – Chcieliśmy zagrać będąc bardzo dobrze zorganizowanym zespołem, bo wcześniej były z tym problemy – powiedział Paweł Ściebura.

– Jakieś zalążki tego były w meczu z Podbeskidziem, aczkolwiek wynik na to nie wskazywał. Dzisiaj byliśmy nieźle zorganizowani, nie popełnialiśmy błędów w obronie, trzymaliśmy się razem. Jedyne sytuacje, jakie stwarzała sobie Olimpia były po stałych fragmentach gry lub po naszych stratach. Potrafiliśmy jednak na te straty właściwie zareagować, bo byliśmy dobrze ustawieni.

Szkoda naszych sytuacji do zdobycia gola, bo one wynikały z niezłych akcji ofensywnych. Myślę, że gdyby Petr trafił do siatki, a nie w słupek, to byśmy ten mecz wygrali. Włożyliśmy dużo wysiłku w ten mecz, przed nami daleka podróż, ale wracamy z cennym punktem w kontekście utrzymania.

Mizerny łup

I jeszcze kilka suchych faktów z czwartkowego spotkania. Olimpia dłużej utrzymywała się przy piłce niż jej przeciwnik (54% – 46%), wykonywała więcej rzutów rożnych (6:4), oddała więcej niecelnych strzałów (10:6) i częściej faulowała (16:11). Natomiast GKS 1962 Jastrzębie oddał więcej celnych strzałów na bramkę rywali, chociaż szału nie było (4:2), ponadto jego zawodnicy częściej zostali „złapani” na spalonym (4:0).

Tyle suche fakty. Od biedy można uznać, że poprawie ulegała gra obronna drużyny z Górnego Śląska, bo od potyczki z Chrobrym Głogów po raz pierwszy jastrzębianie nie wznawiali gry ze środka boiska po stracie bramki.


Czytaj jeszcze: Oblicza bezradności


Trzeba jednak wziąć poprawkę na klasę przeciwnika i jego – powiedzmy sobie szczerze – mizerną siłę ognia. Świadczą o tym zaledwie trzy strzelone gole w pięciu ostatnich spotkaniach, przy stracie 10. bramek. Ale od czegoś trzeba zacząć…

Skoro poruszyliśmy temat łupu bramkowego, to GKS 1962 Jastrzębie też nie ma się czym chwalić. W ośmiu ostatnich meczach ligowych piłkarzom tego zespołu udało się zaskoczyć bramkarzy przeciwnika tylko cztery razy. Straty własne – 15 bramek! Pies jest jednak pogrzebany nie tylko w anemii strzeleckiej, ale ogólnie w słabej grze.

Kibice z Jastrzębia Zdroju nie mogą poznać swoich ulubieńców, którzy znacznie obniżyli loty. Sam często przecieram oczy ze zdumienia widząc, co wyprawiają piłkarze, którzy jesienią należeli do najlepszych w Fortuna 1. Lidze. Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że mam do czynienia z facetami, którzy znają tajemnicę kopalni złota, tylko gdzieś zgubili mapę.

Realne zagrożenie

Zatroskany o los swoich następców jest były piłkarz GKS-u Jastrzębie, a później także trener tej drużyny, Edward Kokoszka. – To przykre i smutne, ale na razie wyleczyłem się z chodzenia na mecze GKS-u – powiedział.

– Najpierw zrobiła to pandemia, a potem słaba gra, jaką „raczą” kibiców piłkarze GKS-u. Może przejdę się w niedzielę na Stadion Miejski, by zobaczyć ich mecz z Niecieczą. Ostatni mecz z Olimpią oglądałem w telewizji, poziom był kiepski, emocji jak na lekarstwo.

Nie wiem co się stało z tą drużyną w czasie przerwy w rozgrywkach, ale nie do mnie należy diagnoza. Martwię się ich niskim miejscem w tabeli, bo zagrożenie spadkiem do 2. ligi jest realne. Może chłopcy obudzą się w dwóch ostatnich meczach, w przeciwnym wypadku wszyscy będziemy drżeli i martwili się o los drużyny.

Trudno nie podzielać obaw Edwarda Kokoszki, bo w tej chwili niewiele jest przesłanek przemawiających za tym, że piłkarze GKS-u 1962 zdołają cofnąć głowę spod gilotyny. Seria porażek na własnym boisku jest zatrważająca i to ona spowodowała obecne kłopoty. Mam dziwne przeczucie, że kluczowe w tym całym zamieszaniu mogą być dwa stracone punkty w jesiennym meczu z Miedzią Legnica…


Na zdjęciu: Czy w bieżącym sezonie piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie będą jeszcze mieli powody do radości?

Fot. Rafał Rusek/PressFocus


Szczęśliwa „7” ?

W niedzielę do Jastrzębia Zdroju przyjedzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza, ostrzący sobie zęby na baraże o ekstraklasę. Po restarcie rozgrywek jastrzębianie sześciokrotnie schodzili pokonani z własnego boiska. Może siódme podejście będzie udane?

1. GKS 1962 Jastrzębie – Warta Poznań 1:2 (1:1)

0:1 – Kupczak, 19 min (karny), 1:1 – Galuszka, 41 min, 1:2 – Jakóbowski, 90+2 min (głową).

2. GKS 1962 Jastrzębie – Sandecja Nowy Sącz 1:2 (1:1)

1:0 – Szczepan, 27 min, 1:1 – Szufryn, 36 min (głową), 1:2 – Małkowski, 71 min (karny).

3. GKS 1962 Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec 1:3 (0:2)

0:1 – Karbowy, 3 min (wolny), 0:2 – Pawłowski, 44 min, 1:2 – K. Adamek, 47 min, [1:3] – Piasecki, 49 min.

4. GKS 1962 Jastrzębie – Chojniczanka 1:3 (0:3)

0:1 – Surdykowski, 15 min, 0:2 – Surdykowski, 26 min (głową), 0:3 – Kuzimski, 32 min, [1:3] – Mróz, 78 min (karny).

5. GKS 1962 Jastrzębie – Stal Mielec 1:2 (0:1)

0:1 – Bojdys, 45 min (samobójcza), 1:1 – K. Adamek, 58 min, 1:2 – Getinger, 90+1 min.

6. GKS 1962 Jastrzębie – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:3 (0:1)

0:1 – Sopoćko, 39 min, 0:2 – Roginić, 60 min (głową), 0:3 – Nowak, 79 min (karny).

RAZEM: 6 meczów, 6 porażek, bramki 5:15.