Potęga pokonana przez Polki!

Biało-czerwone w ostatnich latach rzadko miały okazję mierzyć się z czołowymi drużynami świata. W tym roku dzięki grze w Lidze Narodów to się zmieniło. Rywalizują w najlepszymi. I radzą sobie nadspodziewanie dobrze. W pierwszym turnieju w amerykańskim Lincoln pokonały Włochy, teraz na otwarcie zawodów w Makao sprawiły jeszcze większą niespodziankę, bo ograły Chiny, mistrza olimpijskiego z Ro de Janeiro! I ich sukcesu nie umniejsza brak w składzie rywalek liderki Ting Zhu, która jeszcze odpoczywa po intensywnym sezonie.

Biało-czerwone nie przestraszyły się faworyzowanych rywalek. Od początku podjęły walkę. Do stanu 10:10 grały jak równy z równym, punkt za punkt. Wtedy jednak wielką klasą błysnęła Yingying Li. Zaledwie 18-letnia przyjmująca raz za razem popisywała się efektownymi atakami. Praktycznie się nie myliła. Miała też wsparcie w koleżankach. Z drugiej strony skuteczność zatraciły Natalia Mędrzyk, a rozgrywająca Marlena Pleśnierowicz rzadko wykorzystywała środkowe. Gra naszej drużyny opierała się jedynie na Malwinie Smarzek, która w pojedynkę nie była w stanie przeciwstawić się mistrzyniom olimpijskim.

I gdy wydawało się, że Chinki złapały odpowiedni rytm i z łatwością wygrają, role się odwróciły. To nasze zawodniczki był lepsze. Grały wspaniale. Przede wszystkim znalazły sposób na powstrzymanie Li, a w ataku szalała Smarzek. Nie było w hali w Makau siły, która byłaby ją w stanie zatrzymać. Jej potężne „bomby” siały spustoszenie po drugiej stronie siatki i wywoływały frustrację Chinek. Polki wykorzystały też swój największy atut, czyli zagrywkę. Nie serwowały mocno, ale bardzo precyzyjnie. Miejscowe były bezradne. W trzecim secie Polski prowadziły nawet 16:6.
Niewiele brakowało, by podopieczne Jacka Nawrockiego sięgnęły po pełną pulę. W czwartej partii Azjatki przy stanie 23:18 zaczęły popełniać błędy. Straciły cztery punkty z rzędu. W decydującym momencie zdołały jednak opanować nerwy, przedarły się przez polski blok, a po chwili, po mocnym zbiciu Smarzek piłka wylądowała kilka centymetrów za linią boiska.

Tie-break był równie emocjonujący. Kilkakrotnie zmieniała się w nim sytuacja. Lepiej zaczęły biało-czerwone, bo od prowadzenia 3:0. Po chwili przegrywały jednak 7:9. I wtedy objawiła się druga obok Smarzek bohaterka. Na zagrywkę weszła wówczas druga rozgrywająca Julia Nowicka. Jej serwisy okazały się niezwykle dokładne. Chinki musiały oddawać piłkę „za darmo” i biało-czerwone wyszły na prowadzenie 12:9. W końcówce Smarzek zaatakowała z prawego skrzydła, a po chwili do spółki z Kąkolewską zanotowały skuteczny blok. Sensacja stała się faktem.

Chiny – Polska 2:3 (25:18, 17:25, 18;25, 25:22, 12:15)

CHINY: Ding (2), Liu (8), Y. Wang (3), Yang (6), Li (19), Yan (9), Lin (libero) oraz Zhang, M. Wang (libero), Yao, Gong (8), Hu (9), Duang (9). Trener Lang PING.
POLSKA: Pleśnierowicz (5), Mędrzyk (11), Kąkolewska (10), Smarzek (35), Grajber (3), Efimienko-Młotkowska (10), Witkowska (libero) oraz M. Łukasik (2), Mucha (3), Nowicka (3). Trener Jacek NAWROCKI.
Sędziowali Ismail Ibrahim Alblooshi (Zjednoczone Emiraty Arabskie) i Władimir Olejnik (Rosja).
Przebieg meczu
I: 10:9, 15:11, 20:14, 25:18.
II: 8:10, 10:15, 14:20, 17:25.
III: 4:10, 6:15, 12:20, 18:25.
IV: 10:9, 15:13, 20:17, 25:22.
V: 2:5, 9:10, 12:15.
Bohaterka – Malwina SMARZEK.