Potencjał wciąż jest większy

O wynik reprezentacji w eliminacjach nie ma sensu pytać, bo pierwsze miejsce mówi samo za siebie. Dużo dyskusji wywoływał jednak styl, w jakim drużyna te 10 meczów rozegrała.
Bartosz BOSACKI: –
Na pewno nie możemy być nim zachwyceni, ale w tego typu rozgrywkach reprezentacja jest rozliczana z wyniku. W tym wypadku jest nim wyjazd na mistrzostwa Europy i pod tym kątem trzeba patrzeć pozytywnie. Myślę jednak, że mimo tego sukcesu reprezentacja nadal jest w budowie, a koncepcja trenera Jerzego Brzęczka nie zostanie wdrożona w miesiąc czy dwa. Teraz będzie jeszcze czas na spokojną pracę, choć nie będzie ona łatwa, bo do turnieju zostało ponad pół roku. Będzie to trudne też z tego powodu, że selekcjoner nie ma piłkarzy ciągle ze sobą. Myślę jednak, że obrany kierunek jest poprawny i wierzę, że gra może być dużo lepsza. To będzie kolejna duża impreza z rzędu, więc ci chłopacy nabrali już doświadczenia. Cała organizacja powinna być też lepsza. Trochę może przeszkadzać to, że mistrzostwa nie odbędą się w jednym kraju, ale po to jest cały sztab ludzi, żeby o to wszystko zadbać. Patrzę z optymizmem, ale zdaję sobie sprawę, że Euro to trudny turniej. To nie jest tak, jak się wszystkim wydaje, że jest to ranga niżej od mistrzostw świata, bo tutaj przyjeżdżają właściwie same topowe reprezentacje – na mundialu czasem trafiają się słabsze zespoły z innych kontynentów.

Czego więc można się po tej reprezentacji spodziewać?
Bartosz BOSACKI:
– Jestem optymistą i wierzę, że ta kadra może osiągnąć dobry wynik, ale wiem też, że będzie to niezwykle trudne. Oprócz tego, że chłopaki muszą zagrać dobry turniej, to muszą mieć też trochę szczęścia – jak to na takich turniejach bywa. Trzymam kciuki i będę bacznie się przyglądał, w jakiej dyspozycji będą poszczególni zawodnicy. Miejmy nadzieję, że w swoich klubach będą grali regularnie i będą głównymi postaciami. Trzeba też chuchać i dmuchać na Roberta Lewandowskiego.

Nie uciekniemy też od porównań do kadry Adama Nawałki z 2016 roku, która wyszła z grupy i dotarła do ćwierćfinału Euro. Powtórzenie tego wyniku z obecną drużyną będzie możliwe?
Bartosz BOSACKI:
– W eliminacjach reprezentacja pokazała, że można grać skutecznie. Nie ma też co ukrywać ani się tego wstydzić, że drużyna miała trochę szczęścia. Jeżeli to szczęście będzie też na Euro, a zespół zagra trochę lepiej – ku czemu są przesłanki, bo myślę, że pełny potencjał nie został jeszcze wykorzystany – to możemy mieć dużo radości z wyniku. Zawsze powtarzam, że na tego typu imprezach zdarzało się, że mistrzowie świata nie wychodzili z grupy, dlatego nie chcę wróżyć z fusów. Oczywiście życzyłbym sobie finału i myślę, że wszyscy zawodnicy, którzy pojadą na mistrzostwa, będą podchodzili do tego w ten sposób. Jeśli nie będą, to postawią pierwszy krok w tył.

Których piłkarzy po eliminacjach można uznać za wygranych, a których za przegranych?
Bartosz BOSACKI: –
Nie podejmę się tego, bo to bardzo trudne. Byłem w reprezentacji i wiem, jak wyglądają mecze eliminacyjne i duży turniej. Często zdarza się, że zawodnik, który jest w bardzo dobrej dyspozycji, ma konkurenta będącego w podobnej formie i nie ma możliwości pokazania się. Dla mnie liczy się tych 23 graczy, którzy pojadą na turniej i każdy z nich jest ważny. Tak samo, jak ci, którzy byli na zgrupowaniach i nie zagrali, albo zagrali bardzo mało, są ważnymi elementami kadry. W nawale meczów w trakcie sezonu nie możemy wymieniać 11 piłkarzy, tylko 23 albo i nawet 30, którzy będą grali na poziomie zapewniającym jakość. Ocenianie dziś kogoś pozytywnie albo negatywnie byłoby z mojej strony nie fair, bo wszyscy mieli wkład w to, że reprezentacja jedzie na mistrzostwa Europy.

Polska grupa eliminacyjna była dość słaba, choć rywale potrafili być groźni. Austria miała ciekawą formację ofensywną, w Izraelu jak szalony strzelał Eran Zahavi – a mimo tego biało-czerwoni stracili tylko 5 goli, co jest godne pochwały również z racji przebudowy formacji obronnej. Jak pan, jako były stoper, ocenia polską defensywę?
Bartosz BOSACKI:
– Na reprezentację nie patrzę przez pryzmat czwórki obrońców, ale całej drużyny, bo gra w defensywie zaczyna się już od napastników. W tym upatrywałbym skuteczności w obronie i tego, że zespół był dobrze poukładany, jeśli chodzi o całą jedenastkę. To zaowocowało małą liczbą straconych bramek i w dużej mierze pomogło w osiągnięciu tak dobrego wyniku. Nawet bez fantastycznej gry udawało się osiągać korzystne rezultaty.

Na zdjęciu: Jacek Góralski w ostatnich meczach eliminacji był ważnym ogniwem defensywy biało-czerwonych.