Potrzebna fura szczęścia
Filip Komorski, kapitan GKS-u Tychy, przez dwa sezony (2013-15) występował w Unii, ale dziś – przed ostatnim meczem półfinałowym w Oświęcimiu – zostanie zapewne przywitany odpowiednią porcją gwizdów.
Trudno się dziwić, wszakże w ostatnim meczu zdobył dwa gole i sprawił, że jego zespół ciągle jest w grze o finał. Najpierw doprowadził do remisu, a w dogrywce strzelił „złotą” bramkę. Dzisiaj poznamy drugiego finalistę.
– O wszystkim może zadecydować jedna tercja, jedna zmiana na lodzie i może jeden gol – akcentuje „Komora” i trudno się z nim nie zgodzić.
Wydawało się, że GKS ma wszystko pod kontrolą, bo przecież prowadził już 2:0 i 3:1, a tymczasem doszło do niecodziennego zwrotu akcji. Gdy w 52 minucie Krystian Dziubiński dał Unii prowadzenie 4:3, mało kto wierzył w wygraną gospodarzy.
– Tak renomowanej drużynie nie powinny się zdarzyć tak katastrofalne błędy – psioczył kapitan GKS-u. – To karygodne i woła o pomstę do nieba. Kary były zasłużone, ale tak doświadczony zespół nie może sobie pozwolić na takie zachowanie. Od początku każdego play offu powtarzam: detale, detale i jeszcze raz detale zadecydują kto awansuje. 10 minut gry z tego ostatniego meczu z Unią wyrzucamy z głów i teraz cały czas myślimy pozytywnie.
Czy w Oświęcimiu powtórzy się scenariusz z ostatniego spotkania? – pytamy nieco przewrotnie. – Jeżeli będzie takie zakończenie, to biorę je w ciemno – śmieje się Komorski, który ma na twarzy ślady z piątej potyczki, kiedy został „potraktowany” kijem przez rywala. – Wiemy, co nas czeka w tym meczu. Na trybunach zasiądzie komplet publiczności, która będzie nas prowokowała oraz wywierała presję na arbitrach. Musimy być na to przygotowani i zachować chłodne głowy. Wiem, że łatwo się mówi, ale liczę na naszą dojrzałość, bo przecież nieraz sprawdzaliśmy się w takich hokejowych bojach. W tym starciu potrzebna jest fura szczęścia i oby ono było przy naszej drużynie. Dzień przerwy wykorzystałem na zregenerowanie ciała i zresetowanie kłębowiska myśli. Przed ważnymi meczami lubię się bawić z moimi dziećmi Gabrysiem i Julianną. One sprawiają, że odczuwam zdecydowanie mniejszy stres przed tym, co nas czeka.
Próbowaliśmy również przekazać wieści płynące z Unii. Niestety, po poniedziałkowym meczu nikt nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, zaś wczoraj – mimo usilnych starań – również nie było kontaktu. Zdajemy sobie sprawę ze stresu jaki towarzyszy oświęcimskiej ekipie. Ta cisza jest wymowna i świadczy o klasie zespołu…
Polska Hokej Liga
Środa, 22 marca
OŚWIĘCIM, 18.00: Tauron Re-Plast Unia – GKS Tychy
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus