Powiew nadziei i optymizmu

Zdecydowałem się na MKS Będzin, ponieważ podoba mi się w Polsce i chciałem zostać w PlusLidze – przyznaje nowy rozgrywający będzinian, którzy do tej pory wygrali tylko jedno spotkanie, notując aż 10 porażek. Dodajmy, że MKS powoli wyrasta na specjalistę od… przegranych tie-breaków. Uległ w pięciu setach Jastrzębskiemu Węglowi, Aluronowi Virtu Warcie Zawiercie i ostatnio GieKSie, a więc wszystkim rywalom z województwa śląskiego. Tak doświadczony siatkarz jak Lukas Tichaczek, który ma na koncie mistrzostwa Polski, Czech, Niemiec i zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ma teraz odmienić oblicze zagłębiowskiej drużyny. Zresztą tak utytułowanego zawodnika MKS jeszcze nie miał w całej swojej historii…

Czech ostatnio był graczem Stoczni Szczecin,. Klub zbankrutował i siatkarz zdecydował się na przeprowadzkę do Będzina. – Problemy finansowe były takie, że nie byliśmy w stanie tego wytrzymać. Klub nie wypełniał kontraktów. Gdy wypowiedziałem umowę otrzymałem propozycję z Będzina. Mogłem też wyjechać zagranicę – wyjaśnia Lukas Tichaczek. Doświadczonego 36-letniego rozgrywającego chciały kluby z Czech, Niemiec i Turcji. Ten jednak wolał pozostać w Polsce, bo tu mieszka z rodziną.

W będzińskiej drużynie zadebiutował bardzo szybko, mając za sobą ledwie 3 treningi z nowymi kolegami. – W meczu z GKS-em Katowice wywalczyliśmy punkt, ale mogliśmy naprawdę ugrać więcej. Po trzech treningach nie ma co komentować. Ta gra wyglądała, jak wyglądała. Jako zespół robimy za dużo błędów, nie możemy sobie pozwolić na trzy zagrywki zepsute z rzędu. Tych błędów jest za dużo i dlatego sporo pracy przed nami – twierdzi siatkarz.

Tichaczek musi ostro rywalizować o pozycję nr 1 na rozegraniu z Tomaszem Kowalskim, który po powrocie do Asseco Resovii Łukasza Kozuba ma chrapkę na częstsze występy w podstawowej szóstce. Na razie nic nie jest przesądzone. – Bardzo mi zależało na pozyskaniu tak doświadczonego rozgrywającego i Lukas jest z nami. Na pewno z każdym meczem będzie grał coraz lepiej. Wierzę w niego – dowodzi trener Gido Vermeulen, który nie do końca był zadowolony z postawy Kozuba.

Nie tylko holenderski szkoleniowiec MKS-u, ale także sami zawodnicy chwalą nowego kolegę. – Z „Uksim” (Łukaszem Kozubem – przyp. red.) były pewne automatyzmy w grze, ale mam nadzieję, że z Lukasem Tichaczkiem osiągniemy podobne zgranie. Jestem przekonany, że dzięki jego doświadczeniu zaczniemy w końcu wygrywać – zaznacza z kolei Mateusz Kowalski, który wywalczył sobie mocną pozycję w szóstce i robi systematyczne postępy. Od jego dobrej współpracy z Tichaczkiem wiele teraz będzie zależało…