Powodów do niepokoju nie ma

O sytuacji w Piaście rozmawialiśmy z trenerem Robertem Podolińskim, także ekspertem telewizyjnym.


W ostatni weekend miał pan okazję współkomentować wyjazdowy mecz Piasta z Wartą Poznań. Jak wrażenia?

Robert PODOLIŃSKI: – Ciężko mi powiedzieć, jakie to było wrażenie, bo mecz był… niezbyt mocny. Dla mnie najjaśniejszymi punktami byli obaj stoperzy. Nie za wiele działo się w ofensywie, Piast stworzył tylko jedną sytuację Tomasza Jodłowca i to oczywiście mało jak na to, do czego nas ten zespół przyzwyczaił – a co pokazał chociażby w meczu eliminacyjnym z Dinamem Miński, albo nawet w meczach ligowych, gdzie nie zawsze odstawał, ale niestety brakowało mu trochę szczęścia. To spotkanie z Wartą, biorąc pod uwagę te dotychczasowe, było… najbardziej oszczędne pod względem ofensywy w wykonaniu Piasta.

Gliwiczanie zdobywali gole przeciwko pierwszoligowemu beniaminkowi z Rzeszowa w Pucharze Polski, strzelali też Dinamu – jednak w lidze ich ofensywny dorobek wciąż wynosi 0. Jakie są lub mogą być przyczyny tej ofensywnej impotencji?

Robert PODOLIŃSKI
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Robert PODOLIŃSKI: – Ja przede wszystkim nie nazywałbym tego tak mocno, bo Piast ciągle ma bardzo dobrych piłkarzy i uważam, że przy takim potencjale kwestią czasu jest to, aż ci zawodnicy wrócą na właściwe tory. Nie mówiłbym o impotencji, bo to się bardzo ciężko leczy. Raczej nazwałbym to chwilową wstrzemięźliwością.

W pierwszych dwóch kolejkach ligowych Piast te sytuacje stwarzał, natomiast mecz z Wartą rzeczywiście był mizerny pod względem ofensywnym. Jednak uważam, że jest to zespół z bardzo dużymi możliwościami, sprowadzający ciekawych piłkarzy. Trener Waldemar Fornalik wykonuje kapitalną pracę i ja wziąłbym w tej sytuacji na wstrzymanie, a nie walił w wielkie bębny i grał larum, bo ta drużyna za chwilę znowu będzie liczyła się w czołówce ekstraklasy.

W poprzednim sezonie Piast także nie strzelał za dużo goli, bo jako trzecia drużyna ligi miał ledwie 41 bramek i tylko cztery zespoły były pod tym kątem gorsze – w tym trzech spadkowiczów. Taki wynik trochę nie przystoi.

Robert PODOLIŃSKI: – Ale proszę sobie przypomnieć, że jeszcze niedawno kibice Piasta wznosili w górę puchar za mistrzostwo Polski. Teraz wyeliminował w europejskich pucharach Dinamo, gdzie wcześniej w nich przegrywał, więc poprzeczka jest podniesiona wyżej. Można to rozpatrywać jako szklanka do połowy pusta, ale jak dla mnie to, co ostatnio robi Piast, powinno być powodem do dumy dla jego kibiców. Prowadzą bardzo rozsądną politykę, nie ma żadnych szaleństw transferowych, wszystko jest wyważone, jest świetny fachowiec na odpowiednim miejscu.

Myślę, że wiele klubów zazdrości im tej stabilizacji. Piast na razie nie strzelił gola, ale za niedługo może strzelać po cztery i czy będziemy wtedy rozmawiać o tym, jak trener Fornalik w trzy dni odczarował drużynę? Nie, to jest dobry zespół, ma chwilowe problemy, ale dla mnie powodów do niepokoju nie ma.

Na ten moment Piast przebiega średnio najmniejszą liczbę kilometrów w trakcie meczu, wykonał też najmniej sprintów. Różne są teorie, ale czy według pana te liczby mają jakieś znaczenie?

Robert PODOLIŃSKI: – Gdyby piłkarze mieli wpisane do kontaktów 1000 zł za przebiegnięty kilometr, to pewnie biegaliby więcej, ale to nie zawsze jest wyznacznik tego, że zespół źle pracuje. Ja pamiętam, że Piast to jest zespół, który od razu nie eksplodował formą. Mieliśmy kilka drużyn, które na początku zachwycały dyspozycją, a nie mamy ich już w ekstraklasie.


Czytaj jeszcze: Brak skuteczności Piasta jest kompromitujący

Trener Fornalik doskonale wie, co robi i bardziej istotne jest to, jak Piast będzie biegał w kluczowej fazie sezonu. Zresztą za chwilę eksperci wszystko odpowiednio dopasują – jak wygra się mecz dużo biegając, będzie super, bo dużo się biegało. A jeśli się wygra mało biegając, eksperci powiedzą, że lepiej mądrze stać niż głupio biegać. Do wszystkiego będzie teoria.

Ja nie traktowałbym tego wszystkiego jako powodu do niepokoju i myślę, że w grze Piasta wszystko wróci wkrótce na odpowiednie tory, bo to jest po prostu dobry zespół. Jest duże prawdopodobieństwo, że wkrótce gliwiczanie znów zaczną grać dobry i skuteczny futbol.


Fot. twitter/piastgliwicesa