Powrót człowieka z blizną

Jedynego gola zdobył Nigeryjczyk Patrick Friday Eze. Jednak prawdziwym herosem ligowego boju przy Limanowskiego był Piotr Malinowski. „Malina”, a właściwie „człowiek z blizną” zagrał z obandażowaną głową i…

– Sześcioma szwami, bo rana odniesiona w pojedynku z Legią była głęboka i musiałem skorzystać z pomocy chirurga. Rozmawiałem z trenerem Papszunem i uznaliśmy jednak, że będę do jego dyspozycji.

Malinowski pojawił się na placu gry w 71 minucie i nawet miał szansę na strzelenie gola.

– Piotrek to nasz Rambo. Na pewno nie ryzykowałbym jego zdrowie ,,gdyby z tej strony było jakiekolwiek zagrożenie – podkreślał szkoleniowiec Rakowa.
Początek spotkania należał do gości, którzy już 4 min stworzyli groźną sytuację po stałym fragmencie wykonywanym przez Patrika Mišaka. W odpowiedzi zapachniało bramką, gdy stały fragment gry z prawej strony wykonywał Petr Schwarz. Piłka wyszła jednak na rzut rożny.

W 16 min Igor Sapał, świetnym podaniem obsłużył Patryka Kuna, ale ten w sytuacji sam na sam, naciskany przez dwóch obrońców nie zdołał oddać precyzyjnego strzału. Chwilę później na lewej stronie boiska pchnięty został sprawiający mnóstwo kłopotów rywalom Miłosz Szczepański. Rzut wolny bił tym razem wspomniany Kun, a Patrick Friday Eze głową uzyskał swoje pierwsze trafienie w barwach Rakowa.

W 25 min Nigeryjczyk był o włos skopiowania swojego wyczynu. Raków ciąż nacierał. Kolejną szarżą gospodarzy „zdemontowała” zupełnie obronę gości. Marcin Listkowski zagrał do Patryka Kuna, a ten dośrodkował po ziemi tak, że nabiegającego Miłosza Szczepańskiego powalił na murawę Michał Skóraś. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował dla gospodarzy rzut karny. Schwarz nie zamienił go jednak na bramkę, bo futbolówka po strzale z 11 metrów obiła jedynie poprzeczkę bramki bronionej przez Łukasza Budziłka.

Po zmianie stron częstochowianie ani myśleli poprzestać na jednobramkowym prowadzeniu. W odstępie kilku chwil Szczepański dwukrotnie był blisko wpisania się na listę strzelców. Za pierwszym razem interweniowali obrońcy, za drugim przyjezdnym w sukurs przyszedł słupek.

Z upływem minut goście coraz śmielej zaczynali sobie poczynać pod bramką Michała Gliwy. Po kardynalnym będzie defensorów czerwono-niebieskich rezerwowy Bruk-Betu Roman Gergel był naprawdę bliski wyrównania. Jednak częstochowianie utrzymali prowadzenie do ostatniego gwizdka Piotra Urbana z Legionowa.

Raków Częstochowa – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:0 (1:0)

1:0 Friday Eze głową 18 min (asysta Kun)

Raków: Gliwa – Kasperkiewicz, Petraszek, Niewulis – Kun, Schwarz, Listkowski (73. Malinowski), Mondek (88. Góra) – Sapała, Szczepański – Friday Eze (77. Musiolik). Trener: Marek PAPSZUN.

Bruk-Bet: Budziłek – Sadzawicki, Putiwcew, Grzelak, Miković – Mišak (61. Gergel), Kupczak, Jovanovic (78. Purece), Skóra, Wlazło – Gutkovskis. Trener: Marcin KACZMAREK.

Sędziował – Piotr Urban (Legionowo)
Widzów: 3 321.

Żółte kartki: .Szczepański, Niewulis – Skóraś, Mikowi, Putiwcew.
Piłkarz meczu: Petr SCHWARZ.