Powrót na Ludowy

W pamięci kibiców zapisał się zwłaszcza Jakub Arak, który do Zagłębia trafił latem 2014 roku z rezerw Legii Warszawa. Szybko zaskarbił sobie sympatię fanów, bo już w premierowym meczu ligowym przeciwko Stali Mielec zdobył dwie bramki. W sumie w pierwszym sezonie w Sosnowcu zdobył 17 bramek i był jedną z czołowych postaci zespołu, który po wielu latach spędzonych w II lidze awansował wówczas na zaplecze ekstraklasy. Pierwsza runda sezonu 2015/2016 także była dla Araka udana. Na boiskach I ligi zdobył siedem bramek, a Zagłębie nie tylko nieźle radziło sobie w rozgrywkach ligowych, ale także z powodzeniem radziło sobie w Pucharze Polski docierając ostatecznie do półfinału rozgrywek. Wiosną Arak do siatki rywali trafił tylko raz, ale wydawało się, że w Sosnowcu zostanie.

Chorzów zamiast Sosnowca

Po skończeniu wypożyczenia piłkarz trenował z Legią Warszawa prowadzoną wówczas przez Norwega Heninga Berga, pojechał nawet na jeden z przedsezonowych obozów, ale w końcu w stolicy nie został. Do Sosnowca jednak nie wrócił. Zakotwiczył w Ruchu Chorzów.  – Po tym jak trener Berg uznał, że nie ma dla mnie miejsca w kadrze Legii byłem przekonany, że wrócę do Sosnowca. Pojawiła się jednak oferta z Ruchu, który grał wówczas w ekstraklasie i Legia zdecydowała się mnie tam wypożyczyć. W Zagłębiu tak naprawdę otrzymałem szansę pokazania się w dorosłym futbolu, to na Ludowym zaistniałem. Zawsze będę o tym pamiętał i każdy powrót do tego miasta to dla mnie sentymentalna podróż – podkreśla piłkarz, który po okresie gry w Ruchu został kupiony przez Lechię Gdańsk, gdzie cały czas walczy o miejsce w składzie.

Ubiegły sezon był trochę zwariowany, bo zaczynałem go jako zawodnik Ruchu w I lidze, ale po kilku kolejkach trafiłem do Gdańska. Nie zdołałem jednak przebić się do składu i wiosną zostałem wypożyczony do Stali Mielec. W bieżących rozgrywkach  sytuacja jest bardziej stabilna, choć nie ukrywam, że cały czas walczę o miejsce w wyjściowym składzie. Skład mamy naprawdę mocny, stąd też taka a nie inna pozycja w tabeli. Jeśli dostanę szansę w Sosnowcu zrobię wszystko aby pokazać się z jak najlepszej strony. Zagłębiu życzę utrzymania i myślę, że tak się stanie, ale niech punktują we wszystkich meczach poza pojedynkiem z nami – uśmiecha się Arak. – Śledzę to co dzieje się w Sosnowcu. Widać, że to zupełnie inna drużyna niż jesienią. Na pewno zagrają z nami o zwycięstwo. Szykuje się ciekawy pojedynek. Mamy różne cele, ale i nam i im potrzebna jest wygrana – dodaje piłkarz Lechii.

Kilku kolegów zostało

Z sentymentem Sosnowiec wspomina także Konrad Michalak. Na Ludowym spędził wiosnę 2017 roku. Podobnie jak Arak na Ludowy trafił z Legii Warszawa. Dał się poznać jako przebojowy skrzydłowy. Zagrał w 15 meczach, w których zdobył dwie bramki. Długo miejsca jednak nie zagrzał, bo „upomniała” się o niego ekstraklasa. Zanim trafił do Lechii niemal cały ubiegły sezon spędził w Wiśle Płock. W przeciwieństwa do Araka częściej wybiega w pierwszym składzie gdańszczan. Wszystko wskazuje na to, że dziś także zacznie od pierwszej minuty.

Konrad Michalak
Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl

– Tak się złożyło, że w poniedziałek grałem przeciwko byłym kolegom z Płocka, a teraz czekają na mnie koledzy z Sosnowca. Skład się zmienił, ale paru piłkarzy z okresu mojej gry zostało. Zagłębie to będzie trudny rywal. Mają nóż na gardle, są pod ścianą. Początek roku pokazał, że to nieobliczalna drużyna. Przestrzegał nas przed tym trener Piotr Stokowiec. Chcemy sięgnąć po trzy punkty, ale łatwo nie będzie. Fajnie znów będzie się pokazać w Sosnowcu. Mam nadzieję, że Zagłębie się utrzyma, a Lechia zdobędzie tytuł mistrza Polski – uśmiecha się 21-letni pomocnik.

Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy, że ostatni mecz Zagłębia z Lechią na Ludowym odbył się wiosną 2007 roku. Wówczas górą było Zagłębie po golach Krystiana Prymuli i Marcina Folca. Dziś taki wynik w Sosnowcu na pewno wzięliby w ciemno…

 

Na zdjęciu: Jakub Arak