Powrót na prowincję

Szeregi III ligi ROW 1964 Rybnik – występujący wówczas pod szyldem Energetyk ROW Rybnik – opuścił latem 2011 roku. Zespół prowadzony wówczas przez trenera Jana Furlepę nie miał sobie równych w grupie opolsko-śląskiej, wyprzedzając o siedem punktów Skałkę Żabnica. Po ośmiu latach rybniczanie pożegnają szczebel centralny i znowu znajdą się na futbolowej prowincji.

Nieodwołalny „zjazd”

Klasyk mawiał, że dopóki piłka w grze… Zgoda, wszystko jest możliwe, lecz zespół prowadzony przez Jacka Trzeciaka przed czarnym scenariuszem mógłby uratować tylko cud. A w tym konkretnym przypadku w szczęśliwe zakończenie po prostu nie wierzę. Nawet jeżeli rybniczanom uda się w dwóch ostatnich występach zdobyć komplet punktów, to przecież ich konkurenci w walce o utrzymanie nie będą silić się na uprzejmość i na życzenie ROW-u zadowolą się pustym przebiegiem.

Zespół z Rybnika miał wszystko w swoich rękach i pokpił sprawę. Trener Jacek Trzeciak nie mógł zrozumieć, jakim cudem doszło do tak drastycznej metamorfozy jego zespołu w ciągu kilku dni. Zwycięstwo w Grudziądzu przyćmiła porażka z Olimpią Elbląg. – W Grudziądzu było serce do walki, tymczasem w meczu z Olimpią Elbląg to serce do walki gdzieś nam umknęło – powiedział szkoleniowiec ROW-u. – Z Olimpią Grudziądz zagraliśmy bardzo dobrze, zarówno jeżeli chodzi o aspekty piłkarskie, jak i walkę oraz zaangażowanie. Pokłosiem takiej postawy było zwycięstwo na tak trudnym terenie. Tymczasem w II połowie ostatniego meczu w ogóle nie podjęliśmy walki i efekty są opłakane.

Stracona szansa

Piłkarze ROW-u po ostatniej porażce mieli świadomość straconej szansy. – Mecz dobrze nam się ułożył – przyznał kapitan zespołu, Jan Janik. – Strzeliliśmy bramkę i wydawało się, że kontrolowaliśmy sytuację. Wiedzieliśmy, że dla obu drużyn jest to mecz o życie. Tymczasem po przerwie oddaliśmy inicjatywę przeciwnikowi, piłkarze Olimpii mieli na boisku zbyt dużo miejsca i bezlitośnie to wykorzystali. Wiem, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale zapewniam, że będziemy walczyć do samego końca.

Jacek Trzeciak nie wie, co się stało w meczu z Olimpią. „Praktycznie czekaliśmy na wyrok”

Koledze wtórował inny defensor, Michał Bojdys. – Pierwsza połowa dobrze się zaczęła, weszliśmy dobrze w mecz – powiedział 26-letni stoper. – Dawno już nie strzeliliśmy tak szybko gola. Niestety, nie udało się dowieźć korzystnego wyniku do końca spotkania. Przegraliśmy mecz o sześć punktów, chociaż powinniśmy strzelić drugą, trzecią bramkę i zamknąć ten pojedynek. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji i to się zemściło.

Gruntowna przebudowa

Na mecz do Grudziądza piłkarze zamierzali pojechać dzień wcześniej, lecz nie otrzymali na to zgody kierownictwa klubu. Zrobili więc zrzutkę i sami opłacili sobie hotel. To może świadczyć o tym, że działacze ROW-u stracili już wcześniej nadzieję na skuteczny finisz i zachowanie przez drużynę statusu drugoligowca.

Po spadku do III ligi bardzo możliwa (i wielce prawdopodobna) jest przebudowa zespołu. Jej trzon – podobno – mają stanowić młodzieżowcy. Jeżeli zostanie zastosowany taki scenariusz, nawet trzecia liga może być trudna do utrzymania.

 

Na zdjęciu: Zarówno sytuacja ROW-u, jak i chorzowskiego Ruchu, w ligowej tabeli jest beznadziejna. Jana Janika (z prawej) w przyszłym sezonie zobaczymy w III lidze.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ