Powrót na właściwą ścieżkę

Hokeiści GKS-u Tychy pewnie wygrali z Energa Toruń 5:1 i tylko szkoda, że stracili w końcówce gola.


Tomas Fuczik, bramkarz gospodarzy, swoimi interwencjami zasłużył na 3. „czyste” konto w ligowym sezonie. Musi jednak na nie jeszcze poczekać. W niedzielę kolejna okazja w meczu na własnym lodzie Zagłębiem Sosnowiec.

Tyski klub przed spotkaniem z Energą zakomunikował, że przed zakończeniem okresu transferowego podpisał umowę z 25-letnim napastnikiem Jouka Juhola (184 cm, 95 kg), występujący ostatnio w Popradzie. Fina w meczu z toruńskim zespole nie zobaczyliśmy, ale trudno się dziwić, wszak z kolegami zaliczył zaledwie 2 zajęcia. Ma on, zdaniem działaczy, wzmocnić siłę uderzeniowa drużyny, ale niebawem się o tym przekonamy.

Tyszanie od pierwszej chwili ruszyli do przodu i szukali swojej szansy. Oddali kilka soczystych uderzeń na bramkę Markus Ekholma Rosena, ale ten skutecznie interweniował. Goście rewanżowali się sporadycznymi, ale groźnymi kontrami. Gdy do boksu kar zjechał Jan Krzyżek wydawało się, że gospodarze będą w poważnych tarapatach. A tymczasem Bartłomiej Ciura przechwycił krążek podał do Ondreja Śedivego. Czech idealnie podał do Radosława Galanta, a ten wreszcie mógł się cieszyć ze zdobytego gola. Tyszanie solidnie pracowali na podwyższenie rezultatu, ale ich wysiłki nie przyniosły efektu.

Druga odsłona była również pod kontrolą gospodarzy, a Bartłomiej Jeziorski i Crhistian Mroczkowski (33 min) nie wykorzystali znakomitych sytuacji. Goście tylko od czas do czasu nękali Tomasa Fuczika, ale nie dał się zaskoczyć. W końcu jednak starania gospodarzy zostały nagrodzone golem. Aleksander Boivin podał do Jean Dupuy, a ten miał wiele swobody i krążek wylądował pod poprzeczką. Tyszanie w pełni zasłużenie prowadzili i ze spokojem mogli oczekiwać ostatniej tercji. A w niej gospodarze w ciągu 19 sek. uzyskali 2 gole i już nikt nie miał wątpliwości kto zjedzie z lodu jako zwycięzca. Ukoronowaniem dobrej gry tyszan była świetna akcja i 5. trafienie Filipa Komorskiego. Jednak Tomas Fuczik nie zaliczył „czyste” konta, bo jego koledzy trochę zbagatelizowali rywal i na 59 sek. przed końcem Mark Viitanen zdobył honorowego gola. Jednak najważniejsze, że tyszanie powrócili na zwycięską ścieżkę i mają ciekawe najbliższe perspektywy.


GKS TYCHY – ENERGA TORUŃ 5:1 (1:0, 1:0, 3:1)

1:0 – Galant – Śedivy – Ciura (13:00, w osłabieniu), 2:0 – Dupuy – Boivin – Mroczkowski (37:46), 3:0 – Jeziorski – Komorski (45:47), 4:0 – Dupuy – Boivin (46:08), 5:0 – Komorski – Śedivy – Jeziorski (54:16), 5:1 – Viitanen – Elom

Sędziowali: Paweł Breske i Sebastian Kryś – Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. Widzów 1100.

GKS: Fuczik; Pociecha – Bizacki, Nilsson – Younan, Jaskiewicz – Ciura, Sobecki; Jeziorski – Komorski – Sedivy, Dupuy – Boivin – Mroczkowski, Wróbel – Galant – Szturc, Marzec – Starzyński – Krzyżek (2), Ubowski. Trener Andrej SIDORENKO.

TORUŃ: Rosen; Ziliński (2) – Jaworski, Ahonen – Gimiński (2), Schafer – Bajwenko, Szecsi; Viitanen – Koskinen – Elomaa, Szucs – Syty – Korenczuk, Prokurat – K. Kalinowski (2) – Maćkowski, Wenker – Szirokow – Olsewski. Trener Teemu ELOMO.

Kary: GKS – 2 min, Energa – 6 min.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Surowa lekcja lidera

Hokeiści z Oświęcimia, liderzy tabeli, pozbawili wszelkich złudzeń Zagłębie Sosnowiec już po dwóch tercjach, prowadząc 5:1.

W kolejnej mieli nawet ochotę na dwucyfrówkę, ale wszystko skończyło się na 9. Rywale nie mieli żadnych szans i ostatecznie zrewanżowali tylko dwoma trafieniami.

– Musimy jako pierwsi zdobyć gola i zrzucić nieco presji – tak mówił przed spotkanie w Oświęcimiu trener Zagłębie, Grzegorz Klich. Niestety z tych planów nic nie wyszło, bo jego podopieczni nie wyjechali na taflę odpowiednio skoncentrowani. Szybko stracili gola po uderzeniu Pawła Padakin i wszystkie założenia taktyczne się rozsypały. Goście poirytowani takim obrotem sprawy nie mogli złapać odpowiedniego rytmu. I na dodatek stracili kolejną bramkę. Gdy Andrij Denyskin podwyższył na 2:0 zaczęliśmy obawiać o dalsze losy sosnowieckiej drużyny. Jednak na 4 sek. przed zakończeniem 1. tercji Patryk Kogut zdobył kontaktową bramkę. Jednak kolejna tercja była niezwykle udana dla gospodarzy, którzy zdobyli 3. gole, w tym ostatniego niemal równo z syreną kończącą tę odsłonę. Marzenia sosnowiczan o korzystnym wyniku prysły jak mydlana bańka, bo trudno odrobić straty przy tak renomowanym rywalu. A potem gospodarze nie pozostawili żadnych złudzeń i ich przewaga przyniosła kolejne bramki. Sosnowiczanie otrzymali surową lekcję, a przecież w niedzielę czeka ich mecz w Tychach. Oj, łatwo nie będzie… (sow)

TAURON RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 9:2 (2:1, 3:0, 4:1)

1:0 – Padakin – Ahopelto (1:26), 2:0 – Denyskin – Pangelow-Jułdaszew – Jakbsons (8:50), 2:1 – Kogut – Bucenko – Piotrowicz (19:56), 3:1 – Jakbsons – Prusak (25:54), 4:1 – Dziubiński – Ahopelto – Jerofiejews (33:15), 5:1 – Szczechura – Cichy – S. Kowalówka (39:59, w przewadze), 6:1 – Denyskin – Szczechura (48:41), 7:1 – Da Costa – S. Kowalówka – Krzemień (51:16), 7:2 – Bernacki – Kotlorz – Dubinin (52:13), 8:2 – Ahopelto – Jerofiejews – Padakin (53:25), 9:2 – Pangełow-Jułdaszew – Denyskin – Cichy (58:30).

Sędziowali: Robert Długi i Przemysław Gabryszak – Łukasz Barutowicz i Andrzej Nenko. Widzów 1000.

UNIA: R. Kowalówka; Jakobsons – Pangełow-Jułdaszew, Jarofiejews – Diukow, P. Noworyta – Bezuszka, Paszek (2) – M. Noworyta; Szczechura – Cichy – Denyskin (2), Padakin – Dziubiński – Ahopelto, S. Kowalówka – Krzemień – Da Costa, Prusak – Dudkiewicz – Laakso. Trener Nik ZUPANCIĆ.

ZAGŁĘBIE: Speszny (51:16 Szczepkowski); Andrejkiw (2) – Choperia, Naróg – Kotlorz, Michałowski (2) – Krawczyk (2), Motloch – Gniewek; Pawłenko – T. Kozłowski – Witecki, Friber – Rzeszutko (2) – Moden, Piotrowicz – Bucenko – Kogut, Dubinin – Nahunko – Bernacki (2). Trener Grzegorz KLICH.

Kary: Unia – 6 (2 tech.) min, Zagłębie – 10 min.