Powrót na zwycięską ścieżkę

GTK Gliwice po trzech kolejnych porażkach, pokonał King Szczecin. MKS Dąbrowa Górnicza mimo prowadzenia z Asseco Arką 16-punktami z Gdyni wraca z niczym.


Gliwiczanie w ostatnim czasie nie mieli najlepszej passy. Mimo zmian w zespole przegrali trzy ostatnie mecze. Złą serię udało się wreszcie odwrócić, ale wygrana z ekipą ze Szczecina rodziła się w bólach. Gracze GTK nie ustrzegli się bowiem przestojów. W pierwszej połowie zdołali „odskoczyć” na dziesięć „oczek” (41:31), głównie dzięki gościom, którzy razili nieskutecznością. W pierwszej połowie przestrzeli wszystkie trzynaście rzutów zza linii 6,75. Mimo to miejscowi roztrwonili przewagę. Do remisu doprowadził skuteczny pod koszem Adam Łapeta (52:52).

Gospodarze swoją wyższość wykazali dopiero w ostatniej części. Długo wynik utrzymywał się w okolicach remisu. W 37 minucie na tablicy wyników było 62:62. I wtedy „swoje pięć minut” miał Kacper Radwański. Kapitan GTK dwukrotnie trafił „trójkę”, celnie przymierzył też z linii rzutów wolnych. Gospodarze odskoczyli na 62:69. Po akcji Daniela Gołębiowskiego ich przewaga wzrosła nawet do 12 „oczek”. Już do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

Zespół z Dąbrowy Górniczej w starciu z Asseco Arką wystąpił wzmocniony pozyskanym z GTK Gliwice M.J. Rhettem. Amerykanin błyskawicznie wkomponował się w nowy zespół. Zagrał więcej niż poprawnie. W ataku zdobywał punkty na różne sposoby, czym sprawiał defensorom mnóstwo problemów, a i w defensywie wykonał swoje zadanie. Koncert gry dawał też Lee Moore. Amerykanin w zaledwie 17 minut wywalczył 10 asyst, 7 punktów i 5 zbiórek, a mecz zakończył z imponującym dorobkiem 16 punktów i asyst, 6 zbiórek i 4 przechwytów. Głównie dzięki nim MKS w pierwszej połowie miał już nawet 16 punktów przewagi i nic nie zapowiadało, by gospodarze byli w stanie mu zagrozić.

Gdyński zespół jest jednak bardzo doświadczony. Wprawdzie brakowało „generała” Krzysztofa Szubargi i Igora Wadowskiego, ale był za to Filip Dylewicz. Weteran pokazał, że nie należy go jeszcze spisywać na straty. Jego świetne akcje oraz trzy „trójki” z rzędu zmieniły losy meczu. Miejscowi błyskawicznie wrócili do gry, uwierzyli, że mogą wygrać. Dąbrowianie natomiast wprost odwrotnie, stracili animusz. Przed ostatnią kwartą przegrywali 63;69, a w niej nie byli w stanie już powstrzymać rozpędzonych gdynian. Próbowali jeszcze rzutów z dystansu. Grając pod presją, zawiodła ich skuteczność.

Na zdjęciu: Terry Henderson (z lewej) kilka razy zaprezentował efektowne akcje.

Fot. Marcin Bulanda/pressfocus


GTK Gliwice – King Szczecin 82:72 (19;19, 22:14, 14:19, 26;20)

GLIWICE: Perkins 21 (2×3), Henderson 8, Radwański 7 (2×3), Varnado 14, Szewczyk 8 (2×3) – Wiśniewski 1, Bogues 8, Gołębiowski 4, Szymański 8 (1×3), Chodukiewicz, Ł. Diduszko 2. Trener Matthias ZOLLNER.

SZCZECIN: Davis 2, Melvin 15, Łapeta 16, Fakuade 4, Schenk 8 (2×3) – Ware 11 (2×3), Zębski 12, Wilczek, Bartosz 4. Trener Łukasz BIELA.


Asseco Arka Gdynia – MKS Dąbrowa Górnicza 85:76 (15:23, 23:23, 31:17, 16;13)

GDYNIA: Pluta, Wołoszyn 10 (2×3), Witliński 18, Żołnierewicz 19 (1×3), Hrycaniuk 4 – Kaszowski 11 (3×3), Dylewicz 16 (3×3), Malczyk 3 (1×3), Czerlonko 4, Kowalczyk. Trener Przemysław FRASUNKIEWICZ.

DĄBROWA GÓRNICZA: Moore 16, Mazurczak 6 (1×3), Motylewski, Wilson 18 (2×3), Michał Nowakowski – Rhett 17 (1×3), Marek Piechowicz 8 (2×3) Mijović 8 (1×3), Dawdo 3 (1×3), Kroczak. Trener Alessandro MAGRO.