Powrót z zaświatów

Cztery lata losów reprezentacji Polski, to szmat czasu, a właśnie tyle minie 7 września, czyli w dniu debiutu Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera naszej drużyny narodowej, od meczu inaugurującego eliminacje Euro 2016 za kadencji Adama Nawałki. Dlaczego wspominamy starcie z Gibraltarem, które zakończyło się naszym zwycięstwem 7:0? Bo było to ostatnie spotkanie, jakie w biało-czerwonych barwach rozegrał Mateusz Klich. Wówczas piłkarz niemieckiego VfL Wolfsburg, który wyszedł na plac gry w wyjściowym składzie. Zagrał w środku pola i zaliczył nawet asystę przy bramce na 5:0, autorstwa Łukasza Szukały. Na kolejne, październikowe zgrupowanie przed meczami z Niemcami i Szkocją, Klich powołania już nie otrzymał. Aż do teraz, bo nowy selekcjoner postanowił wypróbować gracza Leeds United.

Wolfsburg jest na minusie

Co przez ten czas działo się z Mateuszem Klichem? Jednym stwierdzeniem można powiedzieć, że zawodnik przeżywał upadki i wzloty. Cztery lata temu, niedługo przed ostatnim swoim występem, został po raz drugi w karierze piłkarzem „Wilków” z Bundesligi. Sytuacja była co najmniej kuriozalna, bo przecież po raz pierwszy polski piłkarz trafił na Volkswagen-Arena w 2011 roku, a następnie, przez półtora sezonu, przepadł nieomal bez wieści. Grywał jedynie w rezerwach, by w końcu trafić na wypożyczenie do PEC Zwolle.

W Holandii spodobał się na tyle, że klub postanowił go wykupić, a w kolejnym sezonie Klich wywalczył z zespołem krajowy puchar. I właśnie wtedy, latem 2014 roku, Wolfsburg zapragnął go mieć z powrotem. Zapłacił za Polaka po raz drugi, bo wcześniej wykupił go z Cracovii i… historia się powtórzyła! Pomocnik ponownie nie był w stanie przebić się do składu „Wilków”, zatem po pół roku został sprzedany do drugoligowego Kaiserslautern. W sumie Wolfsburg zapłacił za Klicha 2,25 mln euro, a otrzymał za niego… 550 tysięcy euro, czyli bilans finansowy jest zdecydowanie dla niemieckiego klubu niekorzystny.

Pomocna holenderska dłoń

W Kaiserslautern znów bywało różnie. Najpierw miał Polak problemy z regularną grą. Później pograł nieco więcej, by znów trafić na ławkę rezerwowych. 21 występów na przestrzeni półtora sezonu, to zupełnie przeciętne statystyki. Latem 2016 roku, kiedy reprezentacja Polski sposobiła się do występu na mistrzostwach Europy – Klich zupełnie nie był brany pod uwagę przy powołaniach na turniej – piłkarz nie za bardzo wiedział, co ma robić. Pod koniec okienka transferowego pomocną dłoń znów wyciągnęli Holendrzy. Polak trafił do Twente Enschede i wyraźnie w „Kraju tulipanów” odżył.

Rozegrał bardzo dobry sezon (29 występów, 6 goli, 4 asysty) i zwrócił na siebie uwagę występującego na zapleczu Premier League, Leeds United. Anglicy zapłacili za niego 1,7 mln euro. O dwieście tysięcy więcej, aniżeli w 2011 roku otrzymała za piłkarza Cracovia. Nadzieje było spore, tymczasem pierwszy sezon przypominał dramatyczną walkę o miejsce… na ławce rezerwowych. W sezonie League Championship każdy zespół musi rozegrać po 46 spotkań. Tymczasem Mateusz Klich uzbierał zaledwie cztery występy i jego los stanął pod dużym znakiem zapytania. Mimo iż latem 2017 roku podpisał z klubem trzyletnią umowę.

Pieczęć na powołaniu

Działacze klubu z Elland Road zachowali jednak spokój i bardziej skupili się nad tym, aby zatrudnić nowego menedżera, bo nie zadowoliła ich 13 pozycja na koniec poprzednich rozgrywek. Trzeba przyznać, że zapadła odważna decyzja, która okazała się dla Klicha zbawienna. Otóż Marcelo Bielsa, to duże trenerskie nazwisko, ale ostatnimi czasy Argentyńczyk nigdzie nie mógł zagrzać miejsca na dłużej. Na razie wszystko wskazuje na to, że Leeds będzie takim miejscem, bo po pięciu kolejkach nowego sezonu zasiada na fotelu lidera rozgrywek. A Klich gra regularnie i strzela bramki, chociaż po meczu pierwszej kolejki argentyński szkoleniowiec przyznał, że Polak zagrał od pierwszej minuty… trochę przez przypadek. B kontuzji doznał jeden z jego kolegów z drużyny, Adam Forshow. – Mateusz grał dobrze, strzelił bramkę, ale ma jeszcze więcej umiejętności, które możemy wykorzystać dla zespołu – powiedział po inauguracyjnym, wygranym 3:1 meczu przeciwko Stoke, Marcelo Bielsa. W sumie Mateusz Klich uzbierał już pięć występów w pierwszych pięciu kolejkach, czyli więcej, aniżeli w całym poprzednim sezonie. Strzelił trzy gole, a trafieniem w ostatnim meczu przeciwko Norwich przypieczętował powołanie do kadry na mecze z Włochami i Irlandią. Nie da się oprzeć wrażeniu, że kariera Mateusza Klicha przypomina sinusoidę. Teraz krzywa wystrzeliła w górę i oby pozostała tam jak najdłużej.

 

 

Liczba

1

Tyle bramek w reprezentacji Polski strzelił Mateusz Klich. Pomocnik trafił do siatki w swoim drugim występie w narodowych barwach, w meczu przeciwko Danii, który rozegrała nasza drużyna 14 sierpnia 2013 roku, za kadencji Waldemara Fornalika.

 

Na zdjęciu: Za czasów występów w Twente Enschede, Mateusz Klich powołania do reprezentacji Polski się nie doczekał.