Poznań zrobił się gorący

Wiele wskazuje na to, że o mistrzostwie Polski zadecyduje sama końcówka sezonu. Z tego powodu Lech chce dokonać manewru, który minimalnie zwiększy jego szanse na tytuł.


Na ten moment liderem ekstraklasy jest Pogoń Szczecin. Nie jest to jednak prowadzenie swobodne, bo punkt za jej plecami znajdują się głodni sukcesu Raków Częstochowa i Lech Poznań. Do rozegrania zostało 8 kolejek, więc bardzo prawdopodobne, że kolejność tej trójki będzie się jeszcze kilka razy zmieniać. Dlatego szalenie istotne jest, aby zrobić wszystko, co się da, by choćby w niewielkim stopniu zwiększyć siłę swojego rażenia.

Losy mistrzostwa

W przedostatniej kolejce – w połowie maja – odbędą się derby Poznania. W teorii Warta podejmie więc Lecha na swoim stadionie zastępczym w Grodzisku Wielkopolski. A co z praktyką? W praktyce coraz więcej wskazuje na to, że mecz ten odbędzie się jednak w Poznaniu, ale rzecz jasna nie na przebudowywanym obiekcie „Dumy Wildy”. Drużyny – które mają ze sobą przyjacielskie relacje, co jest dość dziwnym derbowym przypadkiem – zmierzą się zatem na Stadionie Miejskim, czyli arenie, gdzie swoje spotkania rozgrywa Lech. Wyraźnie zasugerował to w rozmowie w Prawdzie Futbolu prezes Wielopolskiego ZPN-u Paweł Wojtala, uśmiechając się przy tym dwuznacznie.

– Warta będzie w Poznaniu. Tak coś gdzieś słyszałem… – rzucił Wojtala, nota bene były piłkarz Lecha.

Biorąc pod uwagę ścisk i detale, jakie decydują o układzie czołówki, taka zmiana może mieć ogromne znaczenie dla losów mistrzostwa Polski! Choć oczywiście stadion należy do miasta, tak naprawdę jest to przecież dom „Kolejorza”. Na obiekt nie wejdzie zatem nieznaczna grupa kibiców, których w Grodzisku – licząc wszystkich – może być nieco ponad 5 tysięcy. Lecha może wspierać nawet i 40 tysięcy fanów, którzy głośnym dopingiem w zamkniętej przestrzeni areny zmotywują piłkarzy do odniesienia kolejnej wygranej. „Kolejorz” to najlepiej grający u siebie zespół ekstraklasy.

Warcie obojętne

Dla Lecha byłby to więc wymarzony scenariusz. Według statystycznych wyliczeń, przełożenie miejsca rozgrywania spotkania dałoby poznaniakom kilka cennych procent więcej w kwestii prawdopodobieństwa zdobycia tytułu. No i poza tym 4 z ostatnich 5 meczów sezonu piłkarze trenera Macieja Skorży graliby u siebie. Tylko raz musieliby pojechać do Gliwic. Pytanie, co na to wszystko Warta. Przenosząc spotkanie na Bułgarską w praktyce wejdzie ona w paszczę lwa i znacznie zwiększy swoje szanse na porażkę – choć oczywiście tak czy siak to Lech będzie faworytem.

Sęk w tym, że niewiele wskazuje na to, aby derby w jakikolwiek sposób decydowały o losie Warty. „Zieloni” zajmują obecnie 12. miejsce w tabeli, a różne symulacje wskazują, że przeniesienie meczu do Poznania nie wpłynie znacząco na losy klubu. Wciąż najrealniejsza byłaby 13. lokata, a prawdopodobieństwo spadku – na ten moment – wzrosłoby z 9 na 10 procent. Warta ma z Lechem przyjacielskie relacje, więc możliwy jest scenariusz, w którym cała Wielkopolska – co zresztą wyraźnie podkreśliła wypowiedź Wojtali – będzie robić wszystko, aby „Kolejorz” zdobył mistrza.

Milion dla klubu

Oczywiście „Duma Wildy” również może zyskać na tym, że grając przy Bułgarskiej będzie gospodarzem. W grę wchodziłby wynajem stadionu na jeden mecz, co oznacza, że klub musiałby opłacić wszystkie koszty, ale także… zarobiłby na biletach. Warta sama w sobie nigdy nie zapełniłaby tego obiektu, lecz w tej sytuacji wysoka frekwencja będzie oczywista. Po pierwsze, to derby. Po awansie do ekstraklasy rywalizację poznańskich ekip oglądało przy Bułgarskiej 17,5 oraz 22,8 tysiące kibiców. Po drugie, mogą się ważyć losy mistrzostwa, a to przyciągnie jeszcze więcej fanów. Oni zaś kupią bilety, skorzystają z cateringu, a pieniądze trafią do kieszeni Warty.

Jakub Szlendak, prowadzący profil Piłkarski Biznes, przyjrzał się finansowym aspektom takiego ruchu. Jeden mecz przy Bułgarskiej kosztuje Lecha ok. pół miliona złotych i by klub nie był stratny, średnia publika musi wynosić w sezonie 12-14 tys. na spotkanie. Gdyby Warta wynajmowała ten stadion regularnie, płaciłaby 100-200 tys. za grę, bo z racji dużo niższej frekwencji ograniczono by koszty i stopień użytkowania. „Zieloni” za obiekt w Grodzisku płacą dużo mniej, bo ok. 30 tysięcy za mecz. Derby Poznania rozegrane przy Bułgarskiej mogłyby przynieść Warcie nawet 1-1,2 mln złotych, zakładając widownię na poziomie ok. 35 tysięcy. Jak pisze Szlendak, w roku 2020 (covid, pół roku na zapleczu, pół w ekstraklasie) zarobiła ona na biletach tylko… 145 tys. złotych. Niezależnie więc, ile „Duma Wildy” musiałby zapłacić za organizację meczu przy Bułgarskiej i tak byłby na dużym plusie. A wiadomo przecież, że choć Warta jest rzeką, to wcale się w niej nie przelewa.


Na zdjęciu: Czy derby Poznania po raz drugi w tym sezonie zawitają na Bułgarską?
Fot. Damian Kościesza/Press Focus