Pozycja w tabeli to teraz sprawa drugorzędna

 

Rozmowa z Robertem Góralczykiem, dyrektorem sportowym GKS-u Katowice.

 

Czy GKS – wzorem wielu innych klubów – pracuje nad redukcją kontraktów na czas pandemii?
Robert GÓRALCZYK: – Na wstępie musimy mieć świadomość, że w obecnej, bardzo skomplikowanej, ale równocześnie zmiennej i rozwojowej sytuacji, odpowiedzi na to i być może kolejne pytania w momencie publikacji artykułu mogą okazać się już nieaktualne.

W temacie kontraktów działania się toczą, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Czas będzie weryfikował sytuację. Dziś wiele tematów jest niezdefiniowanych, będą uwarunkowane tym, co dopiero się wydarzy, dlatego nie ma tu rozwiązań dobrych dla wszystkich. Inne kluby być może o tym informują, my na razie nie.

Jeśli uznamy za zasadne, z pewnością to uczynimy. Oczywiście, że pewne posunięcia są konieczne, jak wszędzie, bo nie sposób przejść obok zaistniałej sytuacji obojętnie. Jest bardzo poważna, a wszelkie podejmowane działania mają pozwolić na jak najlepsze funkcjonowanie klubu w przyszłości.

Grupie kilkunastu zawodników 30 czerwca kończą się kontrakty. Czy jest dziś w ogóle możliwość zastanawiania się, jaka będzie ich przyszłość?
Robert GÓRALCZYK: – W czerwcu będziemy mądrzejsi o wiele spraw i wtedy będziemy mogli o tym rozmawiać. Dziś nie sposób przewidzieć, co będzie się działo. Czy wtedy jeszcze będzie się toczył sezon 2019/20, czy wcześniej zostanie zakończony, czy będzie już konkretny pomysł na sezon 2020/21… Obecnie jest tak wiele zmiennych i niewiadomych, że niczego nie przewidzimy.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Trzeba kreślić scenariusze na różne możliwości – w oparciu o fakty, których jest jednak teraz bardzo mało. Sytuacja ogólnospołeczna jest szalenie skomplikowana, nie wiemy także, jak będzie wyglądał wkrótce rynek piłkarski. Czas jest najcenniejszy, sam będzie nam najprawdopodobniej podsuwał możliwości rozwiązań.

W temacie wygasających umów głośny przypadek to Korona Kielce, która po 30 czerwca – zakładając, że sezon będzie wtedy jeszcze trwał – może niemalże nie mieć kim grać, a z drugiej strony przedłużanie kontraktów to ryzyko rodzące wiele pytań. Czy jako dyrektor sportowy klubu czuje się pan osamotniony, oczekiwałby pan w tym zakresie bardziej zdecydowanych regulacji PZPN?
Robert GÓRALCZYK: – Dziś nie sposób o tym mówić. Powtarzam, że najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo. Gdy życie wróci do normy, wtedy będziemy się zajmować innymi kwestiami, co nie znaczy, że teraz o nich nie myślimy i nie powinni myśleć o nich inni. Czekamy jednak na moment, kiedy będzie można je zestawić z faktami, a na razie pozostają nam tylko domniemania. Za dużo jest spekulacji, za mało faktów.

Wracając do pytania… Czy czuję się pozostawiony sam sobie, osamotniony? Nie, bo mam świadomość, że sytuacja dla każdego jest trudna. Niezależnie, czy związku, czy klubu X, Y, Z. Każdy jest w trochę innym położeniu. Jeden ma więcej zawodników zakontraktowanych, inny mniej. U jednego sporej grupie umowy kończą się w czerwcu, u innego – mniejszej. Jedni walczą o awans, inni o utrzymanie, a jeszcze inni swoje już ugrali i pytają, po co w ogóle wznawiać sezon.

Nigdy nie będzie spójności. Im dłużej będzie trwała pandemia, tym bardziej wszystkich dotknie i trudniej będzie funkcjonować także klubom. To równanie z wieloma niewiadomymi.

Czy pandemia zahamowała już rozmowy z niektórymi zawodnikami o prolongacie umów?
Robert GÓRALCZYK: – Często tę prolongatę warunkują zapisy – czy to liczba rozegranych minut, czy awans, czy po prostu wola klubu. Wiosna miała swoje pokazać. Dziś w normalnym układzie bylibyśmy już po sześciu meczach i mielibyśmy zdecydowanie większą wiedzę także o zawodnikach, ale wszystko zostało wyhamowane.

W efekcie mamy więcej czasu na przemyślenia, rozważania, działania bardziej biurokratyczne niż praktyczne. GKS jak każdy klub ma swoją specyfikę. Gdy wrócimy do pełnego funkcjonowania, mam przekonanie, że sobie z tym poradzimy.

Macie tyle samo punktów co Resovia, gorszy od niej bilans bramek, a wasze bezpośrednie starcie – w Rzeszowie – zakończyło się remisem 2:2. Które miejsce zajmuje obecnie GKS w tabeli II ligi?
Robert GÓRALCZYK: – Nie wiem. To jest obecnie drugorzędna sprawa.

Dla klubu bardzo ważna, bo 3. miejsce może dać awans, a 4. – zostawić was z pustymi rękami!
Robert GÓRALCZYK: – Dyskusja toczy się od wielu tygodni, ale my w niej staramy się nie uczestniczyć, biorąc pod uwagę, że rozgrywki zostaną wznowione. A jeśli nie, co oczywiście należy także rozpatrywać, to kwestię układu tabeli przyjdzie rozstrzygnąć odpowiednim komórkom.

Naprawdę nie zabiegacie o to, by dowiedzieć się, na czym stoicie?
Robert GÓRALCZYK: – Teraz nie jest na to czas, dziś są ważniejsze rzeczy. Poza tym, ten problem zaistnieje tylko i wyłącznie, gdy rozgrywki nie zostaną wznowione. Wtedy przyjdzie podejmować decyzje o tym jaka będzie struktura rozgrywek w przyszłym sezonie. Czy będą awanse i spadki, czy sezon będzie anulowany, czy coś jeszcze innego…

Może samo się to wszystko wyklaruje i nikt nie będzie musiał tego rozstrzygać. Na ten moment nie chcemy niepotrzebnie dokładać komuś tematów. Niech obecnie każdy robi to co jest najistotniejsze, czyli dba o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi.

Czy drużyna GieKSy pracuje obecnie z przekonaniem, że sezon będzie dograny i dlatego trzeba być „pod „parą”?
Robert GÓRALCZYK: – Trzeba być przygotowanym na każdy możliwy scenariusz, czyli także na ten. W miarę możliwości, każdy zawodnik z osobna, ale i zespół jako całość musi być przygotowany, że któregoś dnia zapadnie decyzja o kontynuowaniu sezonu, a wtedy zapewne tydzień lub dwa wspólnych zajęć i powrót do gry o punkty.

Sztab na bieżąco zaleca zawodnikom treningi w zakresie sprawności ogólnej, które realizują w warunkach domowych. Korzystając z przygotowywanych materiałów filmowych, doskonalą się także teoretycznie. Większych możliwości obecnie nie ma, jako że bezwzględnie należy respektować wdrożone przez rząd ograniczenia. Każdy ma świadomość, że w okresie zawieszenia pracuje na swoją bliższą i dalszą przyszłość.

Obawia się pan o zawodników przewlekle kontuzjowanych, jak Radek Dejmek czy Dominik Bronisławski?
Robert GÓRALCZYK: – Nie mówmy tutaj o obawach, choć w tym temacie to też zapewne utrudniony czas. Po pierwsze nie mogą się wykazywać klasyczną aktywnością, jak podczas rehabilitacji w optymalnych warunkach, kiedy wszystkich spraw doglądają fizjoterapeuci czy lekarze. W normalnych warunkach rekonwalescencja Radka dobiegałaby już końca, a jak będzie teraz, to pokaże czas. Rehabilitacja Dominika trwa już dłuższy okres, a ostatnio realizował etap przybliżający go do pełnej aktywności. Dziś jednak obecna sytuacja na pewno nie działa także na jego korzyść. Należy w tym miejscu również dodać, iż do grona kontuzjowanych dołączył niestety Mateusz Broda, który uległ kontuzji kolana w ostatnim rozegranym przez nas meczu w Elblągu. Przeszedł on w dniu 18 marca zabieg rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego i czeka go długi okres rekonwalescencji.

 

Na zdjęciu: Piłkarze GieKSy (z prawej Marcin Urynowicz) po raz na boisko wybiegli 7 marca. Dziś przychodzi im czekać co dalej z II-ligowym sezonem. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus