Pożyteczna lekcja dla kadry narodowej

W Lublanie Polacy mogą się przekonać ile im brakuje do rywali z wyższej półki.


Zwycięstwo z Ukrainą 4:3 po dogrywce oraz porażki z Austrią 2:3 oraz Francją 0:1 – to dotychczasowy dorobek biało-czerwonych w turnieju „Pokonajmy COVID-19” w Słowenii. Nie jest okazały, ale trudno było oczekiwać lepszego, bo reprezentacja występuje, z różnych przyczyn, w osłabionym składzie. Ta impreza to jednak pożyteczna lekcja dla większości naszych reprezentantów, którzy mogą się przekonać ile im brakuje do rywali z wyższej półki, zdobywając przy tym cenne doświadczenie.

Naszym zdaniem najsłabiej zaprezentowaliśmy się w zwycięskim spotkaniu z Ukrainą. Nasz zespół powinien wygrać nie tylko w regulaminowym czasie, ale różnicą kilku bramek. Strata trzech goli to efekt beztroskiej gry obronnej, dlatego John Murray nie miał żadnych szans na zapobieżenie ich stracie. A wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, bo Polacy prowadzili 3:1… To był sygnał ostrzegawczy dla naszych hokeistów, że nie mogą sobie pozwolić na nonszalancję.

Po porażkach jednym golem z Austrią i Francją pisano, że były pechowe. Gdybyśmy tracili te bramki w ostatnich sekundach i po przypadkowym odbiciu krążka od nogi obrońcy, to byłoby to zasadne. Tak jednak nie było. Z Austrią przy remisie 2:2 rozpoczęliśmy grę w przewadze i po 7 sekundach (!) straciliśmy gola. Czy to był pech? Nie, to nieprzemyślane zagranie naszych reprezentantów sprawiło, że Austriacy wyprowadzili kontrę, która dała im wygraną.

Czy można mówić o pechowej przegranej, jeżeli bilans strzałów wynosi 31-20? A taką przewagę posiadali „trójkolorowi”, którzy wygrali 1:0. Taktyka biało-czerwonych była czytelna, bo ograniczali się do kontr i rzadko próbowali zawiązywać akcję całą formacją. To był trzeci mecz pod rząd Polaków i z Francuzami zabrakło im błysku oraz szybkości. Niemniej trudno naszym zawodnikom odmówić ambicji i walki do samego końca.

Dobrze, że reprezentacja może grać z wymagającymi rywalami, bo przecież podczas sierpniowego turnieju kwalifikacji olimpijskich w Bratysławie skala trudności będzie jeszcze większa. Trener Robert Kalaber przekonał się, że może liczyć na obu bramkarzy. Murray bronił z Ukrainą oraz Austrią i trudno go winić za stratę goli, zaś Ondrej Raszka dzielnie stawiał czoła Francuzom. Mile zaskakują zawodnicy, którzy są w drużynie w miejsce kontuzjowanych i chorych kolegów. Radosławowie Sawicki i Nalewajka oraz Dominik Jarosz na pewno nie odstają od pozostałych.

Teraz przed Polską spotkania z gospodarzami i Rumunią.


W ostatnim środowym spotkaniu Rumunia przegrała Słowenia 0:5 (0:1, 0:2, 0:2).

1. Słowenia 3 9 11:3

2. Austria 3 6 13:8

3. Francja 3 6 6:5

4. Rumunia 3 3 5:10

5. Polska 3 2 6:7

6. Ukraina 3 1 8:16

Dzisiaj grają: Ukraina – Francja (13.00), Austria – Rumunia (16.30), Słowenia – Polska (20.00).


Na zdjęciu: Dominik Paś zadomowił się w reprezentacji i coraz lepiej sobie w niej czuje.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus