Pozytywny człowiek z uśmiechem na twarzy

Poznał pan już wszystkich zawodników?

Vital HEYNEN: – Gdy trwał jeszcze sezon ligowy, nie miałem na to zbyt wiele czasu. Oczywiście, cały czas utrzymywaliśmy kontakt, ale nie osobisty. W dzisiejszych czasach można to robić przecież przez Skype’a lub za pomocą innych komunikatorów. Za ich pośrednictwem rozmawiałem z większością zawodników, no i śledziłem PlusLigę, miałem więc dobre rozeznanie. Dopiero co zakończyłem ligę niemiecką, ale następnego dnia już pracowałem z kadrą. Zawsze jestem gotowy do pracy! To zaleta posiadania dwóch zespołów – zawsze jesteś zajęty siatkówką, śledzę wszystkie ligi, wszystkie mecze. Kocham siatkówkę!

Słynie pan z utrzymywania dobrych relacji z siatkarzami. Tak samo będzie w kadrze Polski?

Vital HEYNEN: – Jestem otwartym człowiekiem i lubię rozmawiać oraz przebywać z ludźmi. Nie tylko z zawodnikami, ale też z… dziennikarzami, po prostu ze wszystkimi. Wypytuję zawodników o formę, zdrowie, interesują mnie też ich życiowe sprawy. Jeśli mają kłopoty, to one same nie znikną. Jeśli tylko będę umiał, to postaram się im pomóc. Myślę, że moja praca polegać ma właśnie na tym, by pomagać drużynie, a nie sprawiać, by zawodnicy zostawali sami ze swoimi problemami, bo to się odbija na ich grze i na atmosferze w zespole. Nie wiem, czy jestem przez to dla nich jak ojciec lub wujek. Jestem sobą. Ja po prostu lubię ludzi, pomagać im, i kiedy tylko mogę robię to.

A miał pan okazję osobiście rozmawiać z Michałem Kubiakiem, kapitanem zespołu?

Vital HEYNEN: – Jeszcze nie. Nie ma go jeszcze z nami w Spale.

Będzie dalej kapitanem?

Vital HEYNEN: – A czemu ma nie być? W poprzednim sezonie zawodnicy go wybrali i powiedzieli mi, że dobrze spełniał swoją rolę. Pod jego nieobecność, tutaj w Spale, mamy rezerwowego kapitana. Jest nim Dawid Konarski. Wybrała go cała drużyna.

Treningi prowadzone przez pana też się różnią od innych szkoleniowców. Jest w nich czas nie tylko na pracę, ale też na żarty, uśmiechy, chwile wytchnienia.

Vital HEYNEN: – Bo siatkówka jest dla mnie pasją i każda chwila spędzona na parkiecie sprawia mi ogromną przyjemność. Chcę, by to samo czuli zawodnicy. A po drugie nie kryję emocji, lubię się uśmiechać każdego dnia, właściwie w każdym momencie dnia. A do tego sport wyzwala wielkie emocje i wolę jeśli ludzie je pokazują. Wszyscy trenerzy i zawodnicy to aktorzy. Jesteśmy częścią bardzo żywego teatru. Nie ma w nim jednak scenariusza. Musisz dbać o to, żeby ludziom się podobało, dlatego czasem musi być show.

Władze Polskiego Związku Piłki Siatkowej wyznaczyły panu cel – np. awans do turnieju finałowego Ligi Narodów lub medal mistrzostw świata?

Vital HEYNEN: – Nie. Jeżeli wymagałoby się ode mnie teraz awansu do finału Ligi Narodów, to nie ma na to szans. Powiedziałem federacji, że nie przyjadę, jeśli będą chcieli wynik tu i teraz. Nie można tego robić w ten sposób. To błąd, który Polska popełniła w ostatnich latach. Chcielibyście wygrywać cały czas i od razu, a tak się nie da. Nie myślicie o przyszłości, co będzie za dwa, pięć czy dziesięć lat. Macie w kraju mnóstwo talentów, ale ci młodzi chłopcy muszą grać. Oswoić się z rywalizacją z najlepszymi i presją. Może teraz nie odniosą sukcesów, ale w przyszłości będą stanowili o sile drużyny. Moim zadaniem jest naprawić siatkówkę w Polsce. Tego lata przygotuję kadrę na najbliższe dziesięć lat.

A jakie ma pan osobiste oczekiwania w stosunku do biało-czerwonych?

Vital HEYNEN: – Po prostu chcę, by zawodnicy z każdym kolejnym treningiem rozwijali się i choć o troszeczkę podnieśli swoje umiejętności. Tylko tyle i aż tyle. Szczerze mówiąc i nie ma w tym żadnej kurtuazji, nie ma dla mnie bardziej interesującej pracy niż prowadzenie reprezentacji Polski. Jeżeli weźmiemy pod uwagę kandydatów do medali IO, to Brazylijczycy, Amerykanie, Włosi i Rosjanie zawsze zatrudnią rodzimego trenera. Krajem, który potrafi zatrudnić zagranicznego szkoleniowca jest właśnie Polska. Jeśli chciałbym kiedykolwiek osiągnąć coś wielkiego z reprezentacją, to jesteście jedyną nacją, z którą może się to udać. Przede wszystkim jesteście krajem siatkówki. Pracowałem przez 1,5 roku w klubie z Bydgoszczy. Nie było mowy, żebym postąpił inaczej. Moje wymagania były związane jedynie z rzeczami sportowymi. Polska może być bardzo silnym zespołem w 2020 roku.

Podpisując umowę z PZPS nie miał pan żadnych obaw?

Vital HEYNEN: – Niedawno odwiedził mnie jeden z dziennikarzy i przez godzinę próbowaliśmy znaleźć coś, czego mógłbym się bać. Nie znaleźliśmy niczego. Jestem przekonany, że uda mi się pomóc reprezentacji Polski. Największą niewiadomą jest, czy zespół przyjmie moją pomoc. To będzie największe wyzwanie. Mogę pomóc zawodnikom, ale najpierw muszę nawiązać z nimi więź.

Już niedługo ruszają rozgrywki Ligi Narodów? Formuła nowych zawodów podoba się panu?

Vital HEYNEN: – Nie za bardzo. W Lidze Narodów nie grają najlepsze drużyny. W zeszłym roku z Belgami zajęliśmy siódme miejsce i zostaliśmy wyrzuceni z rozgrywek, więc coś jest nie tak.

W Lidze Narodów czekają was długie podróże i mnóstwo grania. Jesteście na to przygotowani?

Vital HEYNEN: – To prawda, Liga Narodów będzie bardzo trudna pod względem fizycznym. Pięć tygodni i w każdy weekend czekają na nas trzy mecze, to jak proszenie się o kontuzje i urazy. To ponad siły zawodników i z tego powodu zdecydowałem się na zmiany i rotacje w meczowych składach. Siatkarze muszą kiedyś odpoczywać, a część z nich skończyła rozgrywki zaledwie kilka dni temu.

Rozmawiali w Spale Michał Micor i Włodzimierz Sowiński