Pracujemy ciężko i mądrze

Włodzimierz SOWIŃSKI, Michał MICOR: Zawodnicy po letnich urlopach przyjechali w dobrej formie?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Zawsze mogło być lepiej, ale nie jest źle. Nie grają przecież od dzisiaj i wiedzą, jak mają o siebie dbać. Z tyłu głowy mieli, że w okresie przygotowawczym może być ciężko i każde dodatkowe kilogramy mogą ich giąć. Oczywiście, byli tacy, co mieli dwa, trzy kilogramy więcej, ale po tygodniu zajęć tej nadwagi nie było już widać.

Od początku postawiliście na ciężkie treningi?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Nie. W pierwszym tygodniu staraliśmy się ćwiczyć spokojnie; były to zajęcia wprowadzające. Było dużo zabawy z piłką, z dużą ilość kontaktów. Chcieliśmy się wprowadzić, by poczuć piłkę. Dobrze nam to wychodziło. Wszystko co mieliśmy założone przez trenera Lebedewa, udało się zrealizować. Teraz jest trochę ciężej, ale przede wszystkim ćwiczymy z głową. To ma być ciężka, ale i mądra praca. Od poniedziałku do piątku mamy dwa treningi dziennie, zaś weekendy są wolne. Rano głównie ćwiczymy w siłowni, zaś popołudniami trenujemy z piłką oraz pracujemy nad wytrzymałością.

Absencja trenera Marka Lebedewa, który przygotowuje reprezentację Australii do mistrzostw świata, to duża przeszkoda?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Nie za bardzo. Cały czas jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy praktycznie codziennie. Jestem przekonany, że gdy przyjedzie, zespół będzie dobrze przygotowany.

W zespole doszło do ogromnych zmian, bo tak należy określić przyjście dziewięciu nowych siatkarzy. Skąd tak drastyczne roszady Poprzedni zawodnicy nie spełnili oczekiwań?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Powody były różne, ale faktycznie, dziewięciu nowych graczy to sporo…. Ale nie tylko my poszliśmy tą drogą. W innych klubach postąpiono podobnie. Teraz potrzebujemy czasu oraz cierpliwości. Za mniej więcej kwartał wyjdzie na wierzch, czy te zmiany się opłaciły, jak ułożyliśmy zespół i jak z nim pracowaliśmy. Przekonamy się, jak nasza gra będzie się zazębiała i ile czasu będziemy potrzebowali. Teoretycznie 9 tygodni to wystarczający okres do przygotowania drużyny. Postaramy się, by od pierwszej kolejki nasza gra wyglądała jak najlepiej. Zobaczymy, czy nam się to uda. Może będziemy jednak potrzebowali trochę więcej czasu, wspólnego przebywania i ilości powtórzeń.

Kto konstruował zespół?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Trener Lebedew, w porozumieniu z prezesem oraz moją osobą. Można powiedzieć, że drużynę budowaliśmy wspólnie, ale głównym konstruktorem był Mark. W naszym przypadku nie ma mowy, by menedżerowie wywierali presję czy też próbowali wcisnąć nam na siłę siatkarza.

Drużyna jest silniejsza niż przed rokiem?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Teoretycznie tak, zarówno siatkarsko, jak i mentalnie. Jak to wyjdzie, pokaże życie. Wydaje mi się, że powinniśmy grać lepiej niż w poprzednim sezonie.

A jaka jest różnica między waszym poprzednim trenerem Emanuele Zaninim, a obecnym Markiem Lebedewem?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Duża. W nowym sezonie nasza siatkówka będzie inna; szybsza i z innymi schematami rozegrania akcji.

Na co będzie was stać?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Trudno dywagować, bo w wielu klubach doszło do poważnych zmian i dopiero po pierwszych meczach będzie można określić, kto o co będzie grał. Chcielibyśmy jednak zająć wyższe miejsce niż w poprzednim roku. Z każdej lokaty powyżej 9. będziemy się cieszyć. Miejsce w pierwszej szóstce byłoby natomiast ogromnym sukcesem. Sami na siebie nie chcemy jednak nakładać dodatkowej presji, ale jeśli będą nas omijać kontuzje i będziemy mieć trochę szczęścia, to powinno być naprawdę dobrze. Rozgrywki pokażą, czy uda nam się zrealizować ten cel.

Fachowcy mówią jednak, że dla beniaminka drugi sezon jest najtrudniejszy…

Dominik KWAPISIEWICZ: – To prawda. W pierwszym działa się spontanicznie, na fali entuzjazmu i z aurą tajemniczości. Tak naprawdę nikt nie wie, na co go beniaminka stać. Teraz jednak jesteśmy praktycznie nowym zespołem. Chcielibyśmy potwierdzić, że Zawiercie zasługuje na PlusLigę. Nie wyobrażam sobie, byśmy w niej nie funkcjonowali na odpowiednim poziomie, czy też z niej w ogóle zniknęli. Zainteresowanie naszymi występami w mieście jest ogromne. Nasi kibice – przepraszam za określenie – zwariowali na punkcie siatkówki. Mecz ligowy w naszym mieście jest świętem, a i na wyjazdach możemy liczyć na wsparcie fanów. W większości hal dominują nad miejscowymi. Oczywiście czasami gwiżdżą z niezadowolenia, ale innym razem bratają się z siatkarzami. Takie jest jednak prawo kibica.

Liga będzie ciekawsza niż w poprzednim roku?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Powinna, bo jest więcej kandydatów do medali. Zapowiada się twarda walka o czołową „6”. Asseco Resovia i Jastrzębski Węgiel się wzmocniły. Wszystkich zaskoczyli jednak działacze ze Szczecina, bo dokonali nieprawdopodobnych transferów (przyszedł m.in. Matej Kazijski – przyp. red).

Miał pan pracowite wakacje, bo pomagał Markowi Lebedewowi w prowadzeniu reprezentacji Australii. Pobyt był udany?

Dominik KWAPISIEWICZ: – To był gościnny występ… Byłem na zgrupowaniu w Jastrzębiu i we Włoszech. Miałem jeszcze lepiej poznać Marka, jego filozofię i warsztat. Muszę przyznać, że więcej skorzystałem, wymieniając z nim poglądy na temat siatkówki, niż biorąc udział w treningach. Zajęcia w hali wszędzie są mniej więcej takie same.

A gdyby pojawiła się propozycja stałej współpracy ze strony Australijczyków, skorzystałby pan?

Dominik KWAPISIEWICZ: – Kto wie… Gdybym dostał konkretną ofertę, to nie powiem nie.

Rozmawiali Włodzimierz Sowiński i Michał Micor