Premier League. Bednarkiem w „Czerwone diabły”

W hicie kolejki Chelsea podejmuje Tottenham, Jose Mourinho. Który jest świadomy tego, że może walczyć o mistrzostwo Anglii.

Jose Mourinho, menedżer Tottenhamu, bardzo przeżył śmierć Diego Maradony i zdradził, że obu panów łączyły szczególne więzi. – Nigdy nie dzwonił do mnie, kiedy wygrywałem. Ale dzwonił, kiedy przegrywałem i zawsze powtarzał mi, żebym nie zapomniał, że jestem najlepszy – przyznał portugalski szkoleniowiec, który podczas minuty ciszy poświęconej wielkiemu Argentyńczykowi przed meczem Ligi Europy z Łudogorcem Razgrad uronił łzę.

Nieco ponad tydzień temu „The Special One” obchodził pierwszą rocznicę pracy z londyńskim zespołem, co zresztą uczcił w najlepszy możliwy sposób. Bo jego drużyna, pokonując 2:0 Manchester City, awansowała na fotel lidera rozgrywek. A następnie nie straciła go, bo dotychczasowy przodownik tabeli, czyli Leicester, przegrał z Liverpoolem.

To pierwsza taka sytuacja od sierpnia 2014 roku, kiedy to „Koguty” prowadziły w klasyfikacji na samym początku rozgrywek. A po raz ostatni w nieco bardziej zaawansowanym stadium sezonu zespół ten liderem był… 35 lat temu.

Czy to oznacza, że Mourinho myśli o mistrzostwie Anglii? – Tak, uważam, że możemy zdobyć tytuł – mówił jeszcze przed startem sezonu 2020/21 portugalski szkoleniowiec. A ostatnio jego zdanie podzielają eksperci. Gary Neville, legenda Manchesteru United, a od kilku lat ceniony komentator piłkarskiej rzeczywistości na Wyspach uważa, że Tottenham, a także Chelsea, mogą włączyć się do walki o tytuł.

– Teraz myślę, że to możliwe. Początkowo myślałem, że Liverpool odjedzie konkurencji, ale wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie – podkreślił były reprezentant Anglii. Wywołany przez Neville’a do tablicy „The Reds” mają swoje problemy, przede wszystkim natury personalnej. I oba wspomniane przez byłego piłkarza londyńskie kluby mogą to wykorzystać. Jutro na Stamford Bridge dojdzie do bezpośredniego starcia „The Blues” z „Kogutami” i faworyta tej konfrontacji wskazać niezwykle trudno.

Dla Mourinho, to – rzecz jasna – niezwykle prestiżowe, ale też sentymentalne starcie. Portugalczyk dwukrotnie pracował w niebieskiej części Londynu i zdobył z Chelsea osiem trofeów, w tym trzy mistrzostwa Anglii. Sześć spośród tych triumfów to wspólne dzieło Mourinho i Franka Lamparda, czyli obecnego menedżera Chelsea.

Niedzielne starcie będzie już trzynastą potyczką „The Special One” z Chelsea. I tylko dwa razy takie starcia kończyły się remisami. Mourinho cztery razy wygrywał, a sześciokrotnie przegrywał. W pięciu ostatnich spotkaniach nie potrafił jednak znaleźć na Chelsea sposobu.

Podobnie, jak sposobu na Manchester United nie znalazł jeszcze Jan Bednarek i jest to jedyny, obok Liverpoolu, zespół z topu angielskiej hierarchii, z którym polski obrońca jeszcze nie wygrał. Teraz jednak „Czerwone diabły” wcale nie są faworytem starcia ze „Świętymi”, którzy – po dziewięciu seriach gier – zgromadzili o cztery punkty więcej i zajmują wysokie, piąte miejsce w klasyfikacji.

Podczas gdy zespół Ole Gunnara Solskjaera plasuje się na dziesiątej pozycji. Kto by się spodziewał, że na tym etapie rywalizacji piłkarze Ralpha Hasehuettla będą tak znacznie wyprzedzać ekipę z Old Trafford? Pewnie nikt, ale Southampton jest – z całą pewnością – jednym z największy pozytywnych zaskoczeń tego sezonu. „Święci” są niepokonani od 20 wrześnie i nie przegrali żadnego z siedmiu ostatnich meczów. Dłuższą serią, ośmiu meczów bez porażki, pochwalić się może jedynie Tottenham.




Na zdjęciu: Jan Bednarek (z lewej) nie wygrał jeszcze z Manchesterem United. Może uda się tym razem?


Fot. Pressfocus