Premier League. Dmuchają na zimne

Część meczów, po wznowieniu rozgrywek w Anglii – szczególnie te z udziałem Liverpoolu i Manchesteru City – mają odbyć się na neutralnym terenie.




Co zrobić w razie konieczności ponownego przerwania rozgrywek? Czy zastosować wówczas zasadę, przy ustalaniu kolejności miejsc w tabeli, na podstawie średniej punktowej? Czy zrezygnować ze spadków? Czy w transmisjach telewizyjnych zastosować podkład dźwiękowy? Czy zwiększyć limit zawodników zgłoszonych do rozgrywek? Które ze spotkań odbędą się na neutralnych stadionach, a które nie?

Oto szereg pytań, na którymi obradowali wczoraj – kolejny już zresztą raz – akcjonariusze Premier League. Wszystkie z nich budzą spore emocje, choć – niewątpliwie – najbardziej kontrowersyjnym jest pomysł, że niektóre mecze miałyby zostać rozegrane na neutralnych obiektach właśnie.

Zrozumienie dla policji


O jakie spotkania chodzi? Głos w tej sprawie zabrała specjalne komórka policji odpowiedzialna na Premier League. Wskazano sześć takich meczów do końca sezonu: Manchester City – Liverpool, Manchester City – Newcastle, Newcastle – Liverpool i Liverpool – Everton, a któreś z innych spotkań, w którym „The Reds” mogliby zapewnić sobie mistrzostwo Anglii.

Dlaczego akurat te mecze miałyby odbyć się poza miejscami przeznaczenia? Chodzi o kwestie bezpieczeństwa. Warto zwrócić uwagę, że chodzi – poza jednym przypadkiem – o starcie drużyn walczących o mistrzostwo Anglii, czyli Liverpoolu i Manchesteru City. Chociaż określenie „walczących” jest dość mocno przesadzone, bo przecież „The Reds” mają 25 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli.

Niemniej jednak nadal nie są pewni – matematycznie – pierwszego od trzech dekad tytułu. Policja chce dmuchać na zimne i – po prostu – chce uniknąć sytuacji, aby, w razie zapewnienia sobie przez Liverpool mistrzostwa, nie doszło do większych zgromadzeń, które świętować będą sukces. Richard Masters, szef Premier Legue, obiecuje, że władze ligi, w porozumieniu z policją, zrobią wszystko, aby jak najmniej spotkań rozgrywano na neutralnych obiektach.

– Preferujemy, aby możliwie jak największa liczba spotkań została rozegrana na tym stadionie, na którym powinna. Mamy nadzieję, że na przestrzeni 7-10 najbliższych dni osiągniemy w tej sprawie porozumienie – powiedział Masters, który podkreślił, że obawy policji rozumie w pełni.

Zachować dyscyplinę


Tymczasem trener Liverpoolu, Juergen Klopp, jak na razie nie zabrał głosu w tej sprawie. Niemniej jednak w jednej z niedawnych wypowiedzi przekonywał, że stadiony Premier League będą najbezpieczniejszymi miejscami w Anglii. Teraz poszedł dalej i podkreślił, że jego piłkarze przestrzegają wszelkich środków bezpieczeństwa.

– Prosiłem ich, aby wszędzie chodzi w maskach i zakładali rękawiczki ochronne – powiedział niemiecki szkoleniowiec. „Kloppo” zwrócił ponadto uwagę na fakt, że w Wielkiej Brytanii, w związku ze znoszeniem pewnych obostrzeń, część społeczeństwa zachowuje się zbyt beztrosko.


Czytaj jeszcze: Zaczynają 17 czerwca!


– Nie bardzo rozumiem dlaczego w Anglii, w dużych skupiskach ludzi, nie wszyscy stosują się do zaleceń, albo je lekceważą. Wystarczy spojrzeć, jak to się odbywa w Niemczech. Dzięki podejściu ludzi udało się zahamować rozprzestrzenianie się koronawirusa.

Sami dla siebie jesteśmy największymi wrogami. Wszystkim wyszłoby na dobre gdybyśmy nadal zachowywali dyscyplinę – podkreślił szkoleniowiec triumfatora Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu.

I trudno jest się z nim nie zgodzić. W Niemczech żyje bowiem niemal 20 milionów więcej ludzi niż w Wielkiej Brytanii. Tymczasem zakażeń jest o 100 tysięcy więcej, a w wyniku COVID-19 zmarło ponad cztery razy więcej chorych.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus