Fabiański już w „setce”

Polski bramkarz znalazł się w gronie 100 piłkarzy z największą liczbą występów w Premier League. Ma już ich na koncie 326!


Echa każdego spotkania pomiędzy Liverpoolem, a Manchesterem City nigdy szybko nie milkną, a szczególnie takiego, jakie miało miejsce w niedzielę. To nic, że padł tylko jeden gol, który dał zwycięstwo Liverpoolowi. Wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy.

Iskrzyło poza boiskiem

Meczu przy trenerskiej ławce nie dokończył Juergen Klopp, co nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, bo już wcześniej zdarzało się to Niemcowi, który znów był niezadowolony z postawy arbitra. Zresztą nie tylko on, bo jasno do zrozumienia co myśli o pracy Anthony’ego Taylora dawał także Pep Guardiola. Ten wyraził swoją dezaprobatę z powodu „nieskuteczności”… kibiców Liverpoolu. Katalończyk prowokował fanów rywala, a ci rzucali w niego różnymi przedmiotami.

– Muszą poprawić celność, bo ani raz nie trafili – uśmiechał się po meczu szkoleniowiec City.

Alisson, bramkarz Liverpoolu i jeden z bohaterów tego meczu, przeszedł do historii Premier League. Został bowiem pierwszym golkiperem, który zaliczył trzy asysty do tego samego zawodnika czyli Mohameda Salaha. Brazylijczyk i Egipcjanin często stosują taki manewr. Golkiper od razu zagrywa długą piłkę do napastnika, który w meczu z „Obywatelami” w ten sposób strzelił bramkę.
„The Reds”, po słabym początku sezonu, nabierają rozpędu. Nadal wprawdzie są daleko w klasyfikacji, bo na 8. miejscu, ale pną się w górę. Wydaje się, że bardzo pomogło im zwycięstwo w Lidze Mistrzów z Rangers FC. Nie była to niespodzianka, ale 7:1 na wyjeździe zawsze dodaje pewności siebie, którego na początku sezonu drużynie Kloppa brakowało. Już jutro „Czerwoni” zagrają następne spotkanie, a ich rywalem będzie West Ham. Rosnąca forma Liverpoolu nie jest najlepszą wiadomością dla Łukasza Fabiańskiego, choć warto podkreślić, że drużyna polskiego golkipera – po słabym początku sezonu – ostatnio również prezentuje się lepiej. Spekulacje o zwolnieniu Davida Moyesa, pod którego wodzą „Młoty” rozegrały bardzo dobre dwa sezony, ustały i Szkot może spokojnie skupić się na kolejnych wyzwaniach.

Razem z Owenem

Polski bramkarz w tym sezonie wystąpił we wszystkich 10 meczach swojego zespołu. Wpuścił 9 goli, a więc średnia jest całkiem przyzwoita i zachował 3 razy czyste konto. Ostatnio Polak wskoczył do pierwszej setki piłkarzy pod względem liczby występów w angielskiej ekstraklasie. Zrównał się z legendą Liverpoolu Michaelem Owenem, obaj mają po 326 występów. Jeżeli chodzi o bramkarzy, to Polak zajmuje w tej klasyfikacji 15. miejsce, a 8. jeśli chodzi o golkiperów spoza Anglii. To znakomite liczby świadczące jedynie o klasie naszego byłego reprezentanta. Przed meczem z Liverpoolem trzeba jednak zaznaczyć, że „Fabian” nie za bardzo lubi grać z tym rywalem. W 19 meczach tylko raz zachował czyste konto i wpuścił 40 goli. Więcej bramek strzelili mu jedynie gracze Chelsea i Manchesteru City. Ważne jednak jest to, że gra regularnie, bo polscy piłkarze mają z tym w tym sezonie ogromny problem. Tylko jeszcze Matty Cash – w barwach Aston Villi – występuje. O pozostałych powoli zapominamy…

Manchester City, dla którego porażka z Liverpoolem była pierwszą w tym sezonie, swojego meczu nie rozegra. A miało być to spotkanie na szczycie, czyli starcie z liderem tabeli – Arsenalem. „Kanonierzy” muszą bowiem rozegrać zaległy mecz Ligi Europy z PSV Eindhoven, który został przełożony ze względu na uroczystości pogrzebowe królowej Elżbiety II.

Program kolejki
  • Wtorek: Brighton&Hove – Nottingham, Crystal Palace – Wolverhampton,
  • środa: Brentford – Chelsea, Liverpool – West Ham, Newcastle – Everton, Man Utd – Tottenham,
  • czwartek: Fulham – Aston Villa, Leicester – Leeds.

Mecz Arsenal – Man City został przełożony.

Czołówka tabeli

  1. Arsenal 10 27 24:10
  2. Man City 10 23 33:10
  3. Tottenham 10 23 22:10
  4. Chelsea 9 19 15:10
  5. Man Utd 10 15 13:15
  6. Newcastle 10 15 17:9

Na zdjęciu: Łukasz Fabiański wskoczył do pierwszej setki zawodników pod względem liczby występów w Premier League. Jutro zagra przeciwko Liverpoolowi.
Fot. Pressfocus.pl