Premier League. Karuzela się kręci

Często mówi się, w kontekście rozgrywek naszej ekstraklasy, że trenerzy nie dostają czasu i są zwalniani zbyt szybko.


W kontrze podaje się przykłady z Zachodu, gdzie – tak wszystkim się wydaje – szkoleniowcy mają zdecydowanie większy komfort pracy. Tymczasem niekoniecznie tak jest. Owszem, istnieją przypadki, że dany szkoleniowiec pracuje w jednym klubie kilka, albo nawet kilkanaście lat, ale przywoływanie fenomenów, jakimi byli Sir Alex Ferguson, czy Arsene Wenger, można już włożyć między bajki. Pozostańmy w klimacie Premier League. Właśnie dokonała się w angielskiej ekstraklasie ósma zmiana trenerska w tym sezonie. Z Watfordu wyrzucono Claudio Ranieriego. Doświadczony Włoch, który ma na swoim koncie m.in. tytuł mistrza Anglii – wywalczony w 2016 roku z Leicesterem – nie zagrzał zbyt długo miejsca na Vicarage Road. Zespół prowadził od 4 października zeszłego roku. W tym okresie „Szerszenie” rozegrały 14 spotkań ligowych, wygrały zaledwie 2 z nich, a doznały aż 12 porażek. Czarę goryczy przelała klęska z Norwich w ostatniej kolejce rozgrywek. Watford przegrał z beniaminkiem rozgrywek 0:3.

Jak łatwo się domyślić, to już druga zmiana na stanowisku szkoleniowca Watfordu w tym sezonie. Na początku października Ranieri zastąpił Xisco Munoza, Hiszpana, który w poprzednim sezonie wprowadził „Szerszenie” do Premier League. Warto podkreślić, że klubem – od 2012 roku – zarządza rodzina Pozzo. Obecnie za wszystko odpowiada Gino Pozzo, 57-letni włoski biznesmen, który nie ma sentymentów. W ciągu niespełna 10 lat zatrudnił – uwaga – 14 trenerów. Następca Ranieriego będzie 15 szkoleniowcem, który poprowadzi zespół. Kto nim zostanie? Trzeba przyznać, że pomysł Gino Pozzo jest bardzo zaskakujący. Otóż faworytem numer jeden do objęcia posady po Claudio Ranierim jest… Roy Hodgson! Niemal 75-letni trener, były selekcjoner reprezentacji Anglii.

Do końca poprzedniego sezonu urodzony w 1947 roku szkoleniowiec prowadził Crystal Palace. Rok wcześniej, gdy rozpętała się pandemia koronawirusa, doświadczony trener miał problemy. Otóż protokół antycovidowy stanowił jasno, że w spotkaniach, które odbywały się bez udziału publiczności, nie mogą uczestniczyć ci, którzy skończyli 70 lat. Następnie jednak pojawiła się furtka, dzięki której wiekowy szkoleniowiec mógł uczestniczyć w meczach. Gdy sezon dobiegł końca, a następnie ogłoszono, że Hodgson nie poprowadzi zespołu w następnych rozgrywkach, wydawało się, że to czas emerytury. Tymczasem okazuje się, że niekoniecznie. Warto w tym miejscu podkreślić, że Anglik rozpoczynał pracę – po zakończeniu kariery piłkarskiej – w… 1976 roku! W swojej karierze prowadził 16 klubów, a także cztery reprezentacje narodowe, bo poza reprezentacją Anglii był również selekcjonerem zespołów narodowych Szwajcarii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Finlandii.


Na zdjęciu: Wiele wskazuje na to, że Roy Hodgson, który w tym roku skończy 75 lat, powróci na ławkę trenerską i poprowadzi zespół Premier League.
Fot. PressFocus