Konie wyprą… futbol?

Kazimierz Mochlinski z Londynu

86 916 kibiców przybyło w zeszłym roku na najbardziej popularną imprezę sportową na Wyspach Brytyjskich w okresie świąteczno-noworocznym. Nie chodzi jednak o mecz piłki nożnej, ale zawody… hippiczne, a konie stały się iście miejską pasją, z czego cieszy się niewątpliwie rodzina królewska. Generalnie zainteresowanie wieloma dyscyplinami jest niezmienne w Londynie od igrzysk olimpijskich, które rozegrano tam w 2012 roku. Mieszkańcy stolicy pamiętają, że wówczas ciężko było dostać bilety nawet na eliminacje. Od tamtej pory kolejne imprezy w sportach olimpijskich przyciągają tłumy. Nie inaczej było podczas niedawnego London International Horse Show.

Będzie przerwa w rozgrywkach?

To coroczne wydarzenie, które odbywa się w hali Olympia. Obiekt jest już bardzo wiekowy, bo liczy sobie aż 132 lata. Powstał w 1886 roku, czyli dziesięć lat przed tym, jak w Atenach odbyły się pierwsze IO ery nowożytnej. W 1908 roku zawody te po raz pierwszy rozegrano w Londynie. Olimpijczycy wrócili do stolicy Zjednoczonego Królestwa następnie dwa razy. W 1948 i 2012 roku. Hala Olympia obecnie jest wykorzystywana głównie na potrzeby rozmaitych wystaw, ale raz do roku staje się obiektem rywalizacji w sporcie jeździeckim. Zmagania w London International Horse Show są oczywiście transmitowane przez telewizję BBC, podczas gdy kanał ten od lipca zeszłego roku nie pokazał na żywo… ani jednego meczu piłkarskiego.
Kilka lat temu wydawało się, że od piłki nożnej nie da się uciec. Przecież w okresie świąteczno-noworocznym mecze rozgrywane są codziennie. W tym roku było nieco inaczej, co zresztą… wymusili kibice, którzy chcieli trochę odpocząć od futbolu.

Kto wie, czy wkrótce nie będzie jeszcze więcej wolnego, bo władze Premier League zastanawiają się nad przerwą w rozgrywkach. Nie chodzi o to, aby wprowadzić tak długą przerwę zimową jaka obowiązuje np. w Polsce. Ale mówi się o rezygnacji z tradycyjnej kolejki Bożonarodzeniowej. A nawet z klasycznego rozwiązania, które zakłada rozgrywanie III rundy Pucharu Anglii w pierwszy weekend nowego roku. Ostatni pomysł wiąże się ze znalezieniem logicznej alternatywy. Otóż ktoś zaproponował, aby w tej fazie rywalizacji w FA Cup wprowadzić… rejonizację. Aby kibice klubów nie musieli się daleko przemieszczać, bo wiadomo, że w pierwszych dniach po nowym roku transport publiczny nie działa w Anglii normalnie. Kibice się skarżą i być może trzeba będzie wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom.

Kibice idą razem

Potrzeby podróżujących kibiców to jedno. A drugie, to oczywiście prawa transmisyjne. Telewizje SkySports i BT zapłaciły ogromne sumy i chcą pokazać możliwie jak najwięcej spotkań. Dzięki temu kibic nie musi jechać na mecz i łatwiej mu przetrwać wyspiarską zimę, która wprawdzie nie jest sroga, ale przygnębiająco ponura, szara i mokra. Ileż jednak można oglądać mecze bez wyrzekania się normalnego życia? Dlatego w tym sezonie nie grano w Wigilię, pierwszy dzień świąt i w Sylwestra. Ten mały gest ze strony organizatorów i stacji telewizyjnych został przez kibiców przyjęty bardzo dobrze.

Inaczej, aniżeli decyzja o wyznaczeniu hitu kolejki pomiędzy Manchesterem City a Liverpoolem na… czwartkowy wieczór, czyli na taki termin, kiedy są rozgrywane mecze nie bardzo popularnej w Anglii Ligi Europy. Narzekano, że podjęto taką decyzję w trosce o wygodę transmisyjną, a nie o kibiców. Rozgrywanie meczu w takim terminie wiązało się z większymi kosztami dojazdu na stadion. Kibice się buntują i coraz częściej mówi się o… zorganizowanej akcji protestacyjnej, co przecież wydaje się zupełnie niemożliwe. Sympatycy jednego zespołu prędzej zebraliby się po to, aby wyrazić swoją nienawiść do fanów wrogiej drużyny. Tymczasem kibice Arsenalu i Tottenhamu, Liverpoolu, Manchesteru City i United zaczęli mówić jednym głosem i nie próbują nawet ukrywać swojego poparcia dla Partii Pracy, która obecnie znajduje się w opozycji do rządu Theresy May.

Zarabiają za granicą

Kibice nie są zadowoleni z terminarza Premier League, a także Pucharu Anglii, bo mecze zostały rozrzucone na okres od piątku do poniedziałku. Niektórzy musieli brać dodatkowy dzień wolny w pracy, aby podróżować za swoją drużyną w dni powszednie. Nawet, jeżeli mecze rozgrywane są wieczorami, wówczas jest jeszcze gorzej, bo możliwości transportu są po prostu ograniczone. W rozgrywkach pucharowych jest to o tyle trudniejsze, ponieważ nie można z dużym wyprzedzeniem zaplanować wyjazdu, bo… nie wiadomo dokąd los rzuci daną drużynę. Sympatycy ostrzegają, że sytuacja może się jeszcze pogorszyć, bo stacje telewizyjne coraz częściej – ustalając program grania – zwracają uwagę na zagranicznego odbiorcę, na którym, rzecz jasna, zarabiają dużo lepiej, aniżeli na krajowym.

Dlatego wielu fanów futbolu twierdzi, że zarówno władze, jak i telewizje przestały się troszczyć o angielskiego kibica. Dlatego kolejki po to, aby zakupić bilety na zawody hippiczne w hali Olympia były tuż przed świętami tak długie. Ludzie zyskali alternatywę i chcą uciec od futbolu tylko po to, aby oglądać konie skaczące przez przeszkody. To może być niezłym pomysłem również z tego powodu, że na piłkę nożną chodzą głównie mężczyźni, a na jeździectwo kobiety. Teraz panowie mogą towarzyszyć swoim partnerkom, a zawody sportowe oglądać pod dachem i w komfortowych warunkach. To jest prawdziwe święto.

 

Na zdjęciu: Trybuny angielskich stadionów są, jak na razie, pełne. Ale kibice nie są zadowoleni…