Premier League. Mistrz na ostatniej prostej

Juergen Klopp jest zadowolony z przygotowania swojego zespołu do wznowienia rozgrywek.


– Nie była to dla nas jedynie forma treningu. To był bardzo ważny test. Chciałem, aby każdy z zawodników dostał po 45 minut, ale mieliśmy pewne komplikacje i kilku zostało na boisku dłużej. Od samego początku wyglądaliśmy bardzo dobrze, choć musimy przyzwyczaić się do kilku nowych rzeczy – powiedział trener Liverpoolu Juergen Klopp, którego drużyna wygrała 6:0 w sparingowym meczu z Blackburn.

Był to pierwszy występ lidera angielskiej ekstraklasy od 11 marca i od pamiętnego starcia przeciwko Atletico Madryt w Lidze Mistrzów. Przypomnijmy, że wówczas – na początku dogrywki – piłkarze Kloppa prowadzili 2:0, ale następnie stracili trzy gole, co oznaczało, że nie obronią wywalczonego rok temu trofeum.

Mecz ten następnie wzbudził sporą dyskusję w Anglii. Sam szkoleniowiec „The Reds” przyznał, że rozegranie go przy pełnych trybunach było dużym błędem. Choć oficjalnie tego nie udowodniono, eksperci nie mają wątpliwości, że co najmniej kilkadziesiąt osób bezpośrednio, a kilkaset pośrednio zostało zakażonych w związku ze spotkaniem. Tym bardziej, że na stadion wpuszczono 3 tysiące fanów z Hiszpanii, gdzie koronawirus zaatakował wcześniej niż w Wielkiej Brytanii.

Starcie sparingowe z Blackburn rozegrane na pustym Anfield Stadium, choć był to tylko mecz kontrolny, miało swoją wymowę. – Wszystko działa zupełnie inaczej – powiedział trener Klopp i odniósł się do obostrzeń, jakie obowiązują podczas meczów kontrolnych.

– Chłopcy nie mogą pójść pod prysznic. Przed meczem padał deszcz. Byłoby jeszcze zabawniej, gdyby porządnie lało, a zawodnicy mieliby wsiąść do swoich samochodów i odjechać do domu. Stworzyliśmy najdziwniejsze warunki, po to, aby później – np. podczas meczów wyjazdowych – uniknąć zaskoczenia. Jeżeli dadzą nam się wykąpać, to świetnie. Jeśli nie, to pojedziemy do domu i tam weźmiemy prysznic – uśmiechał się menedżer Liverpoolu, który podkreślił, że jest bardzo zadowolony z postawy zespołu.

Z tego, jak pracował indywidualnie i po wznowieniu treningów grupowych, jak również z tego, jak zaprezentował się podczas sparingu z Blackburn.
Niemiecki szkoleniowiec przyznał, że w nadchodzących meczach ligowych.


Czytaj jeszcze: Dmuchają na zimne


– Liverpool rozgrywki wznowi w przyszłą niedzielę, 21 czerwca, derbowym starciem z Evertonem, oczekuje od drużyny takiej gry, jaką zobaczył w sparingu. – Przede wszystkim musimy pokazać, że jesteśmy gotowi. Że nie straciliśmy niczego z naszej jakości i że potrafiliśmy znaleźć rozwiązanie w trudnej chwili – zaznaczył szkoleniowiec lidera rozgrywek, który właśnie po wspomnianym meczu z lokalnym rywalem może świętować już mistrzostwo Anglii.

Ale pierwszy warunek ku temu musi zaistnieć w najbliższą środę, kiedy Manchester City zmierzy się z Arsenalem. Jeżeli „Obywatele” przegrają zaległy mecz, a „The Reds” wygrają z Evertonem, to czerwoną część Liverpoolu zaleje fala radości.

Prędzej czy później Liverpool mistrzem Anglii zostanie. Nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. W przypadku pozostałych drużyn z wolna powracają rozmowy o realizacji celu na ten sezon. Oczywiście nie wszystkich, bo taki Manchester City – praktycznie – w lidze nie ma już o co grać. Mistrzostwa Anglii nie zdobędzie, a wobec obowiązującej kary UEFA nie zagra w Lidze Mistrzów.

Poza pierwszą czwórkę i tak raczej nie wypadnie, więc gdyby coś w sprawie wykluczenia się zmieniło, to „Obywatele” do LM pewnie się załapią. Na razie zespół Pepa Guardioli skupi się najpewniej na Pucharze Anglii. Pod koniec czerwca zagra ćwierćfinał z Newcastle. A później – z całą pewnością – powalczy o sukces na międzynarodowej arenie, o ile rozgrywki Ligi Mistrzów zostaną wznowione.

Przypomnijmy, że w pierwszym meczu 1/8 finału zespół z Etihad Stadium pokonał 2:1 na wyjeździe Real Madryt. Grzechem byłoby taką zaliczkę zaprzepaścić, a kiedy eliminuje się „Królewskich” z Ligi Mistrzów, to śmiało można myśleć o rzeczach największych.