Premier League. „Młoty” chcą Polaka

Piotr Zieliński znalazł się w kręgu zainteresowania West Hamu. Angielski klub złożył już ofertę, ale doskonale wie, że trzeba będzie głębiej sięgnąć do kieszeni.


W ubiegłym tygodniu szerzej przeanalizowaliśmy aktywność West Hamu na rynku transferowym. Przypomnijmy, że klub z Londynu wydał 55 mln euro na trzech piłkarzy – Nayefa Aguerda, Fluynna Downesa i Alphonse’a Areolę – a także przymierza się do kolejnych transakcji. Spalił na panewce temat pozyskania Jesse’go Lingarda, bo były piłkarz Manchesteru United zdecydował się na ofertę beniaminka Premier League – Nottingham Forest.

W związku z tym „Młoty”, szukający wzmocnień w środku pola, muszą głębiej sięgnąć do kieszeni, bo Anglik był do wzięcia za darmo. Działacze West Hamu na brak środków jednak nie narzekają, czego dowodem są informacje, do których dotarli włoscy dziennikarze. „Corriere dello Sport” poinformował wczoraj, że ekipa z Premier League sondowała możliwość pozyskania Fabiana Ruiza z Napoli. Do oficjalnych negocjacji jednak nie doszło, bo Hiszpan odrzucił możliwość przenosić na Wyspy Brytyjskie. Co w związku z tym? „The Hammers” postanowili nie zmieniać kierunku zainteresowania i złożyli ofertę za innego gracza neapolitańskiego zespołu. Piotra Zielińskiego.

Została ona odrzucona, czego pewnie Anglicy się spodziewali. Można powiedzieć, że była to zupełnie kontrolna propozycja, która miała na celu wybadać oczekiwania włoskiego klubu. West Ham zaoferował za pomocnika reprezentacji Polski 20 mln euro. Wg portalu transfermarkt.de piłkarz naszej drużyny narodowej wart jest dwa razy więcej, a z doniesień włoskich mediów wynika, że taka kwota mogłaby Napoli zadowolić. Nie wiadomo co na to sam zawodnik, ale koro oferta się pojawiła, to całkiem możliwe, że stanowisko Zielińskiego jest odmienne od tego, jakie zaprezentował Fabian Ruiz.

Dziennikarze z Italii donoszą, że sprawa nabiera rozpędu. Wiadomo, że żurnaliści z Półwyspu Apenińskiego bardzo lubią podgrzewać atmosferę, szczególnie w temacie transferów, ale jeżeli rzeczywiście coś jest na rzeczy, to warto się nad nią pochylić.

Piotr Zieliński ma ważny kontrakt z Napoli jeszcze przez dwa najbliższe sezony. Taka długość umowy, sama w sobie, może sugerować transfer za konkretne pieniądze. Jeżeli nasz zawodnik nie złoży w ciągu najbliższych miesięcy podpisu pod nowym kontraktem, to Napoli może zapomnieć o tym, że np. za rok sprzeda go za satysfakcjonującą kwotę. Kolejnym argumentem za transferem wydaje się miejsce, do którego miałby trafić nasz piłkarz.

West Ham, to – przynajmniej na pierwszy rzut oka – odpowiednie miejsce dla piłkarza o takiej charakterystyce. David Moyes, który w pierwszym sezonie skutecznie ratował drużynę przed spadkiem, w kolejnych miesiącach zbudował znakomitą atmosferę w drużynie. Dzięki temu „The Hammers” stali się znaczącą siłą w Premier League. Zajęli, kolejno, szóste i siódme miejsce w Premier League. Dwa razy z rzędu zakwalifikowali się do europejskich rozgrywek, a w ubiegłym sezonie dotarli aż do półfinału Ligi Europy.

Jeżeli chodzi o styl gry zespołu, to jest on odpowiedni dla Piotra Zielińskiego. Trener Moyes lubi bowiem piłkę ofensywną. Opartą o szybkie i nieszablonowe rozwiązania. West Ham gra piłkę przyjemną do oka, a ciekawe jest to, że strzelanie bramek nie opiera się na jednym zawodniku. W ubiegłym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, do siatek rywali trafiało 16 graczy, a 7 z nich osiągnęło lub przekroczyło barierę 5 goli. Średnia Piotra Zielińskiego z sześciu ostatnich sezonów spędzonych w Napoli, to niemal 7 goli na pojedynczą kampanię.

Taką liczbą Polak idealnie wpisałby się w zapotrzebowania West Hamu. Raczej nie mamy wątpliwości co do tego, że Zieliński, ze swoimi atutami, wpasowałby się w styl gry zespołu. Z takim prawoskrzydłowym, jak Jarrod Bowen, dynamiczny prawoskrzydłowy, który w ubiegłym sezonie strzelił 12 goli i miał 10 asyst w Premier League, reprezentant Polski mógłby stworzyć bardzo niebezpieczny i owocny duet.


Na zdjęciu: Piotr Zieliński, z całą pewnością, pasowałby ze swoimi predyspozycjami do West Hamu, Davida Moyesa.

Fot. Pressfocus