Premier League. Obaw wcale nie ubywa

Anglicy, w związku z łagodzeniem rządowych restrykcji, szykują się do wznowienia treningów, ale nie wszyscy są z tego powodu zachwyceni.


W niedzielę, w przemówieniu do narodu, Boris Johnson – premier Wielkiej Brytanii – zapowiedział wprowadzenie planu łagodzenia części restrykcji związanych z pandemią koronawirusa. Wczoraj pewne propozycje przedstawił w parlamencie, a dziś powinny zostać opublikowane konkretne wytyczne dotyczące odmrażania sportu na Wyspach Brytyjskich.

Jeżeli tak się stanie, to w życie powinien wejść przygotowywany od kilku tygodni „projekt restart” rozgrywek Premier League, który wczoraj – kolejny raz – był dyskutowany przez kluby i władze ligi. Zawiera in wyraźne ustalenia. A, co najważniejsze, dwie kluczowe daty. 18 maja zespoły angielskiej ekstraklasy mają rozpocząć wspólne treningi, a wznowienie rozgrywek zaplanowano na 12 czerwca.

Wciąż jednak nie ma zgody co tego, w jaki sposób rozgrywki miały być przeprowadzone. Najwięcej kontrowersji budzi gra na neutralnych stadionach, na co nie godzi się część klubów.

Jeżeli nie zostanie osiągnięte wspólne porozumienie wówczas o losach rywalizacji zadecyduje głosowanie. Statut Premier League mówi wyraźnie, że każdą ważną dla losów rozgrywek decyzje musi poprzeć 14 z 20 klubów. Z medialnych doniesień wynika, że obecnie losy takiego głosowania są na styku.

Czarnoskórzy bardziej narażeni

Plany, projekty i decyzje to jedno. Ale bardzo ważny głos mają również piłkarze. Reprezentowani przez swój związek zawodowy (PFA), który całkiem niedawno udowodnił, że ma bardzo dużo do powiedzenia.

Działania tej organizacji spowodowały, że nie doszło do kolektywnej obniżki wynagrodzeń w całej lidze, a poszczególne kluby musiały oddzielnie dogadywać się ze swoimi piłkarzami. Tym razem PFA wyraźnie podkreśla, że zgodzi się na wznowienie rozgrywek pod warunkiem, że będzie to bezpieczne.


Czytaj jeszcze: Bez celebrowania goli i plucia


Sporo emocji wzbudził wśród zawodników wzbudził niedawny raport brytyjskiego rządu, w którym zaznaczono, że niemal dwa razy częściej na COVID-19 umierają czarnoskórzy, aniżeli biali.

– Pojawili się młodzi piłkarze, którzy są tym zaniepokojeni – powiedział Bobby Barnes, wiceszef PFA. – Zawodnicy mają małe dzieci, albo ich partnerki spodziewają się dziecka. W ich najbliższym otoczeniu funkcjonują osoby, które chorują i są bardziej narażone na zakażenie, a także związane z nim konsekwencje.

Chodzi o to, aby bardzo wyraźnie odpowiedzieć na pytanie, czy wznowienie rozgrywek będzie bezpieczne dla zdrowia i życia zarówno piłkarzy, jak również ich bliskich – podkreślił przedstawiciel związku zawodowego piłkarzy.

Barnes dodał ponadto, że o przyszłości rozgrywek nie powinni decydować… „panowie w garniturach”. – Z tej perspektywy zawsze łatwo się mówi. Ale to my będziemy narażeni. A co, jeżeli okaże się, że po sobotnim meczu nie będziemy mogli wrócić do domów? Do swoich rodzin? – podkreślił związkowiec.

Trzeci zakażony z Brighton&Hove

Takie słowa, to kolejny dowód na rolę, jaką w angielskim futbolu odgrywają związki zawodowe. A jakby na potwierdzenie stanowiska PFA pojawiła się – w poniedziałek rano – informacja o kolejnym zakażeniu koronawirusem wśród zawodników Premier League.

Przypomnijmy, że praktycznie na początku pandemii zachorował Mikel Arteta, menedżer Arsenalu. Następnie koronawirusa wykryto u Calluma Hodsona-Odoi z Chelsea, a kolejne dwa przypadki zdiagnozowano w drużynie Brighton&Hove Albion. I to właśnie tego klubu dotyczy najnowszy przypadek, choć nazwiska zawodnika nie podano.

Nie wiadomo również, w jaki sposób doszło do zakażenia. Z niemal stuprocentową pewnością można stwierdzić, że piłkarz ten nie zaraził się od wcześniej dotkniętych chorobą zawodników. Nie miał z nimi bowiem kontaktu, a ponadto oba przypadki miały miejsce pod koniec marca i na początku kwietnia i już dawno piłkarze ci zostali wyleczeni. A zarówno wcześniej, jak i później, zostali poddani ścisłej izolacji.

Podobnie zresztą, jak wszyscy pozostali gracze Premier League. Najnowsze zakażenie, z całą pewnością, nie wpłynie korzystnie – przynajmniej od strony mentalnej – na plany powrotu rozgrywek.




Na zdjęciu: Nowy przypadek zakażenia koronawirusem wśród piłkarzy nie sprzyja planowaniu powrotu do rozgrywek.

Fot. Pressfocus