Premier League. Robi się gorąco

West Ham United źle wznowił rozgrywki. Łukasz Fabiański został pokonany dwukrotnie, a drużynie z Londynu w oczy zaczyna zaglądać widmo degradacji z Premier League.




W piątek do gry powrócił Southampton, a co za tym idzie – po raz pierwszy od przerwania rozgrywek w Premier League – na boisku zobaczyliśmy reprezentanta Polski. Mowa o Janie Bednarku, któremu wstrzymanie rywalizacji, na szczęście, nie zaszkodziło. Polski obrońca kolejny raz zaprezentował się z bardzo dobrej strony, a jego drużyna pewnie wygrała mecz. „Święci” nie dali większych szans zespołowi Norwich, który nie wykorzystał należycie lockdownu. „Kanarki”, z wolna, mogą zacząć żegnać się z angielską ekstraklasą, choć do przerwy prezentowały się w piątek całkiem przyzwoicie. W drugiej jednak połowie Southampton szybko zdobył dwa gole i ustawił sobie dzięki temu resztę spotkania. Pod koniec meczu zespół Ralpha Hasenhuettla zdobył trzecią bramkę.

Nasz reprezentant na listę strzelców się wprawdzie nie wpisał, ale to nie należy przecież do jego obowiązków. Ze swoich zadań, czyli z gry w defensywie, wywiązywał się jak należy. Nawet, jeżeli przytrafił się Polakowi drobny błąd, to w porę potrafił go naprawić. Bardzo dobrze czytał grę. Umiejętnie ustawiał się we własnym polu karnym i wykonał kilka zabiegów „czyszczących”. Za swój występ otrzymał siódemkę od SkySports, a inne źródła oceniły go jeszcze wyżej. Portal Sofascore wycenił grę Bednarka na 7,4, a portal Whoscored na 7,7.


Tymczasem inny z polskich piłkarzy, który zagrał w pierwszej kolejce po wznowieniu rozgrywek, nie miał takich powodów do radości. West Ham United, Łukasza Fabiańskiego, przegrał bowiem na własnym stadionie z Wolverhamptonem. Porażka to jedno, „Wilki” triumfowały zupełnie zasłużenie. Ale styl gry, jaki zaprezentowały „Młoty” nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Drużyna prowadzona przez Davida Moyesa, po prostu, zagrała źle, a polski bramkarz, tym razem, nie pomógł jej zbytnio.

35-letni golkiper za swój występ otrzymał od SkySports „szóstkę”. Zbyt wiele do powiedzenia przy bramkach zdobywanych przez rywala nie miał, choć wydaje się, że przy pierwszym golu – kiedy to pokonał go Raul Jimenez – mógł zachować się nieco lepiej. Zabrakło w tej sytuacji Fabiańskiemu nieco zdecydowania. W kluczowym momencie nieco zawahał się, a chwilę później Meksykanin dał prowadzenie swojej drużynie. Porażka West Hamu oznacza, że robi się – dla tego zespołu – gorąco i wiele wskazuje na to, że drużyna Łukasza Fabiańskiego bardzo poważnie zaplącze się w grze o utrzymanie w angielskiej ekstraklasie.