Premier League. Wielcy zapłacą najwięcej

Manchester United traci codziennie prawie pół miliona funtów.


W Premier League już wcześniej szacowano, że niedokończenie rywalizacji spowodwuje straty rzędu nawet miliarda funtów. Jak jest teraz? Swój raport finansowy za trzeci kwartał sezonu, od 1 stycznia do 31 marca, opublikował Manchester United.

Jeden z najpotężniejszych klubów angielskich poinformował, że straty wyliczył na 28 mln funtów. Lwia część tej kwoty, 20 mln, to pieniądze, jakie klub będzie musiał zwrócić, bo otrzymał je z tytułu praw telewizyjnych. 8 mln „Czerwone diabły” straciły, bo w omawianym okresie odwołano trzy spotkania z udziałem tego zespołu.

Tylko mecz z Tottenhamem, planowany na 15 marca, miał przynieść 4 mln. Łączna suma robi wrażenie, a trzeba zaznaczyć, że przecież rozgrywki zostały wstrzymane dopiero 13 marca, czyli pod koniec okresu rozliczeniowego.

Dotyczy on więc 18 dni. Średnio klub z Old Trafford na zawieszeniu rozgrywek traci zatem ok. 440 tysięcy funtów dziennie.

Ograniczą zapędy transferowe?

Idąc dalej i licząc, że strata będzie rosnąć w tym samym tempie, na koniec maja w kasie będzie brakować kolejnych 27 mln funtów, a jeżeli rozgrywki zostaną wznowione ok. 20 czerwca, to i tak łączna strata przekroczy 35 mln funtów.

W najbardziej optymistycznym scenariuszu za cały okres pandemii Manchester United będzie uboższy o przeszło 60 mln funtów. Mnożąc tę kwotę przez 20 klubów Premier League, globalna strata znacznie przekracza miliard funtów.

Trzeba jednak pamiętać, że klub z Old Trafford – także z racji faktu, że dysponuje najbardziej pojemnym stadionem w lidze – znajduje się w ścisłej czołówce pod względem strat. Mniejsze klubu stracą mniej.

Zimą mówiło się, że ekipa z Old Trafford w ciągu najbliższego roku zamierza tylko na transfery przeznaczyć 274 mln funtów, podczas gdy budżety klubów pokroju Norwich czy Bournemouth nie sięgają nawet połowy tej kwoty.

Wiadomo już, że „Czerwone diabły” będą musiały znacznie ograniczyć swoje zapędy. Od dłuższego czasu mówi się, że priorytetem Ole Gunnara Solskjaera jest pozyskanie Jadona Sancho z Borussii Dortmund. Zawodnik ten ma jednak kosztować grubo ponad 100 mln funtów i wysupłanie takiej kwoty za jednego zawodnika może okazać się mocno utrudnione.

Zadłużenie rośnie

– Przechodzimy jeden z najtrudniejszych momentów w dziejach Manchesteru United – powiedział Ed Woodward, wiceprezes wykonawczy klubu z Old Trafford.

– Nasz klub został zbudowany na niezłomności charakterów. I te cechy, po raz kolejny, są wystawiane na próbę. Musimy stawić temu czoło. Jesteśmy optymistami – podkreślił angielski działacz, który przyznał, że w ostatnim okresie zadłużenie Manchesteru United wzrosło o ponad 42 procent i wynosi prawie 430 mln funtów.


Czytaj też: To już bunt!


– Chodzi o przełożone mecze, zamknięcie punktów sprzedaży, czy też odwołane zwiedzania naszego stadionu i muzeum klubowego – wyliczył Woodward, który jednak za dobrą monetę przyjął wznowienie rozgrywek w Bundeslidze.

– To bardzo obiecujący sygnał. Wprawdzie trzeba będzie grać bez kibiców, ale częściowo będziemy mogli zredukować straty – powiedział wiceprezes Manchesteru United.

20 maja drużyna ManU wróciła do treningów. Otwarto ośrodek w Carrington, który wcześniej został przygotowany na nowe okoliczności. – Cieszymy się, że możemy znów razem trenować. Zachowujemy wszelkie niezbędne zasady, ale najważniejsze, że wszystko zmierza w dobrym kierunku – powiedział Harry Maguire, kapitan „Czerwonych diabłów”.

Fot. PressFocus