Presja jest dobra

Zwycięstwo Wieczystej w Ostrowcu Świętokrzyskim rodziło się w bólach. Drużyna Dariusza Marca awansowała na pierwsze miejsce i nie zamierza go oddać.


Lider grupy IV III ligi chce się rozpędzać i pokonać dziś na stadionie przy ulicy Chałupnika Podlasie Biała-Podlaska, które wiosnę rozpoczęło od remisu z Chełmianką Chełm. Piłkarze krakowskiego klubu muszą mieć się na baczności, bo za ich plecami czają się Stal Stalowa Wola i Avia Świdnik.

Walka o miejsce w składzie

„Złota” główka w trzeciej minucie doliczonego czasu gry ukraińskiego środkowego obrońcy Denysa Faworowa przesądziła o wygranej Wieczystej z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Choć gospodarze nie mogli liczyć na kilku piłkarzy, między innymi najlepszego strzelca grupy IV Kostiantyna Czernija, byli o krok od sprawienia dużej niespodzianki.

– Mecz był ciężki. Zwycięstwo nie przyszło nam łatwo, bo przeciwnik wysoko zawiesił poprzeczkę. Mieliśmy więcej sytuacji stuprocentowych, których nie wykorzystaliśmy – ocenia trener Dariusz Marzec. 53-latek był pytany, czy po końcowym gwizdku spadł mu kamień z serca. Piłkarze nie kryjącego mocarstwowych planów klubu zawsze grają pod presją, bo każdy chce ich zatrzymać. – Powtarzam chłopakom, że powinni się cieszyć z presji. Jak ktoś ma presję, to znaczy, że jest w dobrym punkcie i może zdobywać puchary, mistrzostwa. Kto nie, o nic nie gra. Zawodnicy muszą się z tym mierzyć – odpowiada Marzec.

Przy zwycięskim golu asystował jeden z najstarszych zawodników, 36-letni Radosław Majewski. Były reprezentant Polski dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Faworowa. „Maja” zaczął spotkanie na ławce rezerwowych, co zdarzyło się po raz pierwszy od czwartej kolejki. W kolejnych 13 wychodził w podstawowym składzie, często grając do końca. – Mamy mocną kadrę. Nie mówimy o tych, którzy są nieobecni i szybko nie dojdą. Ta kadra jest naprawdę mocna i trudno się złapać do „osiemnastki”. W tygodniu i ostatnim sparingu lepiej funkcjonował zespół w tym ustawieniu i takim wyszliśmy na mecz – tłumaczy Dariusz Marzec, opiekun beniaminka.

Najmłodszy był najlepszy

Inauguracja nie byłaby tak udana, gdyby nie postawa najmłodszego w składzie Antoniego Mikułki. 18-letni bramkarz, wypożyczony na półtora sezonu z Lechii Gdańsk, w debiucie był ostoją zespołu. Zaliczył kilka ważnych interwencji – między innymi zatrzymał rywala w sytuacji sam na sam. Potwierdził więc formę z zimowych sparingów i udowodnił, że trenerzy podjęli dobrą decyzję powierzając mu rolę „jedynki”. Kilka miesięcy temu brytyjski dziennik „The Guardian” umieścił go na liście 60 największych talentów świata urodzonych w 2005 roku.

– Jestem dumna z syna, bo to chłopak mądry i odpowiedzialny nad wiek. Antek, gdy zobaczył siebie na tej liście „Guardiana” oczywiście ucieszył się, ale nic więcej. On dobrze wie, że najwięcej zależy od ciężkiej pracy. Jest skupiony na kolejnych treningach i kolejnych meczach. Obecnie jego największe marzenie to zadebiutować w pierwszej drużynie Lechii, w spotkaniu ekstraklasy. I to jest marzenie całej naszej rodziny – mówiła jesienią serwisowi „gdansk.pl” Magdalena Mikułko, matka zawodnika.

Sobotni rywal Wieczystej zajmuje dziewiąte miejsce. Podlasie jest dość „dziwną” drużyną, ponieważ u siebie nie wygrała ani jednego meczu! Jego bilans w roli gospodarza to sześć remisów (między innymi z krakowianami) i trzy porażki. Zawodnicy z Białej-Podlaskiej znacznie lepiej radzą sobie w delegacji, gdzie wywalczyli 17 z 23 punktów. Potrafili wygrać między innymi w Świdniku.


Na zdjeciu: W Wieczystej nawet byli reprezentanci Polski są rezerwowymi. Przekonał się o tym Radosław Majewski.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus