Prezent dla kolegi

Zespół trenera Jacka Trzeciaka „wymęczył” zwycięstwo ze Stomilem w doliczonym czasie gry.


Zapowiadając ten mecz napisałem, że spotyka się dwóch rannych, bo do niedzielnego pojedynku GKS 1962 Jastrzębie i Stomil przystępowały z zerowym kontem. Po końcowym gwizdku arbitra cieszyli się tylko gospodarze, którym zwycięstwo zapewnił rzut karny w doliczonym czasie gry, wykorzystany przez Daniela Rumina. Goście nie ukrywali wściekłości z powodu werdyktu arbitra, ale jedyne co wskórali, to… żółtą kartkę dla trenera Adrian Stawskiego. Ale po kolei…

Od początku spotkania trwała wymiana ciosów. Najpierw (8 min) Rumin strzelił obok słupka bramki rywali, w odpowiedzi kapitan olsztynian Rafał Remisz główkował nad poprzeczką bramki GKS-u. W 19 minucie nowy nabytek Stomilu, Łukasz Moneta, znalazł się w sytuacji sam na sam z Mariuszem Pawełkiem, ale bramkarz gospodarzy wyszedł z opresji obronną ręką i zachował czyste konto. Końcowe fragmenty pierwszej połowy to dwie szanse jastrzębian.

W 33 minucie po dośrodkowaniu Daniela Ferugi Rumin odrobinę się spóźnił i nie zdołał sięgnąć piłki, która trafiona niechybnie wylądowałaby w bramce gości. Z kolei w 38 minucie Kamil Jadach wyłożył futbolówkę jak na tacy Konradowi Handzlikowi, lecz ten w wybornej sytuacji trafił nią w Krzysztofa Bąkowskiego i gospodarze zamiast gola zyskali tylko korner. W 42 minucie najlepszy w szeregach gości Merveille Fundambu oddał kąśliwy strzał, ale Pawełek sparował piłkę na rzut rożny.

Bramkarz GK-u 1962 nie dał się zaskoczyć również w 77 minucie, przerzucając nad poprzeczką futbolówkę po strzale głową Szymona Lewickiego. W 86 minucie po wrzutce Dawida Witkowskiego z rzutu wolnego Rumin nie zdołał umieścić piłki w bramce z kilku metrów, a trener Jacek Trzeciak ze złości cisnął w tym momencie butelkę o ziemię.

W doliczonym czasie gry gospodarze wywalczyli rzut karny, gdy w starciu z Maciejem Dampcem runął jak długi Adrian Balboa. To była problematyczna „jedenastka”, ale nie ośmielę się powiedzieć, że sędzia popełnił ewidentny błąd. Bramkarz Stomilu wyczuł wprawdzie intencje Rumina, lecz nie sięgnął piłki, która po chwili ugrzęzła w siatce. Tym samym napastnik GKS-u zrobił prezent swojemu koledze z drużyny, Mateuszowi Słodowemu, który w dniu meczu obchodził 30. urodziny.


GKS 1962 Jastrzębie – Stomil Olsztyn 0:0 (0:0)

1:0 – Rumin, 90+4 min (karny).

JASTRZĘBIE: Pawełek – Borkała, Słodowy, Bojdys, D. Witkowski – Jadach (68. Kamiński), Feruga (81. Gulczyński), Kuczałek, Handzlik (73. Balboa), Gajda (68. Niewiadomski) – Rumin. Trener Jacek TRZECIAK.

STOMIL: Bąkowski – Ciechanowski, Remisz, Dampc, Straus – Mikita (69. Zych), Reiman (89. Tecław), Żwir, Fundambu (89. Szramka), Moneta (83. Mysiorski) – Lewicki. Trener Adrian STAWSKI.

Sędziował Radosław Trochimiuk (Przasnysz). Widzów 828. Żółte kartki: Gajda, Trzeciak (trener) – Fundambu, Stawski (trener).

Piłkarz meczu Mariusz PAWEŁEK.


GŁOS TRENERÓW

Adrian STAWSKI: – Przede wszystkim jesteśmy wściekli z powodu końcówki spotkania. Zarówno GKS, jak i my mieliśmy wcześniej swoje sytuacje, które tak naprawdę mogliśmy wcześniej zamienić na bramkę. Dla mnie kuriozalny rzut karny, którego nie powinno być. Mówię to z pełnym przekonaniem.

Tak naprawdę takich sytuacji stykowych jest pełno. Boczny sędzia był blisko akcji, ale powiedział, że nie widział, główny podjął decyzję. To był mecz z gatunku takich, że kto strzeli bramkę, ten wygra. Szkoda jest mi nas wszystkich, chłopaków, sztabu, bo przejechaliśmy kawał drogi, a w 94 minucie „dostaliśmy” bramkę. Na ten jeden punkt dzisiaj zasłużyliśmy, ale – niestety – został nam on odebrany. Mówi się tyle, że w każdym meczu I ligi będzie VAR i przy takiej sytuacji by się przydał. Pytam – to po co byłem 1,5 godziny na szkoleniu w tej sprawie?

Jacek TRZECIAK: – Mecz od pierwszego gwizdka, szczególnie w pierwszej fazie, był pod naszą kontrolą. Mieliśmy kilka sytuacji, żeby strzelić bramkę. W drugiej połowie to było zmienne, momentami graliśmy bardzo dobrze, a potem wyglądało to przeciętnie i słabo. Powiem jednak szczerze, że najważniejszy w tym jest progres.

W porównaniu do poprzedniego meczu z Puszczą zrobiliśmy ogromny skok do przodu, szczególnie w odwadze gry do przodu. To był największy pozytyw. Jeżeli chodzi o negatywy w tym meczu, to, niestety, poprzez własne błędy, niepotrzebne „kombinowanie”, nadziewaliśmy się na nieprzyjemne kontry przeciwnika. Stomil po kilku z nich mógł zdobyć bramkę. Uratowaliśmy się, ale takie błędy nie mają prawa nam się przytrafiać. Jeżeli nam gra idzie dosyć płynnie, to nie znaczy, że w ofensywę mamy angażować aż tak dużą ilość zawodników.


Na zdjęciu: Merveille Fundambu (z lewej) sprawiał wiele kłopotów obrońcom GKS-u 1962 Jastrzębie, ale widoczny na zdjęciu Remigiusz Borkała i jego koledzy nie dopuścili do straty bramki.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus