Prezenty i tlen od Arki

Kandydatów było z pewnością więcej, i to znacznie, niż do miana Postaci Kolejki, ale wszystkich przebiła Arka Gdynia. Dwa gole samobójcze w spotkaniu z najsłabszym zespołem ligi, to dość szczególne wydarzenie. Zwłaszcza że zespół Leszka Ojrzyńskiego podarował Sandecji nie tylko wygraną, ale i olbrzymią butlę z tlenem. Bo tylko dzięki średnio poważnemu potraktowaniu przez gości niedzielnego spotkania nowosądeczanie w ogóle pozostali w grze o utrzymanie się.

W sumie nie ma w tym nic dziwnego, że Ojrzyński mocno rotuje składem – zapewne opierając się na wynikach badań zmęczeniowych – przed zaplanowanym na 2 maja finałem PP. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w niedzielę przeszarżował z roszadami, co ewidentnie odbiło się na jakości „arkowców”. Czyżby zlekceważył Sandecję? Nawet jednak zbyt dużą liczbą rezerwowych w wyjściowej jedenastce nie sposób tłumaczyć dwóch samobójczych trafień w starciu z rywalem, który na wygraną czekał aż 22 kolejki. Damian Zbozień (ponad 130 występów w naszej ekstraklasie) i Marcin Warcholak (ponad 40 gier) nie są nowicjuszami. Dlaczego zatem interweniowali w sposób tak niefrasobliwy, że trudno byłoby usprawiedliwiać nawet juniorów? Czyżby zawodnicy Arki – a wielu graczom gdyńskiego zespołu po obecnym sezonie kończą się kontrakty, skupiali się już głównie na rozmowach z innymi pracodawcami – i to skutkowało kiepską koncentracją?

Nowi właściciele klubu z Pomorza, choć zespół jest przeciętny nawet w realiach Lotto Ekstraklasy, mają niezwykle wysokie wymagania. Przede wszystkim jednak – mają problem z właściwą kolejnością wykonywania działań. Uczą się, co zrozumiałe, ale na prymusów raczej nie rokują.