Prezes Górnika Zabrze liczy na dokończenie ligi. „Chcemy wrócić z kibicami na stadiony”

W piątek piłkarskie władze zdecydowały o zawieszeniu ligowych rozgrywek. Na jak długo? Na razie do końca marca, ale nie wiadomo, jak jak sytuacja z epidemią koronawirusa się rozwinie. Prezes Górnika Zabrze nie ma wątpliwości, że podjęto jedyną, słuszną decyzję, żeby teraz nie grać.    

Czernik: Dobrze, że tak się stało

– To najlepsza decyzja jaka mogła zapaść i zdecydowanie podpisujemy się pod nią. Widzimy co się dzieje i jak dynamicznie zmienia się sytuacja. Z każdą godziną mamy nowe informacje, tyle że nie lepsze, a gorsze. Był to optymalny moment, żeby podjąć taką decyzję i zawiesić rozgrywki ekstraklasy. Kiedy nie ma myśli o futbolu, to lepiej przestać grać, zawiesić wszystko, stąd po decyzji piłkarskich władz taka ulga zawodników. Dobrze, że tak się stało – podkreśla prezes Górnika Zabrze Dariusz Czernik.               

Zabrzanie mocno przyczynili się do tego, że tak jest. Przypomnijmy, najpierw Jakub Błaszczykowski w czwartek wysłał do piłkarskich decydentów apel, żeby zawiesić rozgrywki. Swoje stanowisko zajęli też inni, jak GKS Katowice, który na oficjalnej stronie zamieścił wniosek o zawieszenie rozgrywek czy Legionovia, która odmówiła wyjazdu na mecz z Górnikiem w Polkowicach. Górnik Zabrze też w czwartek zdecydował, że nie jedzie do Łodzi. 

– Musieliśmy dbać o zdrowie i bezpieczeństwo naszych piłkarzy. W obecnej sytuacji nie ma żadnych gwarancji, że w hotelu czy w drodze na stadionie nie może się wydarzyć coś złego i nieprzewidzianego. Stąd takie, a nie inne działania. W czwartek nie zdecydowaliśmy się na wyjazd, a w piątek byliśmy w stałym kontakcie z prezesami innych ekstraklasowych klubów. Cieszymy się, że ostatecznie zapadła decyzja o tym, że liga zostaje zatrzymana. Mamy oczywiście nadzieję, że sezon zostanie dokończony, ale w późniejszym czasie – mówi prezes Górnika Zabrze.  

Dariusz Czernik dodaje. – Wyciszenie nastąpiło nie tylko u nas, ale w całej Europie. Mamy kontakt z innymi piłkarzami, rozmawialiśmy choćby z Szymonem Żurkowskim, który opowiadał nam o tym, jak to wygląda we Włoszech, w jego klubie. Piłkarze dostają kilka dni wolnego, mają zostać w domach. Bardziej jest to dla nich kwarantanna niż wolne, chodzi o to, żeby nie mieli styczności z innymi. Marzenie całej ligi, nas wszystkich, trenerów, piłkarzy, działaczy, kibiców jest takie, żeby rozgrywki zostały dokończone. Jesteśmy ostatnim klubem, który podpisałby się pod tym, żeby przestać grać i zachować tabelę i układ, który ma miejsce teraz. Jak wszyscy mamy nadzieję, że w kwietniu czy w maju wrócimy na stadiony, oby z kibicami – podkreśla szef klubu z Zabrza.    

Hiszpanie mają problemy

Tymczasem inni zwracają uwagę na działania podjęte przez Polaków. Hiszpańska agencja prasowa EFE skontaktowała się z piłkarzami z tego kraju, którzy grają w klubach nad Wisłą. A nie brakuje ich, choćby w Górniku czy w Piaście. Przecież tacy zawodnicy, jak Igor Angulo, Jesus Jimenez z jednej strony, a Gerard Badia czy Jorge Felix z drugiej, stanowią o sile jedenastek z Zabrza czy z Gliwic. Hiszpańscy piłkarze grający w ekstraklasie mówili dziennikarzom ze swojego kraju o sytuacji w Polsce. Kiedy u nas, po 50 zanotowanych przypadkach zarażenia się koronawirusem, zamykano wszystko, to w ich kraju ludzie jakby nic wychodzili na zewnątrz.

Dziś Hiszpania jest niestety w czołówce krajów, które zmagają się z pandemią koronawirusa. Przed nią są tylko Chiny, Włochy, Iran i Korea Południowa. Do wczoraj, do porannych godzin, było tam prawie 6,5 tys. zarażeń, a zmarło blisko dwieście osób. U nas, jak podkreślają Hiszpanie z naszych klubów, podjęto odpowiednie i szybkie działania. Jednym z nich było zawieszenie ligowych rozgrywek.


Zobacz jeszcze: Zdrowie ważniejsze niż granie