Prezes PZPS: Teraz trzeba iść na całość

Mocno się pan denerwował podczas meczu z Serbią?

Jacek KASPRZYK: – Nie musiałem. Wierzyłem w tę drużynę, w jej charakter i wolę walki. W każdym meczu, nawet w tych zakończonych niepowodzeniem, były długie fragmenty, gdzie nasi zawodnicy naprawdę wkładali serce w grę i podnosili się z największych opresji.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus

Ale po starciach z Argentyną i Francją nie było nawet cienia wątpliwości?

Jacek KASPRZYK: – Już po pierwszej rundzie mówiłem, że na takie drużyny, jak Argentyna, trzeba bardzo, ale to bardzo uważać. Nie jestem prorokiem, ale spodziewałem się kłopotów. W sporcie, jak za dobrze idzie, to traci się czujność. Tej czujności zabrakło, szczególnie po wysoko wygranym pierwszym secie. Potem poszła lawina. Głowy się zagrzały, sędziowie pogubili, a i obydwaj trenerzy poszli o dwa kroki za daleko w swoich zachowaniach. Mecz zrobił się brzydki i brzydko się dla nas skończył. Francja to odrębna historia, a na Serbię trener przygotował mocno ryzykowne rozwiązanie. Nie mniej gratuluję saperskiej odwagi.

Michał Kubiak wraca do pełnej dyspozycji i w Turynie możemy być już nieco spokojniejsi…

Jacek KASPRZYK: – I tak, i nie. Po takich kłopotach nie wraca się tak szybko do optymalnej formy. Michał Kubiak to postać charyzmatyczna i absolutny lider drużyny, niech tak zostanie. Jednak był czas podczas Ligi Narodów, by wyłonić „zapasowego” lidera. Życzę Michałowi, by w tym turnieju był postacią wiodącą, ale oczekuję też od trenera, by w przyszłym sezonie były inne możliwości, kiedy Michał jest niedysponowany. Tu jest przestrzeń na inwencję szkoleniowca.

W Final Six zagramy z Włochami i Serbią. Przed losowaniem miał pan specjalne życzenia?

Jacek KASPRZYK: – Żadnych. Zaczynamy od zera i to, co było, nie ma znaczenia, ale będzie dobrze. Mieliśmy już w tym turnieju mecz o „życie” i zaliczyliśmy go celująco. Teraz będą już tylko mecze o „życie”, a my już jesteśmy zaprawieni i nadal nieobliczalni. Nie martwmy się o rywali. Martwmy się o siebie.

Plan minimum, czyli obecność w turniejowej szóstce, został wykonany.

Jacek KASPRZYK: – Skoro jesteśmy tak blisko strefy medalowej, to nie patrzmy na cele minimum. Teraz trzeba iść na całość. To nie plan, to były założenia, które można „wywalić”. Sport uwielbia niespodzianki. Mimo że bronimy tytułu, to zróbmy niespodziankę naszym kibicom.