Prezes Ruchu: Sytuacja nadal nie jest komfortowa

Następny1 z 3
Użyj strzałek ← → do nawigacji

Jak prezes Ruchu zapatruje się na doniesienia dotyczące budowy stadionu przy Cichej?
JAN CHRAPEK: Projekt jest z 2012 roku, a więc nie tylko ze względów technicznych pozostaje obecnie nie do końca aktualny. Przekazujemy na bieżąco swoje sugestie, jestem w kontakcie z zarządami klubów grających na nowoczesnych obiektach. Mam nadzieję, że te sugestie znajdą się w finalnym projekcie. Stadion ma żyć przez cały tydzień, a nie tylko w dniu meczowym. Musimy pochylić się nad tematyką większej liczby skyboksów, bo to obszary biznesowe, które się dobrze sprzedają. Chodzi o to, by przyszły operator stadionu na nim zarabiał, a nie dopłacał. To przy dobrym zaprojektowaniu obiektu jest możliwe.

W ubiegłym tygodniu ogłoszone zostało porozumienie między miastem, Carboneksem a klubem dotyczące finansowania Ruchu w najbliższych dwóch latach. Ulga?
JAN CHRAPEK: Porozumienie daje szansę na większą stabilizację finansów klubu i w miarę spokojniejszą pracę. Pozwala nam planować przyszłość i przygotowywać się do rundy wiosennej. Nie rozwiązuje to oczywiście naszych wszystkich problemów. Jak dobrze wiemy, ciągną się za nami długi, których nie my narobiliśmy. To 2 miliony w skali roku, które regularnie staramy się spłacać, zachowując fair wobec wierzycieli i kibiców.

W tym roku Ruch dostanie 4 miliony z miasta, a w myśl porozumienia drugie tyle dołoży klub i Carbonex. Inni drugoligowcy mogą pomyśleć, że w Chorzowie jest eldorado?
JAN CHRAPEK: To się jeszcze nie stało. Mamy możliwość wzięcia udziału w przetargu na promocję miasta przez sport, który uchwałą rady miasta został podwyższony do 4 milionów. Jako że jesteśmy największą sportową marką Chorzowa, mamy duże szanse, by wygrać ten przetarg. O eldorado będziemy mówili, gdy problemy finansowe zostawimy za sobą, spłacimy wszystkie długi. Nasz budżet oscyluje w okolicach 6 milionów, 2 miliony trzeba do tego doliczyć na spłatę rat układu sądowego z wierzycielami. To  – w porównaniu z innymi II-ligowcami – z pewnością duża kwota, ale Ruch nie jest przecież przeciętnym przedstawicielem tego szczebla rozgrywkowego. Trudno porównywać budżet Ruchu do – dajmy na to – ROW-u Rybnik czy Znicza Pruszków. Ponosimy też pewne koszty wynikające z imprez masowych. Cieszymy się, że kibice licznie chodzą na mecze, ale to też rodzi określone wydatki.

To znaczy? Daje pan do zrozumienia, że Ruch nie zarabia na dniu meczowym?
JAN CHRAPEK: Niestety. Mamy wyliczenia, które pokazują, że przy frekwencji 4000 jesteśmy na zero, albo dokładamy. Musimy spojrzeć na koszty zabezpieczenia imprezy masowej, zabezpieczenia medycznego, infrastrukturalnego… Nie mówiąc już o meczach podwyższonego ryzyka. Dopiero frekwencja na poziomie 4500-5000 pozwala nam zarobić. Jesienią trafił nam się złoty strzał w postaci spotkania z Widzewem, na którym był komplet. To jedyne spotkanie, na jakim zarobiliśmy.

Następny1 z 3
Użyj strzałek ← → do nawigacji