Problem mistrzów

Obrońcy tytułu mistrzowskiego zdawali sobie sprawę, że po reprezentacyjnej przerwie czeka ich spora porcja ważnych meczów.


Katowiczanie ponieśli trzy porażki z rzędu i wydaje się, że mają problem mentalny. Najpierw przegrali Re-Plastem Unią 4:5, zaś ten weekend był znów nieudany. W Jastrzębiu ponieśli sromotną klęskę, zaś w kolejnych derbach przegrali minimalnie z Tychami. To poważna strata i teraz trzeba się zastanowić jak przełamać tę niemoc.

Po 2 porażkach obrońcy tytułu mistrzowskiego koniecznie chcieli się zrehabilitować i w kolejnych derbach od pierwszego gwizdka rozpoczęli obstrzeliwanie bramki Tomasa Fuczika. Długo nic z tego nie wychodziło, bo krążek po ich strzałach lądował w rękawicy bramkarza lub też minimalnie mijał cel. Goście ograniczali się do nielicznych kontr, ale one nie były zbyt groźne.

W 14 min Bartosz Fraszko, najskuteczniejszy napastnik katowiczan, przejął krążek i samotnie popędził na tyską bramkę. Jednak i on nie znalazł sposobu na umieszczenie krążka w siatce. W końcu gdy Christian Mroczkowski poszedł do boksu kar, katowiczanie wykorzystali przewagę. Fin Joona Monto został idealnie obsłużony przez Japończyka Sigeki Hitosato i posłał krążek pod poprzeczkę. Było to zasłużone prowadzenie, bo gospodarze mieli inicjatywę i stworzyli więcej klarownych sytuacji pod bramką gości.

Gospodarze prowadzili grę i nadal posiadali inicjatywę. W 24 min dogodną sytuację zmarnował Pasiut, choć tak doświadczony zawodnik powinien oszukać Fuczika. Nie strzelisz to sam dostaniesz – to powiedzenie pasuje jak ulał do tego meczu. Tyszanie coraz częściej gościli w tercji rywali i Murray miał znacznie więcej pracy niż w pierwszej odsłonie. W 33 min Filip Komorski odważnie wjechał do tercji rywala, ale nie zdołał pokonać Murraya, jednak odegrał krążek do Bartomieja Jeziorskiego i ten wyrównał. Goście wyszli na prowadzenie po niezwykle precyzyjnym uderzeniu Mroczkowskiego i krążek wylądował pod spojeniem słupka z poprzeczką. Murray nawet nie drgnął.

Tyszanie w tym momencie przekonali się na dobre, że mogą uzyskać korzystny rezultat w „Satelicie”. W ostatniej tercji było sporo walki, ale tym razem goli już nie było. Gospodarze wściekle atakowali, ale nie potrafili pokonać dobrze i ze szczęściem interweniującego Fuczika. Na niespełna 2 min przed końcem taflę opuścił Murray, ale gospodarze nie zdołali doprowadzić do dogrywki. Gospodarze mieli więcej z gry, ale liczy się to, co wpadło do sieci.

Przed GKS-em Katowice we wtorek wyprawa pod Wawel i znów go czeka trudny mecz.


GKS KATOWICE – GKS TYCHY 1:2 (1:0, 0:2, 0:0)

1:0 – Monto – Hitosato – Blomqvist (16:18, w przewadze), 1:1 – Jeziorski – Komorski (32:29), 1:2 – Mroczkowski – Boivin – Nilsson (33:19).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Przemysław Gabryszak – Slawomir Szachniewicz iWojciech Moszczyński. [Widzów]

KATOWICE: Murray; Kolusz – Rompkowski, Mikkola – Wanacki, Kruczek – Wajda, Musioł (2); Magee – Pasiut – Fraszko, Krężołek (2) – Pulkkinen – Lehtonen, Hitosato – Monto – Olsson, Blomqvist – Smal (2) – Bepierszcz. Trener Jacek PŁACHTA.

TYCHY: Fuczik; Kaskinen – Younan, Nilsson – Bizacki (2), Bagin – Pociecha, Jaśkiewicz; Sedivy – Komorski – Szturc (2); Jeziorski – Galant – Gościński, Mroczkowski (2) – Boivin – Dupuy (2), Marzec (2) – Starzyński (2) – Wróbel. Trener Andrej SIDORENKO.

Kary: Katowice – 8 (2 tech.) min, Tychy – 14 (2 tech) min.

Liczby

5

TYLE „czystych” kont ma na koncie Bance Balizs, bramkarz JKH GKS-u Jastrzębie.

41

STRZAŁÓW obronił Fuczik był jednym z twórców wygranej tyszan. Murray mógł się wykazać 17. skutecznymi interwencjami.

50

SEKUND potrzebowali goście, by zdobyć 2 gole i wyjść na prowadzenie.

Na zdjęciu: Tomas Fuczik mocno wsparł zespół i kolejne derby GKS-ów dla Tychów.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


W pozostałych meczach dnia

Sześć punktów „Pasów”

W piątek z Zagłębiem Sosnowiec Cracovia miała zdecydowaną przewagę, ale przez ponad pół godziny nic nie chciało wpaść do bramki strzeżonej przez Patrika Spesznego. Druga faza drugiej odsłony okazała się jednak w wykonaniu „Pasów” piorunująca i to wówczas podopieczni Rudolfa Rohaczka, zdobywając trzy gole w nieco ponad cztery minuty, zapewnili sobie sukces. Inny przebieg miało niedzielne starcie Cracovii w Nowym Targu.

Gospodarzom dwa razy udało się, ku zaskoczeniu wielu, odrabiać straty. „Szarotki” bliskie były sprawienia niespodzianki, czyli zdobycia przynajmniej punktu w tym spotkaniu, ale tak się nie stało. O czym zdecydował dość prosty błąd podczas gry w osłabieniu, Roman Rac skutecznie dobił uderzenie Saku Kinnunena. (KJ)

Tauron Podhale Nowy Targ – COMARCH Cracovia 2:3 (1:1, 0:1, 1:1)

0:1 – Gula – Polak – Jeżek (11:49), 1:1 – Kapica – Słowakiewicz – Volrab (16:13), 1:2 – Kasperlik – Raczuk – Kinnunen (27:50, w przewadze), 2:2 – Volrab – Worona (44:11, w przewadze), 2:3 – Rac – Kinnunen (54:48 w przewadze).

Sędziowali Mateusz Bucki i Marcin Polak oraz Mateusz Kucharewicz i Łukasz Barutowicz. Widzów 306.

PODHALE: Bizub; Mrugała (2) – Szlembarski, Zorko – Worona, Aleksandrow – Moksunen; Fricz – Neupauer (2) – Kamiński, Słowakiewicz – Volrab – Kapica (4), Maunula – Svitana – Przygodzki, Bochnak. Trener Aleksandrs BELAVSKIS.

CRACOVIA: Stojanovicz; Krejczi – Kinnunen, Gula – Szaur, Bdżoch (2) – Husak, Tynka – Dziurdzia; Sawicki – Rac (2) – Kasperlik, Jeżek (2) – Polak – Wronka (2), Michalski (2) – Raczuk – Nemec; Arrak – Csamango – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Podhale – 8 min, Cracovia – 10 min.


Hat trick Koguta

Patryk Kogut, już chyba sam nie pamięta kiedy w meczu ligowym zdobył trzy gole. A tymczasem w niezwykle ważnej potyczce on i jego koledzy stanęli na wysokości zadania i pokonali wyraźnie Energę. Hokeiści Zagłębie nie tylko poprawili konto punktowe, ale wmocnili się psychicznie przed kolejnymi spotkaniami. Gospodarze trochę obawiali się tej potyczki, ale tym razem byli stroną dominującą i w pełni zasłużenie wygrali. W Toruniu, tak nam się wydaje, dojdzie do poważnych rozmów i kto wie czy też nie do zmian personalnych. (ws)

SOSNOWIEC – ENERGA TORUŃ 6:1 (1:0, 2:1, 3:0)

1:0 – Kogut – T. Kozłowski – Witecki (3:05), 2:0 – Dubinin – Danyłenko – Stuchlik (23:06), 2:1 – K. Kalinowski – Wenker – Elomaa (25:19), 3:1 – Kogut – T. Kozłowski (28:00), 4:1 – T. Kozłowski – Bernacki – Andrejkiw (42:27, wprzewadze), 5:1 – Bucenko – T. Kozłowski – Andrejkiw (47:28, w przewadze), 6:1 – Kogut – Nahunko (49:37, w osłabieniu).

Sędziowali: Sebstian Kryś i Patryk Kasprzyk – Igor Dzięciołowski i Michał Gerne. Widzów 500.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Naróg – Kotlorz, Andrejkiw – Choperia, Michałowski (2) – Krawczyk, Luszniak; Witecki – T. Kozłowski – Kogut, Piotrowicz – Rzeszutko (4) – Pawłenko, Sikora – Bucenko (2) – Bernacki, Nahunko – Dubinin – Stuchlik. Trener Grzegorz KLICH.

ENERGA: Mustukowas; Szecsi – Jaworski (2), Gimiński – Ahonen (2), Zieliński – Augstkalns, Schafer – Robertson; Viitanen – Koskinen – Zając, M. Kalinowski – Syty – Korenczuk (5+20), Wenker – K. Kalinowski – Elomaa (2), Szirokow, Olszewski. Trener Teemu ELOMO.

Kary: Zagłębie – 8 min, Energa – 31 min.