Problemów nie było

Raków z dużym spokojem awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski. Zwycięstwo nad Termalicą mogło być okazalsze, jednak sędzia nie uznał aż czterech goli.


Marek Papszun zdecydował się dać szansę zawodnikom, którzy od dawna nie meldowali się w pierwszym składzie. Na murawie zameldowali się chociażby Daniel Mikołajewski, Andrzej Niewulis czy Giannis Papanikolaou. Na ławce rezerwowych z kolei pojawił się dawno niewidziany Marcin Cebula.

Mógł być hattrick

W pierwszej połowie gospodarze nie mieli nic do powiedzenia. Raków górował nad nimi w praktycznie każdym elemencie gry. Choć w zespole Papszuna zabrakło kilki podstawowych zawodników, tak nie miało to najmniejszego na grę ekipy spod Jasnej Góry. Częstochowianie mogli zamknąć wynik spotkania praktycznie w 21 minut. W tym czasie trzy bramki zdobył Vladislavs Gutkovskis. Łotyszowi zaliczono jednak tylko jedno trafienie – w pozostałych przypadkach słusznie sędzia Tomasz Wajda odgwizdywał spalone.

Kolejny raz z dobrej strony zaprezentował się Ivan Lopez. Hiszpan asystował przy trafieniu Gutkovskisa. Poza tym świetnie radził sobie na boku, niemiłosiernie nękając defensywę ekipy z Niecieczy. Drużyna Mariusza Lewandowskiego nie potrafiła postawić się liderowi ekstraklasy. Jedyną nadzieją dla jego podopiecznych była tylko jednobramkowa strata po pierwszej połowie spotkania.

Lopez nie ściąga nogi z gazu

W drugiej części spotkania obraz gry się nie zmienił. Nadal przeważał Raków, a Termalica nie potrafiła na ich postawę odpowiedzieć. Mimo to ekipa spod Jasnej Góry nie potrafiła podwyższyć prowadzenia. Podobnie jak w pierwszej połowie goście zdobyli gola za sprawą Papanikolaou, jednak nie został on uznany przez pozycję spaloną podającego mu Frana Tudora. Chorwat nie zgadzał się z decyzją arbitra, zresztą nie pierwszy raz.

Wielokrotnie wchodził w dyskusję z sędzią Wajdą, jak w 68 minucie, kiedy niesłusznie domagał się rzutu karnego. Wracając jednak do Greka – ten miał jednak szczęśliwy moment w meczu, gdy w 73 minucie dograł do Lopeza. Hiszpan po raz kolejny się nie pomylił i podwyższył prowadzenie. Chwilę przed golem miała miejsce bardzo ważna dla Rakowa zmiana.

Na murawie po dwutygodniowej przerwie pojawił się Cebula, który miał przymusową przerwę od gry. Choć na murawie nie zapisał się niczym szczególnym, tak to dobry sygnał dla Rakowa, gdyż początek sezonu w jego wykonaniu był bardzo dobry. W samej końcówce spotkania ekipa spod Jasnej Góry miała jeszcze okazję podwyższyć wynik spotkania.

Sędzia odgwizdał rzut karny, do którego podszedł Oskar Zawada. Nie udało mu się jednak zdobyć pierwszego gola w barwach Rakowa, gdyż jego uderzenie poszybowało wysoko nad bramką. Był to jeden z ostatnich fragmentów spotkania. Raków zasłużenie pokonał Termalice i awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski.


BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0:2 (0:1)

0:1 – Gutkovskis, 13 min (asysta Lopez), 0:2 – Lopez, 73 min (asysta Papanikolau).

TERMALICA Loska – Grzybek, De Amo, Putivtsev, Grabowski – Stefanik (76. Wasielewski), Wlazło, Miszak (63. Zeman), Hubinek (55. Jovanović) – Gergel, Orzechowski (55. Śpiewak). Trener: Mariusz LEWANDOWSKI.

RAKÓW: Szumski – Piątkowski, Niewulis, Mikołajewski – Tudor (85. Bartl), Poletanović (85. Schwarz), Papanikolaou, Kun – Lopez (81. Szelągowski), Gutkovskis (81. Zawada), Tijanić (73. Cebula). Trener: Marek PAPSZUN.

Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec) [Mecz] bez udziału publiczności. [Czas gry:] 97 min (47+50).

Żółta kartka: Jovanović, 61 min, Zeman, 90 min.


Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis skierował piłkę do bramki Termalici trzy razy, jednak sędzia zaliczył tylko jedno z nich.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus