Projektanci muszą się liczyć z konsekwencjami

 

Katowice żyją w ostatnich dniach tematem budowy stadionu wraz z kompleksem sportowym i nieporozumieniami między miastem a projektantem, który przedstawił kosztorys na ponad 560 mln zł. Stoicie jednoznacznie na stanowisku, iż w umowie z projektantem znajduje się zapis regulujący maksymalną wysokość kwoty kosztorysu tej inwestycji – 184,5 mln. RS Architekci stanowczo temu zaprzeczają, mówiąc, że takiego zapisu nie ma. Czy jest pan w stanie wyjaśnić, skąd tak rażące nieporozumienie między inwestorem a projektantem?
Bogumił SOBULA: – Nie ma mowy o żadnym nieporozumieniu. Dla każdego projektanta możliwości finansowe zleceniodawcy są tak naprawdę bazą do jakichkolwiek prac projektowych. Wykonawca mija się z prawdą, mówiąc, że umowa w swojej treści nie precyzuje, na jaką docelowo kwotę powinna być wyceniona wartość robót budowlanych. W preambule, na pierwszej stronie umowy, którą podpisał wykonawca, znajdujemy zapis mówiący, że „niniejsze zamówienie realizowane będzie na zasadach określonych w dokumentach wymienionych poniżej wg hierarchii ważności:
*1) Umowa (niniejszy dokument)
*2) Specyfikacja techniczna
*3) Regulamin konkursu wraz z załącznikami
*4) Zwycięska praca konkursowa
*5) Zalecenia sądu konkursowego do zwycięskiej pracy konkursowej”.
Ponadto na trzeciej stronie umowy znajduje się zapis mówiący, że „szczegółowy zakres oraz wymagania Zamawiającego zostały sprecyzowane w:
*1) regulaminie konkursu wraz załącznikami
*2) zaleceniach sądu konkursowego
*3) zwycięskiej pracy Wykonawcy, które stanowią integralną część niniejszej umowy”.
Z kolei regulamin konkursu w sposób jasny i precyzyjny określał koszt wykonania całego kompleksu, tj. m.in. – stadionu, hali, boisk treningowych i infrastruktury towarzyszącej – na maksymalnie 186 mln zł. Jednocześnie RS Architekci przedstawili pracę konkursową stwierdzając, że realna kwota realizacji całego kompleksu wyniesie 184,5 mln zł. Również uznani eksperci i specjaliści Stowarzyszenia Architektów Polskich czuwający nad przebiegiem konkursu stwierdzili, że to realna kwota wykonania tej inwestycji. Tymczasem ten sam wykonawca finalnie przedstawia nam kosztorys na 561 mln zł, mówiąc jednocześnie, że kwota nie była sprecyzowana. Takie działanie jest rażąco nieprofesjonalne i wykonawca musi się liczyć z konsekwencjami.

Projektant wytłumaczył się, że w przedstawionym miastu kosztorysie był błąd, dlatego finalnie wynosi on nie 561, a około 390 mln zł. Prezes RS Architekci, Mariusz Schlesiona, przeprosił za błąd, dodając: „Gorzej, że ten błąd poszedł w świat i robi zamieszanie. To znaczy, że miasto samo tego nie sprawdziło, nie zadzwoniło do nas, a napisało artykuł i wysłało do prasy”. Czy miasto przeanalizowało kosztorys i próbowało skonsultować z projektantem tę pomyłkę przed sporządzeniem tekstu na portal katowice.eu?
Bogumił SOBULA: – Zdecydowanie nie zgadzam się z twierdzeniem, że pomyłka o 171 mln zł „mogła się zdarzyć”. To dyskredytuje wykonawcę. Fakty są takie, że po 14 miesiącach pracy nad projektem bardzo ważnej dla miasta inwestycji, wykonawca jej projektu wyłoniony przez fachowe grono ekspertów oficjalnie – drogą pisemną – informuje inwestora, że zadanie, które według zawartej z nim umowy miało kosztować 184,5 mln zł – może być wykonane za 561 mln zł. W odpowiedzi – również pisemnej – oświadczam wykonawcy, że nie przyjmuję tego projektu i daję zgodnie z umową 21 dni na rzetelne odniesienie się do tego. Dzień później słyszę, że „pomyliliśmy się” i że to „nie 561 mln zł, a 390 lub 398 mln zł”. No to w końcu ile? Nie wiem, czy jutro ponownie panowie z RS Architekci nie obudzą się z przeświadczeniem, że to jednak nie 390 a 700 mln zł, a pojutrze, że nie 700, a 150 mln zł. I za każdym razem będą to ogłaszać światu z podobną, rozbrajającą szczerością: „błąd – ludzka rzecz”. Gdyby nie dotyczyło to publicznych pieniędzy, byłoby nawet zabawnie. Dlatego powtarzam – czekam na oficjalne, pisemne stanowisko wykonawcy. Sprawa jest zbyt poważna, by odnosić się do niewiążących, słownych, a przez to mało wiarygodnych zapowiedzi RS Architekci.

Czy prawdą jest, jakoby – wedle relacji RS Architekci – w poniedziałek miasto najpierw opublikowało tekst, zarzucając projektantowi niewywiązanie się z umowy, a dopiero potem wystosowało do projektanta pismo z wezwaniem do poprawienia kosztorysu?
Bogumił SOBULA: – To nieprawdziwa informacja. Oficjalne urzędowe pismo zostało dostarczone do siedziby wykonawcy przez pracownika Urzędu Miasta 9 grudnia ok. godz. 13.55 – a więc przed opublikowaniem informacji na stronie miasta Katowice, co nastąpiło 9 grudnia o godz. 14.06. Kwota 561 mln zł zaskoczyła nas także dlatego, że wcześniej nie mieliśmy sygnałów dotyczących znacznego wzrostu kosztów – tym bardziej, że odbywaliśmy regularne spotkania z wykonawcą.

Przedstawicieli RS Architekci twierdzą, że projekt wykonawczy został przez was przyjęty, Reprezentujący firmę radca prawny Paweł Gruszczyński mówi, że miasto już powinno sporządzić protokół odbioru i nadmienia, że nie zapłaciło jeszcze za projekt wykonawczy. Czy czujecie się obecnie zobowiązani, by zapłacić?
Bogumił SOBULA: – Otrzymaliśmy projekt – dzieło – niezgodne z zamówieniem. Tym samym, zgodnie z umową, nie ma podstaw do rozliczenia. Wezwaliśmy wykonawcę do naniesienia zmian. Czekamy na odpowiedź.

Jak miasto zabezpieczyło się na wypadek niewywiązania się przez projektanta z zapisów umowy dotyczących wysokości kosztorysu? Czy istnieją kary umowne związane konkretnie z tą częścią umowy?
Bogumił SOBULA: – Każdy etap umowy zabezpiecza kara umowna.

Czy istnieje możliwość, że obecny projekt zostanie zachowany, ale kosztorysu dokona już inny podmiot, niezależny od firmy RS Architekci?
Bogumił SOBULA: – Nie widzę takiej możliwości.

Przedstawiciele RS Architekci podają orientacyjny kosztorys inwestycji i nieco go rozwijają. Deklarują, że cała inwestycja to około 390 mln zł, na co składa się około 240 mln części pierwszej (hala, stadion, 2 boiska) plus 150 mln zł części drugiej (4 boiska, „infrastruktura towarzysząca”). Miasto utrzymuje, że kosztorys w myśl umowy nie powinien przekroczyć 184,5 mln zł. Czy może pan przynajmniej orientacyjnie przybliżyć, jak zdaniem miasta powinny rozłożyć się koszty między jedną a drugą część inwestycji?
Bogumił SOBULA: – To nie my projektujemy stadion. Gdybyśmy sami chcieli go zaprojektować, to nie zwrócilibyśmy się do Stowarzyszenia Architektów Polskich o przeprowadzenie konkursu i wyłonienie zwycięskiej pracy. Warto podkreślić, że w ostatnich latach powstało lub powstaje co najmniej kilka obiektów, które można porównać do stadionu miejskiego, jaki chcemy zbudować w Katowicach. Przykładowo stadion Widzewa – 18 tys. miejsc za 138 mln zł (2015-2017), Podbeskidzia na 15 tys. miejsc za 110 mln zł (2012-2015) czy GKS Tychy za 130 mln zł (2013-2015). Powstający stadion w Sosnowcu na 12 tys. miejsc ma kosztować ok. 150 mln zł. Tymczasem wykonawca porównuje projekt naszego stadionu do Stadionu Śląskiego czy też Stadionu Narodowego – to przecież gruba przesada.

Do tej pory słyszeliśmy tylko o usprawnieniach projektu – np. dołożenia tunelu dla kibiców gości czy obejmującego szerszy teren systemu podgrzewania murawy. To powodowało wzrost ceny inwestycji. Czy miasto dopuszcza możliwość „okrojenia” tego projektu, tak, by był tańszy i przez to jego realizacja była bardziej prawdopodobna?
Bogumił SOBULA: – Projekt ma być zgodny z przedmiotem zamówienia w określonej kwocie 184,5 mln zł. Nie ma mowy o żadnym okrojeniu projektu – bo wtedy byłby niezgodny z umową. RS Architekci dokładnie wiedzieli, co mają zaprojektować i w jakiej cenie. Podkreślam, że to nie była żadne dżentelmeńskie ustalenia – tylko formalna umowa, która prawnie wiązała wykonawcę do określonych działań.

W jakim stopniu zagrożony jest termin ogłoszenia przetargu na generalnego wykonawcę, szacowany na I kwartał 2020 roku? Czy miasto posiada „plan B” na wypadek niewywiązania się przez projektanta z umownej wysokości kosztorysu?
Bogumił SOBULA: – Nie będziemy spekulować w tej sprawie. Dalsze decyzje będziemy podejmować po ustosunkowaniu się wykonawcy na nasze wezwanie. Niestety po tej skandalicznej sytuacji obawiamy się, że wykonawca ponownie powie, że się pomylił się o kolejne kilkadziesiąt milionów.

Czy nie uważa pan, że takie medialne zamieszanie, jakie wywołała poniedziałkowa publikacja miasta, to coś zupełnie nieprzystającego do prac nad tak ważną dla Katowic inwestycją?
Bogumił SOBULA: – Zgadzamy się, że przedstawienie kosztorysu w kwocie 561 mln zł zamiast 184,5 mln zł jest skandaliczne, niedopuszczalne i słusznie wywołało dyskusję medialną. Podobnie zresztą ,jak przytaczana w mediach przez wykonawcę pomyłka w kosztorysie o 171 mln zł, która stawia wiarygodność firmy RS Architekci pod znakiem zapytania. Mieszkańcy mają prawo znać wszelkie informacje w tej sprawie. Nie wyobrażam sobie, byśmy ich o tym nie poinformowali. Rozmawiamy o publicznych pieniądzach – to jest bardzo poważna sprawa i nie ma tu miejsca na tak żadne błędy. Tym bardziej w takiej porażającej skali.

 

Na zdjęciu: Wiceprezydent Katowic Bogumił Sobula działania projektantów stadionu określa jako rażąco nieprofesjonalne.


Czytaj jeszcze:

Można odnieść wrażenie, że miasto chciało tego starcia