Promyk nadziei

Lepszego zakończenia rundy jesiennej piłkarze i kibice Piasta nie mogli sobie wyobrazić. W meczu w Gdańsku gliwiczanie strzelili trzy gole i mogli świętować pierwszą wygraną od początku września.


– Stać nas na wygraną – mówił pewny siebie 19-letni Gabriel Kirejczyk i choć wielu mogło nie wierzyć młodemu napastnikowi Piasta, bo śląska drużyna ostatnio prezentowała się mizernie, to jednak jego słowa okazały się prorocze.

Najpierw jednak o łyżce dziegciu, zanim będzie o beczce miodu. Choć Piast w swoim ostatnim meczu w tym roku „przeskoczył” Lechię i wydostał się poza strefę spadkową, to… wcale nie musi tak być do stycznia, gdy wznowione zostaną ekstraklasowe rozgrywki. Wszystko przez to, że Lechia rozegra jeszcze jeden zaległy mecz z Górnikiem. Po drugie długimi fragmentami zanosiło się na remis, Piastowi wciąż do dawnej formy sporo brakuje, a gole to w dużej mierze prezenty gdańszczan.

Jednak w końcu Piast był bezlitosny i z owych prezentów potrafił skorzystać. Poza tym gliwiczanie wyglądali na zdeterminowanych, a niepowodzenia z ostatnich tygodni zostały zamknięte w szafie. Akcje gliwiczan napędzał zwłaszcza Michał Chrapek. To właśnie jego mocny strzał wylądował na poprzeczce bramki Duszana Kuciaka, lecz piłka po poprzeczce uderzyła w golkipera Lechii i wpadła do bramki. Kuciak w drugim kolejnym meczu ligowym zaliczył gola samobójczego. Piast poszedł za ciosem w II połowie, gdy Damian Kądzior został powalony w polu karnym. Sędzia Bartosz Frankowski nie był skory do odgwizdania rzutu karnego, ale na szczęścia analiza VAR pomogła w podjęciu słusznej decyzji. Kuciak był bliski obrony, lecz Patryk Dziczek mógł się cieszyć z pierwszego gola po powrocie do Piasta oraz… z faktu, że wkrótce po raz pierwszy zostanie ojcem, co celebrował okolicznościową cieszynką.

Sytuacja na pół godziny przed końcem gry była więc komfortowa, ale Lechia nie zamierzała wywiesić białej flagi. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej gliwiczanie skupiali się na „obronie Częstochowy”. Fanom ekipy z Okrzei mogło zrobić się „ciepło”, gdy Michał Nalepa strzelił gola kontaktowego, a sędzia doliczył siedem minut. Inaczej jednak niż w poprzednich spotkaniach, to Piast a nie rywal zdołał zadać ostateczny cios. Najlepszy na boisku Chrapek zabawił się z defensywą gdańszczan i przypieczętował cenną wygraną. Oby był to dobry prognostyk przed wiosną.


Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 1:3 (0:1)

0:1 – Kuciak, 43 min (samobójcza), 0:2 – Dziczek, 63 min (karny), 1:2 – Nalepa, 86 min (asysta Kubicki), 1:3 – Chrapek, 90+7 min (bez asysty)

LECHIA: Kuciak – Stec (63. Koperski), Nalepa, Malocza, Pietrzak – Gajos (72. Kałuziński), Kubicki – Durmus, F. Paixao (63. Terrazzino), Conrado (72. Diabate) – Zwoliński. Trener Marcin KACZMAREK.

PIAST: Plach – Mokwa, Mosór, Czerwiński, Holubek – Dziczek, Chrapek – Ameyaw, Tomasiewicz (82. Pyrka), Kądzior (82. Felix)- Kirejczyk (67. Hateley). Trener Aleksandar VUKOVIĆ.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Żółta kartka: Chrapek (84. faul)


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus