Prosty przekaz Kuciaka

Szkoły udzielania wywiadów są różne. Jedni boją się powiedzieć choćby pół słowa, które rzucałoby jakiekolwiek kontrowersje, inni zaś nie gryzą się w język.


Im bardziej nerwowa sytuacja w danym klubie, tym częściej niektórym mogą puszczać emocje, co udowodnił tym razem bramkarz Lechii Gdańsk, Duszan Kuciak. Jedni pewnie powiedzą, że odrobina szczerości i bezpośredniości się przyda, inni – że mimo wszystko tak mówić nie wypada. Tym bardziej że swoje słowa skierował do… kibiców (a może hejterów?).

– Macie to napisać na początku, każdy jeden – wydał niemalże rozkaz słowacki golkiper, więc nie wypada „prośby” nie spełnić.

– Grzecznie macie napisać, niech spier…ają! Po tamtym meczu ja to wszystko przeczytałem na Facebooku – grzmiał Kuciak, odnosząc się do niepochlebnych komentarzy w mediach społecznościowych, jakie skierowano w stronę drużyny po wcześniejszym, przegranym 0:1 spotkaniu z Jagiellonią Białystok, kiedy golkiper dwukrotnie obronił rzut karny egzekwowany przez Jesusa Imaza. W minionej kolejce gra Lechii wyglądała lepiej, były sytuacje na gola, ale mimo tego i tak ponownie wynikiem 1:0 lepszy okazał się rywal, tym razem Pogoń.

– Myślę, że od już od dłuższego czasu mamy dramatyczną ofensywę – nadal nie hamował się Kuciak.

– Niech w końcu wezmą to na siebie, niech wezmą na klatę, że my przegrywamy takie mecze. A nie mówić o tym, że mamy słabą defensywę. Kto to weźmie na siebie? Bramkarz, obrońca, defensywny pomocnik? Kto? – pytał prawie 38-letni bramkarz, ale odpowiedzi nie dostał. W rozmowie z C+ dodał jeszcze, że chore jest to, jakich Lechia nie wykorzystuje sytuacji.

– Podstawą jest to, że my w czwartym meczu z rzędu nie zdobywamy bramki. Gramy o utrzymanie i potrzebne są walka, zaangażowanie…. Z Pogonią w końcu widziałem drużynę taką, jaką powinniśmy być już dawno temu. Oby teraz nie było za późno i tyle powiem… Ale na początku macie napisać o komentarzach po tamtym meczu, bo nie będę już z wami rozmawiać – nawiązał jeszcze do swojego „apelu” golkiper. Patrząc po reakcjach gdańskich kibiców, jakoś specjalnie szczęśliwi po tych słowach nie byli, choć duża część bardziej przejmuje się sytuacją w tabeli niż wypowiedziami swojego bramkarza.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus