Przechodzą do historii

W szatni zadałem jedno tylko pytanie – czy każdy dał z siebie 100 procent tego, na co go było stać? Takie samo pytanie padło po meczu z Olimpią Grudziądz, pierwszym pod moim kierunkiem. Wówczas odpowiedź była pozytywna i się z nią zgadzałem. Dziś takiej odpowiedzi nie otrzymałem i to mnie najbardziej boli. Nie daliśmy z siebie 100 procent i dlatego przegraliśmy – po porażce (0:2) z Puszczą Niepołomice trener Dariusz Fornalak szukał przyczyny niemocy swoich podopiecznych, którzy pod jego wodzą totalnie zawodzą. Nie wygrali siedmiu meczów z rzędu, ostatnie porażki zaliczyli w kompromitującym stylu. O ile jednak w początkowej fazie „panowania” Fornalaka grali ambitnie, walczyli, to teraz stanowią – jak stwierdził na naszych łamach Mariusz Śrutwa – zlepek mało ambitnych, bez godności zawodników, którzy powinni walczyć jak o życie, a tak nie jest.

Problemów przybywa

Szkoleniowiec Niebieskich nie ukrywał, że choć grać trzeba co trzy dni, to szuka różnych rozwiązań. Z drugiej strony, problemów jest coraz więcej i z każdym dniem ich przybywa. Ubywa zawodników, a ci, którzy są, nie wspierają się na boisku, nie rozmawiają, nie pomagają sobie. Jeden nie wie o istnieniu drugiego, więc jak można wygrywać mecze? – Sam chciałbym wiedzieć, o co chodzi – zastanawia się trener Fornalak i dodaje, że problem jest złożony. – Trudno jest w tym momencie analizować przyczyny braku determinacji. Czy porządek w szatni to coś złego, czy dobrego to temat na głębszą analizę. Tak samo jak wysyłanie zawodników pod sektor kibiców. Nie sztuką jest podejść do nich po wygranej. Sztuką jest podnieść głowę po porażce, iść do nich i podziękować. Oni przychodzą na mecze, płacą za bilety i nie życzą sobie, by drużyna uciekała do szatni. To jest poza dyskusją.

Nie można przejść obok meczu

Dariusz Fornalak został też zaskoczony pytaniem, czy słabe wyniki i kompromitujące porażki nie powodują u niego chęci podania się do dymisji. Czy wie, że Miłosz Przybecki, który nie załapał się do osiemnastki meczowej, w przerwie rozdawał autografy? – Czy czeka pan na moją decyzję? – zripostował i przyznał. – Wziąłem to na swoje barki, miałem pełną świadomość tego, co mnie tu czeka. Powiedziałem też, że nie przychodzę tu na dwa miesiące. Wynik i strategia, wpasowanie zawodników do drużyny jest pochodną wielu czynników. Na mecz z Puszczą wybrałem zawodników, którzy – wydawało mi się – mogą biegać przez 90 minut. Przynajmniej to. Z Miedzią Legnica (1:6 – przyp. red.) nie wszyscy mogli przez 90 minut biegać. Warto więc się zastanowić, czy brać zawodnika, który potrafi biegać tylko przez 15 minut. Ja takiego nie potrzebuję. A jego reakcja? To są profesjonaliści. Powinni się godzić z decyzją trenera i starać się mu pokazać, że po tygodniu warto na niego postawić. Przechodzimy do historii – tak sobie to po meczu powiedzieliśmy. Zostało pięć spotkań i nie możemy się kompromitować, jak z Siedlcami czy Miedzią. Przegrać można, bo to jest tylko sport, tylko piłka nożna. Nie można jednak przejść obok meczu, nie dać z siebie wszystkiego.

Wyobraźnia w kierunku młodych

Na koniec trener Ruchu zdradził, jaką ma wizję budowy zespołu w niedalekiej przyszłości. Zapewne już pod kątem występów na trzecim szczeblu rozgrywkowym, czyli w II lidze. – Słyszę z trybun – wpuść młodych, tylko że młodszych już być na tę chwilę nie może. Pojawili się Nowakowski i Sikora, a na ławce był trzeci młody zawodnik. Oni muszą nabierać doświadczenia, uczyć się każdego dnia na treningach i to robią. Bardzo fajnie, że jest tutaj szeroka grupa młodych ludzi. Moja wyobraźnia sięga w tym kierunku. Czy tak dalej będzie? Nie wiem. Jedno jest też pewne, że samą młodzieżą nie można grać. Większości tych dzieciaków odnajduje się – podobnie jak my wszyscy – w bardzo trudnym okresie dla klubu. Historycznym być może, ale Ruch to taki klub, że dalej będzie istniał. To nie jest tak, że coś się kończy, choć wiele pewnie trzeba będzie zmienić.