Przed kolejką PHL. Tyskie kolory jesieni…

Diabeł tkwi w szczegółach i do nich powinni dotrzeć tyscy działacze, trenerzy oraz hokeiści, by zespół wrócił na zwycięską ścieżkę.


Wysokie aspiracje nie idą w parze z dokonaniami na lodzie – tak lapidarnie można określić postawę hokeistów GKS-u Tychy. Ich dorobek punktowy na finiszu 2. rundy sezonu zasadniczego nikogo nie zadowala i jest wielce prawdopodobne, że drużyna nie zdoła awansować do finałowego turnieju Pucharu Polski. Ta impreza przez lata dla tyszan była sztandarowa i w swojej kolekcji 8 trofeum. W 21. edycjach (w XXI wieku) wystąpili aż 16. – Mamy jeszcze matematyczne szansę, ale teraz musimy patrzeć na dokonania naszych rywali – mówili tyszanie po przegranym meczu w Katowicach 2:5.

Pochopna decyzja!

W poprzednim sezonie wiele pretensji kierowano pod adresem Johna Murraya, który od kilku sezonów był filarem drużyny. Fakt, faktem, że Amerykanin z polskim paszportem bronił w „kratkę” i sprowadzono do klubu Ondreja Raszkę, który miał nie tylko zwiększyć konkurencję, ale również zapewnić spokój na tej pozycji. Po sezonie działacze oraz trenerzy uznali, że jego czas w Tychach minął. „Jasiek Murarz” należy do bramkarzy, który w najtrudniejszych meczach potrafi się wznieść na wyżyny swoich umiejętności. Wiele razy udowodnił podczas występów swojej drużyny ligowej, jak i reprezentacji.

Rezygnacja z Murraya, naszym zdaniem, było decyzją pochopną i teraz tyszanie cierpią. Raszka doznał kontuzji i miejsce między słupkami zajął Kamil Lewartowski, który jeszcze nie dysponuje ligowym doświadczeniem. Raszka wrócił do bramki w meczu w Katowicach, ale na pewno tego występu nie zapisze po stronie plusów. Tyszanie mają problem do rozwiązania, zaś sąsiedzi zza między zacierają ręce z radości, bo Murray w okresie letnim zmienił klub i teraz należy do filarów GKS-u Katowice. Mocno wsparł drużynę w niedzielnym spotkaniu z tyszanami.

Wymowny bilans

Tyszanie w 14 meczach (jedna wygrana awansem z Cracovią) zgromadzili 21 pkt., ale bilans bramkowy jest wielce wymowny 38:41. Gra w defensywie pozostawia wiele do życzenia, w poprzednich sezonach tyszanie nie tracili po 5 goli na własnej tafli (Unią 1:5, Sanokiem 4:5). Niemal wszyscy trenerzy narzekali i narzekają na skuteczność na skuteczność swoich drużyn. I tak też jest w tyskim zespole. „Kołem zamachowym” w ofensywie był tercet Aleks Szczechura – Michael Cichy – Christian Mroczkowski, ale w tym sezonie obniżył loty i już nie jest taki skuteczny. Do tej pory zdobyli 13 goli (Mroczkowski 6, Szczechura 4, Cichy 3) i to również jest wielce wymowne. Po sezonie za południową granicę przeniósł Filip Komorski, który miał dar zdobywania bramek w kluczowych momentach meczu.

– Kreujemy wiele sytuacji, ale – jak na ironię losu – krążek mija bramkę rywali – mówił po meczu w Katowicach, Szymon Marzec, który – naszym zdaniem – chyba nie do końca jest właściwie wykorzystywany. Ciężko pracuje się na gola, ale dość łatwo je tracimy. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale musimy się z nią uporać. Nie wybiegam w przyszłość co będzie, lecz skupiam się na meczu z Toruniem. Po tej przegranej w Katowicach nie wszystko zależy od nas i musimy patrzeć na dokonania naszych rywali.



W Tychach atmosfera mocno zgęstniała i pewnie działacze mają różne pomysły, by ją poprawić. Najlepiej, by wszyscy zainteresowani zamknęli się w szatni i nie wychodzili z niej dopóki wszystkie kwestie sporne nie zostaną wyjaśnione. To jakieś wyjście z tej trudnej sytuacji, ale nie daje gwarancji poprawy jakości gry. Zmiana trenera? Może ta opcja była brana pod uwagę. To najprostsze rozwiązanie, ale… Czy jest kandydat na to stanowisko, którym w tym momencie wziąłby ciężar odpowiedzialności? A diabeł tkwi w szczegółach i do nich powinni dotrzeć działacze, trenerzy oraz sami hokeiści.


Polska Hokej Liga

Wtorek, 26 października

  • TYCHY, 18.00: GKS – Energa Toruń
  • JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS – Tauron Podhale Nowy Targ
  • KRAKÓW, 18.30: Comarch Cracovia – Re-Plast Unia Oświęcim
  • SOSNOWIEC, 19.00: Zagłębie – Ciarko STS Sanok

Na zdjęciu: Olafowi Bizackiemu oraz jego kolegom nie można odmówić ambicji, ale drużyna nie funkcjonuje tak jak powinna.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus