Sa Pinto nic nie obiecuje

Poznaniacy i w tym roku nie kryją apetytów na odebranie mistrzostwa klubowi ze stolicy, ale po bardzo udanym początku sezonu mocno wyhamowali w kolejkach poprzedzających przerwę na reprezentację. Na tyle, że w niedzielę przy Łazienkowskiej nie będą uważani za faworytów. Nawet mimo że gospodarze pod wodzą Ricardo Sa Pinto, wciąż są dalecy od optymalnej dyspozycji.

Sa Pinto apeluje do kibiców

– Nie mogę obiecać, że już w meczu z Lechem będzie to Legia, jaką chciałbym widzieć. W ostatnich tygodniach pracowaliśmy bardzo ciężko, ale trudno było inaczej, skoro teraz pochylamy się nad tożsamością zespołu. Ćwiczymy również automatyzmy, a także organizację gry w fazie ataku i obrony – powiedział na przedmeczowej konferencji trener Sa Pinto. – Z pewnością jednak odczuwamy głód zwycięstwa. Jesteśmy świadomi stawki spotkania, i w niedzielę pokażemy wszystko to, co najlepszego udało nam się wspólnie wytrenować.

Portugalczyk zwrócił się z apelem do zawodników o odpowiedzialność za wynik rywalizacji z Kolejorzem. Osobny fragment wypowiedzi skierował do kibiców. Ostatnio sympatycy Legii nie skrywali dezaprobaty dla kiepskich wyników oraz braku stylu w grze zespołu. W efekcie mijali mecze przy Łazienkowskiej coraz szerszym łukiem.

– Liczę na to, że w najbliższych tygodniach będziecie z nami i będziecie naszym dwunastym zawodnikiem – zachęcił Ricardo Sa Pinto, który obiecał, że w zamian za wsparcie fani zobaczą na boisku jedenaście… lwich serc.

Szorowanie o luksemburskie dno

Czy możliwa jest tak diametralna przemiana po ostatnich treningach w zespole, w którym od początku sezonu największe zastrzeżenia można było mieć do formy mentalnej – pokaże dopiero mecz z Kolejorzem.

Cezary Kucharski, były piłkarz Legii, i stały bywalec przy Ł3 nie ma w tym względzie wątpliwości.

– Porażka z Luksemburczykami była niczym szorowanie po dnie. Teraz może być już tylko lepiej. Ciężkie treningi, które zaproponował piłkarzom Sa Pinto są zapowiedzią poprawy formy mistrzów Polski – stwierdził były menedżer Roberta Lewandowskiego.

Uśmiech właściciela, pech obrońcy

Po raz pierwszy od dawna, można było też w minionym tygodniu dostrzec uśmiech u właściciela i prezesa stołecznego klubu. Przyznał, że ostatnio często bywał w siedzibie klubu i za każdym razem oglądał zamknięte przed mediami i kibicami zajęcia.

– To nie jest łatwy moment dla Legii, ale widząc, co piłkarze robią pod kierunkiem Sa Pinto na tych treningach i jak mocno pracują, wreszcie mogłem odetchnąć – ocenił Dariusz Mioduski.

Z obozu Lecha napłynęła natomiast informacja o osłabieniu przed meczem z Legią. Urazu kości strzałkowej nabawił się podczas treningu Nikola Vujadinović. Obrońca Kolejorza doznał kontuzji po zderzeniu z kolegą z drużyny. Czarnogórzec rozpoczął już rehabilitację, ale przerwa w treningach potrwa co najmniej kilka tygodni.