Przed meczem ze Słowenią. Na jednego, czy na dwóch?

Eliminacje do mistrzostw Europy reprezentacja Polski rozpoczęła meczem w Wiedniu przeciwko Austrii. W wyjściowym składzie zespołu prowadzonego przez Jerzego Brzęczka pojawiło się dwóch nominalnych napastników, choć Arkadiusz Milik operował za plecami Roberta Lewandowskiego i w takiej roli nie poradził sobie zupełnie. Zwycięskiego gola strzeliliśmy jednak dopiero wówczas, kiedy na boisko – w drugiej połowie spotkania – wszedł Krzysztof Piątek. Trzy dni później, w Warszawie, mierzyliśmy się z Łotwą i spotkanie rozpoczęliśmy na dwóch napastników. Na bramki trzeba było trochę poczekać, bo „Lewy” wynik spotkania otworzył dopiero w 76. minucie. Czerwcowy wyjazd do Macedonii Północnej znów zaczęliśmy z jednym napastnikiem. Po przerwie na boisku pojawił się Piątek i potrzebował zaledwie kilkudziesięciu sekund, aby wpisać się na listę strzelców. Ten sam zawodnik otworzył wynik spotkania z Izraelem. Mecz ten znów zaczęliśmy dwójką napastników i był to najlepszy nasz występ w tych eliminacjach. Okraszony, w sumie, czterema bramkami.

Trener jest spokojny

W postępowaniu Jerzego Brzęczka widać zatem pewną prawidłowość. Mecze wyjazdowe rozpoczynaliśmy jednym napastnikiem, a spotkania u siebie graliśmy od początku na duet zawodników pierwszej linii. Logicznie zatem ujmując piątkowe spotkanie w Lublanie winniśmy zacząć tylko Robertem Lewandowskim z przodu. Raz, bo gramy na terenie rywala. A dwa, bo Słowenia na pewno nie należy do najsłabszych zespołów w naszej grupie. Do tej pory zgromadzili wprawdzie tylko pięć punktów, ale trzy z czterech meczów rozgrywali na wyjeździe. Ulegli tam Austriakom, a także wysoko, bo 5:0, pokonali Łotwę i zremisowali z Izraelem. W siebie, z kolei, podopieczni Matjaża Keka podzielili się punktami z Macedonią Północną, a pojutrze zmierzą się z „biało-czerwonymi”. Wracając jednak do naszego zespołu, to warto zastanowić się, jak ze Słowenią zagrać? Wybrać wariant ostrożny, czy może bardziej zaryzykować?

Pewne jest jedno. Krzysztof Piątek, który zarówno wczesną, jak i późną wiosną był w doskonałej dyspozycji, ostatnio stracił nieco impet. Nieciekawie spisywał się w sparingach. Pierwszy mecz Serie A, Milan przegrał 0:1 z Udinese, polski napastnik rozpoczął w pierwszym składzie. Ale w drugim spotkaniu, „Rossoneri” – po męczarniach – uporali się u siebie z Brescią, nasz zawodnik pojawił się na placu gry dopiero drugiej połowie i na boisku spędził pół godziny. To było niezłe wejście na boisko, choć nie skończyło się strzeleniem bramki, ale [Jerzy Brzęczek] się tym specjalnie nie przejmuje.

– Trudno jest strzelić bramkę, kiedy nie otrzymuje się podań. Krzysiek, wobec zmian w Milanie, jest w niełatwym położeniu. Przypomnę tylko, że w klubie doszło do zmiany trenera, który wprowadza nową taktykę. Ostatnio wszedł na prawie 30 minut i mógł zdobyć trzy gole. Zabrakło mu trochę szczęścia, ale jestem o niego spokojny. O to, że wspólnie z kolegami z reprezentacji, w szczególności z Robertem Lewandowskim, będą skuteczni. Robert, w jakiś sposób, swoim doświadczeniem w takich trudnych momentach będzie Krzyśka wspierał – – powiedział w poniedziałek selekcjoner reprezentacji Polski.

Kownacki pierwszym zmiennikiem?

Jerzy Brzęczek dodał ponadto, że w meczach naszego zespołu narodowego Piątek i Lewandowski dobrze razem funkcjonują. – Mam nadzieję, że po tych meczach reprezentacji Krzysiek wróci do klubu z bramkami i serię skuteczności będzie kontynuował w Milanie – po takich słowach selekcjonera można wywnioskować, że Piątek rozpocznie mecz ze Słowenią od pierwszej minuty. Pewnie niezwykle ważnym czynnikiem, który trener Brzęczek będzie brał pod uwagę przy ustalaniu taktyki na najbliższe spotkanie jest brak Arkadiusza Milika.

W meczach z Łotwą i Izraelem napastnik Napoli wchodził na boisko z ławki, w obu przypadkach zmieniając Krzysztofa Piątka, i bardzo przydał się w drugim z wymienionych spotkań, bo zaliczył ładną asystę, po której Damian Kądzior ustalił wynik spotkania. Teraz takiej taktycznej możliwości nasz selekcjoner mieć nie będzie, bo Milik jest kontuzjowany i do Warszawy, na zgrupowanie naszej drużyny przed meczami ze Słowenią i Austrią, w ogóle nie przyjechał. Brzęczek postanowił nie powoływać w jego miejsce żadnego innego napastnika.

W razie czego ma do dyspozycji Dawida Kownackiego, choć trzeba pamiętać, że piłkarz ten nie zagrał w pierwszej reprezentacji od ponad roku. Ostatni jego występ miał miejsce jeszcze za kadencji Adama Nawałki, a chodzi o mecz mistrzostw świata przeciwko Kolumbii. U Brzęczka „Kownaś” jeszcze nie wystąpił. W marcu dlatego, bo w wybornej formie był Piątek, a w czerwcu ponieważ przygotowywał się z reprezentacją młodzieżową do mistrzostw Europy. Teraz o wyjściowym składzie raczej nie ma co marzyć, ale absencja Milika powoduje, że będzie pierwszym zmiennikiem dla naszych napastników. O ile selekcjoner zdecyduje się zagrać duetem z przodu.

Potrzebują się nawzajem

Ogólnie rzecz ujmując może nie powinniśmy się obawiać o to, czy zagrać jednym, czy też dwoma napastnikami przeciwko Słowenii. Można pójść o zakład, że znakomita większość ekspertów skłaniać się będzie ku rozwiązaniu bardziej ofensywnym. Z przodu tkwi przecież nasza największa siła. Może i Krzysztof Piątek ma ostatnio problemy ze skutecznością, ale na pewno nie ma ich Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium, który ostatnio przedłużył kontrakt z niemieckim klubem, potrzebował zaledwie trzech spotkań ligowych, aby aż sześć razy wpisać się na listę strzelców. Polak strzelił więcej niż połowę bramek dla bawarskiej ekipy w tym sezonie, bo całą drużyna uzyskała 11 trafień w Bundeslidze. Liczby to imponujące, choć dla nas najważniejsze jest to, aby „Lewy” strzelał w reprezentacji. Na szczęście nie ma z tym problemu, chociaż akurat w meczach poza Polską bywa z tym różnie.

Kadra przed Słowenią. Czy zagra Glik?

31-letni napastnik kocha, przede wszystkim, Stadion Narodowy. Strzelił na nim bramkę w każdym z 12 ostatnich występów. Nie ważne, czy 9 września w meczu przeciwko Austrii podtrzyma swoją passę, ale wiadomo, że takiego wyczynu przed długi czas nikt raczej nie powtórzy. Warto pamiętać, że wiosną 2018 roku Lewandowski strzelał gole w Chorzowie, przeciwko Korei Południowej, a także w Poznaniu, kiedy to mierzyliśmy się z Chile. Ale ostatni raz na wyjeździe trafił niemal dwa lata temu.

W październiku 2017 roku ustrzelił hat tricka w starciu z Armenią. Następnie rozegraliśmy poza Polską, z napastnikiem Bayernu w składzie, sześć spotkań. Trzy podczas mistrzostw Świata w Rosji, a także w Bolonii – przeciwko Włochom, w ramach Ligi Narodów – w Wiedniu z Austrią i w Skopje z Macedonią Północną. W żadnym z tych spotkań najskuteczniejszy zawodnik w dziejach naszej drużyny narodowej bramki nie zdobył. Może jest zatem tak, że nie tylko Krzysztof Piątek potrzebuje Roberta Lewandowskiego, ale „Lewy” potrzebuje napastnika AC Milanu.

 

Na zdjęciu: W piątek okaże się, czy duet z załączonej fotografii rozpocznie mecz ze Słowenią od pierwszej minuty.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ