Przed PŚ w Zakopanem. By mieć z czego wybierać

Jakub Wolny, po dobrych występach w Titisee-Neustadt, z optymizmem spogląda na Zakopane, choć w drużynie raczej nie wystartuje.


– Polskim bohaterem dnia jest Kuba Wolny, który dołączył do ekipy w Titisee-Neustadt i wykonał super robotę – napisał po niedzielnym konkursie na Hochfirstschanze, Adam Małysz, dyrektor-koordynator ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.

Doceniony przez legendę tej dyscypliny sportu zawodnik po pierwszej serii rewanżowego był siódmy, a ostatecznie zajął dziewiąte miejsce i po niemal dwóch latach przerwy wrócił do pierwszej dziesiątki zawodów Pucharu Świata. Dzień wcześniej był jedenasty. W sobotę aż czterech kolegów z reprezentacji uplasowało się od niego wyżej. Ale w niedzielę lepszy od 26-letniego skoczka urodzonego w Bielsku-Białej był jedynie Dawid Kubacki. Wolny do reprezentacji dołączył już po Turnieju Czterech Skoczni.

Wcześniej, w zawodach Pucharu Świata, nie startował regularnie, bo też inni prezentowali się od niego lepiej. W Wiśle-Malince nie wszedł do drugiej serii. W pierwszym konkursie w Niżnym Tagile, gdzie zabrakło naszych najlepszych zawodników, zajął niezłe, 15 miejsce, ale w drugim zabrakło go w rozgrywce finałowej.

To zadecydowało, że trener Michal Doleżal nie zabrał go następnie na zawody do Engelbergu, jak również na niemiecko-austriackie, prestiżowe zmagania.

Immanentną cecha sportowca

Zawodnik LKS-u Klimczok Bystra startował w Pucharze Kontynentalnym. W Ruce zajął drugie miejsce, a następnie wygrał – pomiędzy świętami, a Nowym Rokiem – jeden konkurs w Engelbergu. Wówczas pojawiły się głosy, że opiekun naszej drużyny narodowej może wezwać go, w miejsce Macieja Kota, na Turniej Czterech Skoczni, bo przypomnijmy, że po części niemieckiej istniała możliwość wymiany zawodników.

Doleżal na takie rozwiązanie się jednak nie zdecydował, ale po Turnieju odesłał do domu Kota właśnie, a także Klemensa Murańkę, a do Titisee-Neustadt przyjechali Wolny i Paweł Wąsek. 21-letni cieszynianin skakał nieźle, dwukrotnie zapunktował w Niemczech, ale to pierwszy z wymienionych naprawdę wykorzystał szansę daną mu przez czeskiego szkoleniowca.

– Na początku sezonu na pewno było trochę nerwów. Bo nie wyglądało to tak, jakbym sobie życzył. Taka sytuacja nie jest łatwa. Wiem natomiast, jakie są skoki. Czasami jest tak, że jak się jest w dołku, to można zacząć dobrze skakać. Cóż, cierpliwość jest immanentną cechą każdego sportowca – mówił przed kamerami Eurosportu, po udanym dla siebie weekendzie, Jakub Wolny. Który mógł nawet zająć nieco lepsze miejsce zarówno w sobotnim, jak i w niedzielnym konkursie.

Za każdym razem jednak w seriach finałowych miał drobne problemy z lądowaniem, co kosztowało go punkty od sędziów. A miejsce w pierwszej dziesiątce pierwszego konkursu przegrał, z Ryoyu Kobayashim, o zaledwie 0,4 punktu. W drugich zawodach było podobnie.

– W drugiej serii niedzielnego konkursu lądowanie nie było takie, jak być powinno. Starałem się wyciągnąć ten skok do końca. Wyszło, jak wyszło. Zawsze jest jakiś niedosyt, ale mogę być zadowolony. Przed Zakopanem jestem dobrej myśli, choć wielka szkoda, że nie będzie kibiców – podkreślił 26-letni zawodnik.

Na razie jest piątym

Jakub Wolny do dobrego skakania wrócił po dłuższej przerwie. Przypomnijmy, że poprzedni sezon nie był dla niego udany. W zawodach Pucharu Świata punktował raptem 7 razy na 23 starty, a najlepszym miejscem była 16. lokata w Niżnym Tagile. Jedyna, zresztą, pozycja w drugiej dziesiątce, bo resztę konkursów, w których punktował, zakończył w trzeciej dziesiątce.

Zastanawialiśmy się wówczas, co się dzieje, bo wcześniejszy sezon – 2018/19 – Wolny miał bardzo udany? Punktował aż 20-krotnie, a najlepszymi wynikami było czwarte miejsce w Vikersund i szósta lokata w Oberstdorfie. W obu przypadkach na skoczniach mamucich. Ponadto zawodnik był etatowym członkiem zespołu, który aż cztery raz stał na podium konkursów drużynowych PŚ, a trzy z nich wygrał.

Dziś już wiemy, że podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld, w konkursie drużynowym na skoczni Bergisel w Innsbrucku, błąd popełnił Stefan Horngacher, który do składu desygnował Stefana Hulę, a nie Wolnego właśnie. I ta decyzja kosztowała nas wtedy medal.

Mimo bardzo dobrej postawy w Titisee-Neustadt, Jakub Wolny raczej nie ma szans załapać się do zespołu na sobotni konkurs drużynowy w Zakopanem, bo trener Doleżal postawi pewnie na żelazną od początku tego sezonu czwórkę, czyli Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego i Andrzeja Stękałę.


Czytaj jeszcze: Sobota była dla nas, niedziela już nie

Ale w perspektywie zbliżających się mistrzostw świata w Oberstdorfie zwyżka formy skoczka z Wilkowic może tylko cieszyć, bo zawsze lepiej jest mieć z czego wybierać. Tym bardziej, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy wspomniany Stękała będzie w stanie trzymać wysoki poziom przez cały sezon, bo pierwszy raz w karierze znalazł się w takiej sytuacji.

Najważniejsze jest jednak to, że Jakub Wolny czuje się na skoczni coraz lepiej. – Na duży plus oceniam to, że skoki wyglądały bardzo fajnie pod względem technicznym. Oddawałem je na luzie, z energią. Przyniosły mi dużo radości. Widać, że potrafię oddać dwie dobre, równe próby w konkursie. To dodaje pewności siebie i jest się z czego cieszyć. Czuję, że złapałem powtarzalność – podkreślił reprezentant Polski.




Na zdjęciu: Jakub Wolny spisał się bardzo dobrze w Titisee-Neustadt. To dobry prognostyk na dalszą część sezonu. Z mistrzostwami świata włącznie.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus